Pov. Lux
Szliśmy w ciszy, lecz dla mnie była ona przyjemna. Mogłam obserwować życie ludzi na ulicach. Widziałam, jak ciężko oraz produktywnie pracowali, jacy byli skupieni na rzeczach, które robią. To było zadzwiające. Mieli w sobie tyle siły i energii, że sama miałam chęć do roboty. Nawet nie zauważyłam, jak weszliśmy już w inną dzielnicę. To była bogata dzielnica. Wyglądało jakby każdy znał Ezraela [Chodzi o to, że miał z nim styczność na codzień i kojarzył go lepiej niż słyszący o nim człowiek od innych ludzi]. Faktycznie jego rodzice byli szanowanymi archeologami, ale nie byłam przekonana, że dzięki temu jest taki popularny.
-Ezrael?- spytałam.
-Hmm?- uniósł brew do góry.
- Dlaczego, jesteś taki znany w całym Piltover, a w szczególności na tej dzielnicy?- ponownie zpaytałam.
- Bo jestem najlepszy, zawsze i wszędzie- opowiedział arogancko.
Nie odpowiedziałam mu nic, lecz zrobiłam politowanią minę. Nie rozumiem, jak można być aż tak zapatrzonym w siebie człowiekiem. Nawet normalnie, nie może odpowiedzieć mi na pytanie.
- No, jest dużo powodów. Należę do Leauge of Legends (Ligi Legend). Jestem jednym z najbardziej znanych poszukiwaczy przygód na świecie. Miałem poważanych rodziców. Mój dom stoi na tej dzielnicy, a mój budynek to najbardziej znany obiekt mieszkalny w całym Piltover. Jest taki popularny, ponieważ trzymam tam różne artefakty takie jak posążki nieznanego, starożytnego bytu- odpowiedział. Nawet normalnie w sumie, a nie aroganco, sarkasycznie, czy zuchwało.
Pov. Ezrael
-Jesteśmy- poinformowałem.
- Nareszcie- powiedziała Janna. Nareszcie? To ja nosiłem te głupie torby, to ja daję im nocleg, a ona wyjeżdża mi z jakimś ,,nareszcie"? Spokojnie jesteśmy już na miejscu. Pokażesz im pokój, zamkną się w nim, nie będą zawracać mi głowy, a ja wreszcie będę miał spokój i odetchnę z ulgą. Odtworzyłem drzwi do mojego domu. Weszlismy do środka, a ja natychmiast odłożyłem te torby. Janna od razu w moim domu pobiegła i jak długa kłoda położyła się na kanapę. A Lux? Rozgladała się, patrzyła na najmniejszy przedmiot, tak jak byłyby conajmniej całym pałacem. Nie powiem zabawne to było. Cieszyła się z tego, co ja mam na codzień, tak jakby była dzieckiem i dostała lizaka. Kiedy dłużej przygladałem się dziewczynie, siedząc na fotelu, jak chodziła po całym salonie, widziałałem każda iskierkę szczęścia, każdy uśmiech. Słyszałem, jak za każdym razem mówiła ciche ,,Wow", każde dotknięcie figurki, czy jej poruszenie. Z każdą sekundą ten widok był, nie wiem, taki bardziej fajny, przyjemny. Leciało od niej wtedy wyjatkowo dużo pozytywnej energii, co sprawiało, że automatycznie kącik prawej strony ust lekko się unosił.
Pov. Lux
Tyle różnych rzeczy, tyle nowych, dziwnych, z różnych zakątków świata. To znaczy, że musiał zwiedzać świat, a każda figura, to inna i niesamowiata przygoda. Jak ja też tak chciałabym, podróżować po świecie, podziwiać nowe kraje, kultury, ludzi. Jakim trzeba być odważnym człowiekiem, jakim pewnym siebie, żeby np. chodzić w ciemnościach w grobowcach? Niesamowite. W dodatku każdy przedmiot był ładny lub miał w sobie coś niezwykłego, coś intrygującego, coś od czego wzroku nie mogłam odciągnąć. Kiedy obeszłam kilka razy salon, bo nie chciałam po czyimś domu bez pozwolenia sama się pałętać, ustałam przed Ezraelem.
- Wow, jestem w szoku- rzekłam ciągle z wielkim, szczerym uśmiechem na twarzy- to wszystko jest takie, takie piękne. Jak ty to masz?
- Nie bez powodu ma się miano ,, najlepszego" -rzekł, jak to śmieszkując, ale mimo wszystko uśmiechnęłam się.