*trzy miesiące później (4 grudnia)*
- Wstawaj śpiochu - ktoś mnie szturchnął w ramię
- Już jesteśmy? - spytałam zaspanym głosem otwierając oczy
- Tak - powiedziała moja mama
Otworzyłam oczy i wysiadłam z auta. Przed moimi oczami rozciągał się piękny krajobraz górski. Wszystko było pokryte śniegiem i lodem. Byłam pod wrażeniem tego, ile było śniegu. W Sunsetville bardzo rzadko jest śnieg, a tu w Zakopanym wygląda jakby padało tydzień bez przerwy. Teraz gdy widzę jak pięknie tu jest to trochę żałuję że przespałam całą drogę z lotniska, ale przynajmniej już nie jestem taka zmęczona po 10 godzinnym locie samolotem.
- Wooow - powiedziałam szeptem
- Imponujące, nie sądzisz? - podszedł do mnie mój brat
- Jeszcze nigdy nie widziałam tyle śniegu na żywo - powiedziałam patrząc na Marcela - śmieszne jest to że mama siedemnaście lat a jestem w Polsce u babci dopiero pierwszy raz.
- Nie jesteś tu pierwszy raz - popatrzyłam na brata ze zdziwieniem - byłaś tutaj kiedy miałaś dwa latka
- Aha - powiedziałam i poszłam w stronę bagaży.
Wzięłam swoją walizkę i poszłam w stronę drewnianych drzwi do domu. Zapukałam i po chwili w drzwiach ukazała się starsza kobieta. Miała farbowane brązowe włosy postawione na tapir, i pełne serdeczności brązowe oczy. Była niska i szczupła. Miała na sobie żółty sweter i czarne dżinsy.
- Babcia! - krzyknęłam i rzuciłam się w jej objęcia
- Marceline jak ty wyrosłaś - skanowała mnie wzrokiem - znalazłaś już sobie kogoś?
- Nieee - powiedziałam zażenowana - nie spieszy mi się.
- Pewnie kawalerowie ustawiają się do ciebie kolejkami - podniosła jedną brew
No nie wiem jak to babci powiedzieć że w tych czasach mężczyźni wolą blondi z tipsami, kilogramem makijażu i krótką sukienką w panterkę. Ja nie mam brania a moim chłopakiem jest poduszka.
- Mamo, już nie zadręczają jej pytaniami - przerwała moja mama
Mamo tak bardzo ci dziękuję, tak bardzo kocham cię za to że przez ciebie unikłam tłumaczenia się babci.
- Oj no dobrze, dobrze - przewróciła oczami - a teraz wchodźcie - zaprosiła nas do środka
.................................
Po przywitaniu się taty i Marcela z babcią i wyciągnięciu toreb z auta udaliśmy się z babcią do restauracji a rodzice poszli na spacer.
- A więc ja poproszę małą porcję pierogów z mięsem i żurek - złożyłam swoje zamówienie
- Ja poproszę kotlet schabowy z ziemniakami i rosół - powiedział mój brat
- Blee jak ty możesz jeść kotlety schabowe - skrzywiłam się - drobiowe są o wiele lepsze.
- Nie, to kotlety drobiowe są ochydne - mówi - ja jestem team schabowy.
- A ja jestem team drobiowy - powiedziała babcia a ja na nią popatrzyłam z szokiem i podziwem
- Ale z ciebie zdrajca - Marcel zwrócił się do babci udając że ma focha
- No cóż - zaczęła - wyrażam swoją opinię.
..................................
Tak około po dwudziestu minutach przyszedł kelner z naszymi daniami które zamówiliśmy. Obiad był bardzo dobry. Po zjedzeniu wróciliśmy do domu gdzie byli już rodzice.
CZYTASZ
I Did Something Bad
RomanceHistoria ukazująca relacje pary nastolatków, którzy siebie nienawidzą. Czy ich nienawiść przerodzi się w miłość? Czy przeciwieństwa się przyciągają? Dowiesz się czytając "I Did Something Bad". ~~~~~~~~~ Marceline Evans to zwykła licealistka. Nie wyr...