13

654 16 0
                                    

Dzień dobry 13 grudnia!
Miłego czytania 😍


Więc nadszedł wyczekiwany dzień przez większość ludzi, czyli trzydziesty-pierwszy grudnia. Od rana zostawałam zasypywana wiadomościami od moich przyjaciół czego już miałam serdecznie dość. Kiedy już miałam go wyłączyć na ekranie pojawił się numer Blake'a. Uśmiechnęłam się i odebrałam.

- Halo? Z kim mam przyjemność rozmawiać?- zapytałam.

- To ja Blake.- odpowiedział.

- To znaczy?

- Mia, wszystko gra?

- Tak.- parsknęłam.- Tylko sobie żartuje.

- Uff...- odetchnął z ulgą.- Przepraszam, że dopiero dziś dzwonię, ale przez to, że mnie tyle w firmie nie było musiałem wszystko nadrobić i naprawić kilka rzeczy.

- Nie szkodzi, Blake.- odpowiedziałam.- Jakie masz plany na dziś?- zapytałam z ciekawości.

- Z przyjacielem lecimy do klubu, a ty piękna?

- Imprezka z przyjaciółmi.- odpowiedziałam. 

- To super, dobrej zabawy wam życzę.

- Dzięki, Tobie też.

- Dziękuję.- odpowiedział.- Tak sobie pomyślałem, że może wyskoczymy po jutrze na jakąś kawę czy coś?

- Jasne., czemu nie.-wzruszyłam ramionami.- Randka?-dopytałam.

- Od tego powinniśmy zacząć.- parsknął.

- Zrobiliśmy na odwrót, ale to nic.

- Masz rację, piękna. 

- Wiem.- poszerzyłam uśmiech.- Kończę o czternastej.

- Ja o piętnastej, więc będę koło szesnastej. Będziesz gotowa?

- Oczywiście.

- Cieszę się.- powiedział.- Chętnie bym porozmawiał jeszcze, ale siostra prosiła mnie o pomoc, bo dzisiaj ma trochę klientek i chce, żebym zaopiekował się jej córką.

- Nie zatrzymuje Cię, leć. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia, piękna.- powiedział i się rozłączył.

Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon na półkę nocną, po czym wyszłam ze swojego pokoju do kuchni gdzie zrobiłam sobie śniadanie. Kiedy już zjadłam, wzięłam smycz i zawołałam Łobuza, a następnie wyszliśmy z mieszkania, które zamknęłam na klucz. Zjechaliśmy windą i ruszyliśmy do wyjścia. Wyszliśmy na zewnątrz, więc zapięłam mu smycz i poszliśmy w stronę parku. Weszliśmy na teren parku i wypuściłam psa, który od razu odbiegł ode mnie, a ja usiadłam na ławce, napawając się świeżym powietrzem oraz słońcem, które ogrzewało moją twarz. Po kilkunastu minutach labrador wrócił, więc znów zaczepiłam smycz o jego czerwoną obroże i ruszyliśmy z powrotem do mieszkania. 

Weszliśmy do ciepłego mieszkania i od razu się rozebrałam z płaszcza i botków. Udałam się do kuchni, gdzie nalałam mu wody i poszłam do sypialni. Mój telefon mało nie wybuchł od wiadomości i nieodebranych połączeń. Miałam dwadzieścia-trzy od Roxi i piętnaście od Chrisa. W dodatku na grupie pokazywało mi dziewięćdziesiąt nieodczytanych wiadomości i kilkanaście prywatnych. Odczytałam najpierw te prywatne, a później na grupie, na której napisałam, że żyję i mam się dobrze.  Już prawie odłożyłam telefon, ale zaczął dzwonić. Popatrzyłam na ekran i przewróciłam oczami, a następnie wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

- Dobrze się czujesz?- krzyknął Chris, więc oddaliłam telefon od mojego ucha.

- Jak nie przestaniesz drzeć mordy to się rozłączę.

Niespodziewany Gość ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz