Pov. Lux
W trasie oglądałam piękne krajobrazy. Pola i łąki, dywany kwiatów, między którymi przepychały się promienie słońca dobijając się do ziemi. Nieraz przelatywały klucze ptaków. Patrząc z zachwytem na to wszystko uśmiechałam się od ucha do ucha. Po jakimś czasie dojechałyśmy na miejsce. Wzięłyśmy nasze dość skormne bagaże, podziękowałyśmy za przewiezienie nas do Piltover i opuściłyśmy wóz. Zaczęłam się rozglądać wkoło miejsca w jakim się znalazłyśmy. Na ulicy na której byłyśmy jeżdziło parę wozów, było dużo ludzi, a po bokach stały różne kupieckie stoiska.
- Będzie można kupić pamiątki, Widać, że mają duży wybór tutaj- powiedziałam i klasnęłam w dłonie ze szczęścia.
- No, ale przed kupowaniem pamiątek znajdźmy może najpierw jakiś nocleg- rzekła moja przyjaciółka.
- Racja- powiedziałam i rozglądałam się próbując wypatrzeć jakąś tablicę z napisem typu: ,,Nocleg''.
- Też nie masz pojęcia, gdzie może być hotel?- zapytała mnie przyjaciółka.
- Nie mam pojęcia i nie mam też mapy, ale w sumie wiesz co najpierw zakupy, na pewno później coś znajdzimy. Może jak będzimy chodzić ulicami po sklepach i stoiskach to znajdziemy jakiś hotel - odpowiedziałam.
- Dobry pomysł- odpowiedziała. Zaczęłyśmy chodzić po rożnych sklepach i stoiskach. Kupowałyśmy nawet niepotrzebne rzeczy, które mogłybyśmy wziąć z domu, lecz pod wpływem czasu zapomniałyśmy. Po kilku godzinach dźwigałyśmy parę naprawdę dużych toreb. W jednych znajdowały się ubrania w innych zaś pamiątki i różne przedmioty np. konewki do podlewania roślin.
- Ile ci zostało?- spytałam Jannę.
- Nic. A tobie?- dziewczyna odpowiedziała mi, a zarazem zadała nowe pytanie.
- Prawie nic- odpowiedziałam i pokazałam resztę pieniędzy znajdującą się na mojej dłoni.
- Ile?! Nie mogę uwierzyć, że wydałyśmy wszystko na zakupy. Przecież to jest ledwo połowa ceny za jedną osobę w najbiedniejszych częściach Valoranu, do których na pewno nie należy Piltover. Tu jest jeszcze drożej- rzekła, a raczej marudziła dziewczyna.
- Wiem, ale mówiłam, że prawie nic mi nie zostało. Zresztą nie ma co się dziwić, że wydałyśmy prawie wszystko, gdzie Piltover słynie m. in. z handlu. Ale spokojnie poradzimy sobie, wszystko będzie dobrze...- mówiłam lecz nagle dziewczyna mi przerwała.
- Spokojnie?! Jesteśmy w obcym miejscu, daleko od domu, bez pieniędzy, nikogo tu nie znamy, więc nie wychodź tu ze swoją optymistyczną gadką!- krzyknęła Janna. Widać, że mocno przejęła się sytuacją w jakiej się obecnie znajdujemy. Nagle w tłumie dojrzałam pewnoego blondwłosego chłopaka. Wydawało mi się, że go kojarzę. Przyjrzałam mu się lepiej. Ezrael. Poznałam go już jakiś czas temu. Mieliśmy parę razy okazję zamienić parę słów, gdy byłam w Instytucie Wojny ( The Institute of War), bo należał do Ligi Legend tak samo jak ja czy Janna. Poza tym był jednym z najsłynniejszych poszukiwaczy przygód na świecie, który pochodził i mieszkał właśnie tu. Postanowiłam pójść i doradzić się go co zrobiłby na naszym miejscu. Może wie jak nam pomóc.
