Odwiedziny [Nyo!Polska i Nyo!Niemcy]

654 21 68
                                    

Słabe promienie wschodzącego słońca przebijały się pomiędzy paskami rolet w mieszkania Felicji. Dzisiaj w końcu miała wolne od swojej pracy, z czego niezmiernie się cieszyła. Urlop po kilku miesiącach niemal ciągłego przesiadywania w miejscu zatrudnienia były okropne... Spędzanie wielu godzin przed komputerem, wklepywanie na klawiaturze tych wszystkich liczb, przenoszenie się do coraz to nowych programów...

A teraz mogła wylegiwać się beztrosko w miękkim łóżku i nawet jej litewski współlokator - o dziwo - nie przeszkadzał jej w spaniu. Zwykle rano o tej godzinie już stał w kuchni przy patelni, robiąc jajecznicę albo omlet, rzecz jasna nie omieszkając przy tym tłuc się kubkami, łyżkami i czymś tam jeszcze; a że poranna cisza sprzyjała odbijaniu się wszelkich hałasów od ścian, w całym mieszkaniu robiło się głośno. Dziewczyna z niezadowoleniem zrywała się z łóżka, schodziła na dół i zaczynała krzyczeć na Tolysa i jego durne nawyki przygotowania śniadania, podczas gdy Felicja jeszcze spała. Biedny Litwin od tego czasu stara budzić się później, a jeśli mu się to nie udaje, w zadośćuczynieniu robi też śniadanie dla swojej współlokatorki lub czeka na nią przy kuchennym stole.

Przewróciła się na brzuch, zwieszając ręce poza ramę materaca i wtulając twarz w poduszkę pod brodą. Zielone oczy były jeszcze nie do końca otwarte, a jej długie, czarne rzęsy rzucały cienie na lekko podkrążone oczy. Czemu cały czas nie może mieć tak przyjemnych poranków?

Nagle jej spokój został przerwany przez energiczny dzwonek telefonu, a Felicja z niezadowolonym jękiem zwlokła się z łóżka i przecierając oczy dłońmi, podeszła do smartfona.

- Halo? Po co dzwonisz tak wcześnie? Jest jeszcze cały dzień do tego...- wymamrotała sennie.

- Guten Morgen, Felicja... Z tej strony Monika...- po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał dość niski głos jej niemieckiej przyjaciółki.

Od razu się ożywiła, a szeroki uśmiech wykwitł na jej twarzy. Niemka bardzo rzadko dzwoniła, a jeżeli już, to wtedy, jak chciała zasięgnąć jakiejś porady, która najczęściej dotyczyła uciążliwego Włocha... Ale to już dłuższa i bardziej skomplikowana historia!

- Cześć, Monika! W jakiej sprawie do mnie dzwonisz? Jak coś, to generalnie ci powiedziałam, że na Feliciano nigdy nie ma skutecznego sposoobu! Ten gość jest totalnie nieprzewidywalny...- zaśmiała się pod nosem - Więc co tam ogólnie chcesz?

Niemka westchnęła, powoli żałując swojej decyzji. Felicja potrafiła ją bez problemu zagadać i wciągnąć w jakieś niezbyt wygodne konwersacje.

- Dzisiaj wieczorem chyba będę w Polsce, więc zajrzę do ciebie...

Oczy Polki się rozszerzyły, a ona sama, ucieszona, klasnęła w dłonie. Tak dawno się nie widziały!

- Wspaniale! Już lecę do Tolysa, żeby mi zrobił zakupy! Zaraz też przygotuję ci pokój! Feliciano też będzie? Dobra... Generalnie to nieważne! Jemu też przygotuję! Albo dam was do jednego...- zaśmiała się podekscytowana - Jak przyjdziesz, już wszystko będzie gotowe! Tylko ewentualnie weź jakieś ciuchy, bo moje są dla ciebie totalnie za małe!

- Znowu się zaczęło... - pomyślała Monika, która próbowała wyłowić z tego potoku słów jakikolwiek sens.

- Felicja, nie trzeba, ja...

- Trzeba, trzeba! Widzimy się! Pa! - rozłączyła połączenie, zbiegając po schodach na dół.

Tak jak zwykle... Tolys siedział przy stole, oczekując jej, prawie zasypiał, opierając głowę o dłoń. Jego długie włosy zastawiały większość twarzy, a nogi wyciągnięte miał przed siebie.

- Nie śpij! Musisz iść natychmiast na zakupy! - niemal wykrzyczała do jego ucha, tym samym prawie zrzucając śpiącego Litwina z krzesła.

Poklepał się kilka razy po twarzy, nieco nieprzytomnie patrząc na rozpromienioną współlokatorkę. Bardzo lubił Felicję, ale czasami potrafiła być naprawdę uciążliwa i dokuczliwa... Niestety, Tolys nigdy nie potrafił jej się sprzeciwić, a ona sprytnie wykorzystywała uległość swojego przyjaciela.

☕︎ Oneshoty z Hetalii ☕︎ ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz