𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 𝓥𝓘𝓘

736 42 11
                                    

Staliśmy przerażeni dookoła stołu pełnego jedzenia. I dam sobie głowę uciąć, że każdy chciał chodź w najmniejszym stopniu coś zjeść.

-Patrz kamienny nóż! - Edek zaświecił latarką na przedmiot, przez co zapomniałam o głodzie.

-To jest stół Aslana! Czyli dotarliśmy na miejsce! - rzekłam uśmiechając się od ucha do ucha.

-Miecze lordów! - dodał Kaspian szukając ich w plączach. Podeszłam do jednego mężczyzny zauważając za nim miecz,  złapałam go kładąc na stole.

-Jest ich sześć - słusznie zauważył szatyn.

-Jednego brakuje - czekoladowooki popatrzył na mnie, by po chwili przenieść wzrok na świecące miecze. Tak zaczęły świecić niebieskim kolorem jak gwiazda, która nas tu przyprowadziła.

-Patrzcie! - wszyscy zerknęliśmy na górę, widząc zbliżającą się gwiazdę.

Wyciągnęłam sztylet obawiając się co się może stać. Nagle przed nami pojawiła się piękna kobieta cała w bieli.

-Przybysze z Narnii, witam was. - zaczęła, a załoga jej się pokłoniła - Powstańcie! Czy nie jesteście głodni?

-Jak cię zwął? - rzekł ciekawski kuzyn.

-Jestem Lilliandil córka Ramandu - mogę przysiądź, że był to ktoś ważny ale nie mam pojęcia kto. - Wskazałam wam drogę - mówiła a wszyscy z wyjątkiem mnie patrzyli na nią zahipnotyzowani.

-Jesteś gwiazdą - odparł Kaspian podchodząc do niej. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, gdy ta pokiwała głową. - Aż trudno oderwać oczy - Co?

-Jeśli nie odpowiada wam moja postać chętnie przybiorę inną - mówiła jakby naprawdę chciała to zrobić. Stresowała się, że zrobiła coś źle.

-Nie!! - krzyknęli Kaspian i Edmund, wymieniając się spojrzeniem.

-Faceci! - wywróciłam oczami, na co Lilliandil się zaśmiała.

-Zapraszam te ucztę wyszykowano dla was! - zapaliła jednym ruchem rąk świece - Przy stole Aslana starczy miejsca dla każdego!

-Chyba jednak nie dla każdego - szepnęłam patrząc na porośniętych lordów. - Co im się stało?

-Byli na wpół obłąkani gdy przybyli do brzegu. Wzajmnie grozili sobie bronią - patrzyła na każdego po kolei, błagam jest tylko gwiazdą co oni w niej widzą. Może i jest piękna ale przecież to nie wszystko. - A przemoc jest niedopuszczalna przy stole Aslana - czyli jakbym się na nią rzuciła ze sztyletem to skończyłabym jak oni? Ciekawe.

-A kiedy się obudzą? - dobre pytanie.

-Kiedy powróci ład - uśmiechnęła się w jej stronę i cholerna to było tak przesłodzone. - Chodźmy czas nas nagli.

Rodzeństwo i Kapitan poszli za nią zaczarowani, gdybym ich zostawiła mogłoby się to źle skończyć. Charlotte ty i to twoje dobre serce. Westchnęłam idąc przy kuzynce. Prowadziła nas jakimiś krętymi drogami aż dotarliśmy do schodów prowadzących na coś na wzór balkonu.

-Czy czarodziej Koriakin opowiedział wam o wyspie mroku? - spytała, a szatyn odpowiedział krótkie 'Tak'.

Podeszłam do krawędzi o mało się nie wywracając i patrzyłam prosto na wyspę. Wyglądała okropnie przesiąkała złą magią.

-Jeszcze trochę i nic nie powstrzyma zła - teraz już wszyscy patrzyliśmy na wyspę ja ze strachem a oni z zaciekawieniem?

-Koriakin mówił, że trzeba złożyć siedem mieczy na stole Aslana - rzekł, a blondynka odwróciła się do niego znowu słodko uśmiechając.

-Tak to prawda.

-Ale znaleźliśmy tylko sześć - powiedziałam jedyna nie oczarowana jej blaskiem. Popatrzyła na mnie tak miło, że prawie sama dałam się nabrać na ten urok osobisty. - Wiesz gdzie jest ostatni? - nic nie mówiąc wskazała palcem na wyspę.