- Hej Ezrael! Zaczekaj!- krzyknęłam na tyle głośno, że wiem o tym, że mnie usłyszał. Pomimo tego chłopak szedł dalej w swoim kierunku, nawet się nie odwracając do miejsca w naszą stronę. Upewniając się, że żaden bagaż czy torba nie wyleci mi z rąk zaczęłam biec w stronę chłopaka.
- Lux, gdzie ty biegniesz?- zapytała Janna.
- Po prostu biegnij za mną- krzyknęłam, by mnie dobrze słyszała. Dogoniłam idącego Ezraela i ustałam przed nim.
- Nie wiem, czy słyszałeś jak cię wołałam, ale...- zaczęłam mówić, ale chłopak przerwał mi.
-Słyszałem, ale sądziłem, że nie mam po co się zatrzymywać. Myślałem, że to kolejna moja fanka, która chce mnie poderwać. Codziennie takie napotykam, niektóre są nawet spoko, ładne, miłe, ale tym razem śpieszę się do domu, jestem zmęczony. Ale to chyba też nie jest ważne- odpowiedział. W międzyczasie, gdy chłopak odpowiadał dołaczyła do nas Janna. Chłopak chciał mnie wyminąć, ale zagrodziłam mu drogę. Chłopak uniósł jedną brew ze zdziwienia.
- Czekaj. Mam sprawę. Ogólnie to ja i moja przyjaciółka nie mamy pieniędzy na nocleg, a na codzień nie mieszakamy tu. Co według ciebie powinnyśmy zrobić? Wrócić do domu, a może jednak gdzieś pod mostem spać, może popytać ludzi, napewno się znajdą tacy, którzy nam pomogą? - zapytałam chłopaka tłumacząc sytuację.
- Pod mostem?! Chyba w twoich snach! Pfff..- odburknęła Janna.
- Idzcie do znajomych- odpowiedział.
- Nie mamy tu znajomych- rzekłam.
- Trzeba było, więc zabrać pieniądze- powiedział chłopak.
- Miałyśmy, ale wszystko wydałyśmy. Zresztą chyba widać po torbach- powiedziałam przygryzając wargę i spuszczając wzrok, z powodu, że miałam świadomość jak nieodpowiedzialne było nasze zachowanie. Czułam wstyd, ale czasu nie cofniemy. Niestety...
Pov. Ezreal
Jako iż byłem zmęczony, a dziewczyny, które swoją drogą z wyglądu były mi znajome, bo należały tak jak ja do Ligi Legend, czyli Lux i Janna wyglądały jakby nie miały mi dać spokoju podjąłem dezyzję, choć pewnie będę pewnie tego żałować.
- Dobra, możecie przenocować u mnie, ale tylko jedną noc- powiedziałem.
- Naprawdę?- spytała Lux.
- Tak- odpowiedziałem wzdychając.
- Dziękuję- odpowiedziała Lux, a następnie przytuliła mnie opuszczając przy tym wszystkie torby. Zdziwiłem się, pomagam im tylko ze wględu na to, żeby głowy mi nie zawracały, a tu od razu jakieś przytuaski. Ja wiem, że jestem przystojny, ale bez przesady. Istnieje coś takiego jak przestrześ osobista panienko. Może nie wie co to? Ja jestem takim gentlemanem, że poklepałem ją po plecach. Po chwili oderwała się ode mnie. Ta dziewczyna zawsze jest taka optymistyczna? Później pomogłem jej podnieść torby. Wziąłem dwie od niej i dwie od Janny. Zakupy tyle ważą? Jak one to wcześniej poradziły? Na te pytania nie byłem w stanie sobie odpowiedzieć. Następnie szliśmy w stronę mojego domu. Znów mam wrażenie, że będę żałować. Chodź w sumie ja nie mam wrażenia, ja wiem, że będę nad tym ubolewać, już to robię.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Rozdział liczy 926 słowa. Z góry przepraszam za błędy.