-Musicie wykazać się męstwem - zginę pierwsza, zanim wogóle wypłyniemy - Macie mało czasu. - to to jest jeszcze na czas?

-Obym znów cię ujrzał - Kaspian patrzył na nią jak na ósmy cud świata, a ja jedynie wybuchłam śmiechem. Gdy kobieta zniknęła szatyn popatrzył na mnie nierozumiejąc o co mi chodzi.

-To było denne - dodałam ukrywając swoje prawdziwe uczucia. Tak naprawdę byłam zazdrosna cholernie zazdrosna. Ale przecież mu tego nie powiem, w końcu ona jest gwiazdą a ja zwykłym człowiekiem.

-------------------------------------

Unikałam go jak ognia, jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie rozumiałam czemu jestem zazdrosna przecież znamy się tak krótko.

-Co nas tam właściwie czeka? - z zamyśleń wyrwał mnie głos członka załogi.

-Dobre pytanie - rzekłam przez co czekoladowooki zawiesił na mnie wzrok. Odwróciłam się czekając na odpowiedź.

-To czego się boimy - wyszeptał kuzyn.

-I przed czym chcemy uciec - Kaspian mówiąc to nie spuszczał ze mnie wzroku. Cholerna czy on czuje się niekomfortowo? Czy chce pokazać, że wie co czuje?

-Wcielenie zła - dodał oficer strasząc nas jeszcze bardziej.

Zapalili latarnię, przygotowali arsenał to naprawdę coś poważnego. Przełknęłam ze strachem ślinę, kuląc się bardziej.

-Hej nie martw się - ostatnia osoba, którą chciałam widzieć usiadła przy mnie. Zerknęłam na niego wystraszona.

-Tam może być wszystko - zamknęłam oczy czując jak  jego ramiona mnie otulają.

-Nie martw się, nic ci się nie stanie - poczułam jego zapach, odwzajemniając uścisk. - Dopilnuje tego - popatrzyłam na jego nie z nienawiścią jak zawsze a z czułością z radością, że chce mnie chronić.

---------------------------------

Siedziałam w kajucie z dziewczynami. Związałam włosy ciasno w kucyk. Powtarzałam sobie, że będzie dobrze ale prawda jest taka, że cały czas umierałam że strachu.

-Gdy dorosnę chce być taka jak wy - szepnęła dziewczynka. Wymieniłyśmy z Łucją spojrzenia.

-Wiesz kochanie powinnaś być sobą - zaczęłam klękając przy niej - Jesteś bardzo dzielna! - po chwili podeszła do nas szatynka, a Gael przysunęła nas do uścisku.

Weszłam do kajuty z uśmiechem widząc dwóch szatynów.

-Jakby coś się nie udało. Cokolwiek ma się udać - ostatnie zdanie powiedział ciszej - Chce żebyś wiedział, że uważam cię za brata.

-Ja ciebie też - odparł Edmund.

-Jak słodko! - krzyknęłam podbiegając do nich i rzucając się obu na szyję.

Oderwałam się od nich patrząc w oczy Kaspianowi. Odwróciłam się do kuzyna, którego jak się okazało nie było. Zmył się, zrobił to specjalnie.

-Tobie też chce coś powiedzieć - szepnął na co wróciłam wzrokiem do niego - Mimo, że znamy się krótko stałaś się dla mnie bardzo ważna. Starasz się chronić ważne dla ciebie osoby mimo tego, że słabo co to wychodzi. - zaśmiał się - Jesteś taka uparta, że czasami mam ochotę cię udusić naprawdę. Ale wszystkie twoje wady sprawiają, że jesteś wyjątkowa. - poczułam łzy w oczach jeszcze nikt nigdy nie wyznał mi uczuć.

Nie wytrzymałam spięcia złapałam jego twarz w dłonie i złączyłam usta w pocałunku. Znowu poczułam to przyjemne uczucie w podbrzuszu, nie myślałam o tym gdzie jesteśmy liczył się tylko on. Odsunęłam się czując, że moje policzki płoną. Zanim wyszłam z pomieszczenia złożyłam krótki pocałunek na jego ustach.


------------------------------------------------------------------------------------

Kompletnie zapomniałam o tej części. Co do pytań o to czy będę to kontynuować, to na pewno tak ale wszystko zależy od tego czy wyjdzie kolejna część jeśli nie to sama wymyślę ciąg dalszy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

It's just a dream //KaspianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz