13.

239 12 8
                                    




"Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje."

Opadłeś na czerwoną skórzaną kanapę i upiłeś łyk zimnego piwa. Szaro-błękitnymi oczami snułeś po obcych ci postaciach znajdujących się w lokalu. Każdy w rytm muzyki szalał w ramionach inne osoby. Na twoją twarz wdarł się delikatny uśmiech przypominając sobie, jak niegdyś w podobnym miejscu spotkałeś Antoninę. Przez chwilę miałeś wrażenie, że czułeś znowu ciepło jej rozgrzanych warg na swoich ustach.... Potrzasnąłeś szybko głową i spojrzałeś na swoich towarzyszy. Wdychając klubowy dym i słuchałeś z uwagą Popiwczaka, który próbował się przekrzyczeć przez muzyczny huk. - Słyszałem, że już jesteś zajęty Tomeczku. - odezwał się libero.- To prawda. - pokiwałeś głową, uśmiechając się do pod nosem na wspomnienia Ani. - Szybki jesteś. Mi znalezienie kogoś na serio zajęło trochę dłużej. - stwierdził. Cieszyłeś się, że wyszedłeś trochę z domu, zwłaszcza, że twoi nowi koledzy z klubu byli doborowym towarzystwem. Wróciłeś do poprzedniego zajęcia i obserwowałeś wzrokiem całe otoczenie, gdy spojrzałeś w stronę baru, czas się zatrzymał. Czarne roześmiane tęczówki, patrzyły na dość postawnego bruneta, smukłe dłonie bawiły się kolorową słomką w drinku, a perlisty uśmiech był zarezerwowany tylko dla jej rozmówcy. Twoje serce mimowolnie zaczęło wariować, a ty nie potrafiłeś oderwać od niej wzroku. Patrzyłeś jak ciągnie bruneta na parkiet, a on jeździ dłońmi po jej zgrabnym ciele. Ciele, które uwielbiałeś dotykać i całować... W głowie miałeś sytuacje z radomskiego klubu, gdy ponownie ją odnalazłeś, czułeś się dokładnie tak samo. Albo nawet i jeszcze gorzej... Wtedy mogłeś coś zrobić, teraz już nie... Przecież masz dziewczynę. - Co u Ani, Fornal? - spojrzałeś na Kubę, który koncentrował na tobie wymowne spojrzenie. - W porządku, jest u rodziców. - odpowiedziałeś odwracając wzrok od mężczyzny, który zsuwał dłonie coraz bliżej pośladków Tośki. Twojej Tośki. - To dlaczego się oglądasz za innymi? - dopytywał unosząc do góry brew.- Bo znam tą panią i to zbyt dobrze. - westchnąłeś przeczesując dłonią włosy. - Ona to mój najgorszy koszmar. - stwierdziłeś bezradnie. Kątem oka zauważyłeś, że Antonina powróciła do stolika. Nagle wasze spojrzenia się ze sobą spotkały, zauważyła cię. Widziałeś, że jest tym zaskoczona, posłała ci ciepły uśmiech i wróciła do rozmowy. Wydawało ci się, że była nią już mniej zainteresowana. Jej ciemne tęczówki, coraz częściej spoglądały w twoją stronę. Widziałeś jak mężczyzna chciał jej skraść buziaka, jednak ona odsunęła go od siebie, by po chwili z roześmianiem szukać czegoś w torebce. Brunet wyciągnął z kieszeni białą tabletkę i korzystając z okazji wrzucił ją do dopiero co zamówionych drinków. Zamarłeś. Patrzyłeś jak dziewczyna chwyta za drinka, czułeś jakby czas w jednej chwili zwolnił. Podniosłeś się szybko z miejsca i pewnym krokiem zmierzałeś w stronę Antoniny. Sam nie wiesz, czy byłeś bardziej wściekły czy przerażony. Brunetka nie zwracając na ciebie uwagi, zanurzyła delikatnie wargi w tym napoju. - Nie pij tego ! - wrzasnąłeś wyrywając jej z rąk kolorowego drinka. -A ty wezwij ochronę. - mruknąłeś do zaskoczonego barmana. - Co ty robisz Tomek? - zdezorientowana brunetka popatrzyła na ciebie marszcząc brwi.-Ten świr ci czegoś dosypał. - skierowałeś nienawistne spojrzenia na mężczyznę.- Popierdoliło cię?! Kim ty w ogóle jesteś?! - gestykulował - Myślisz, że potrzebuje prochów by mi się oddała? - spytał kpiarsko - Jest łatwa. - Co ty powiedziałeś?! - miałeś wrażenie, że się przesłyszałeś. Patrzyłeś na przepełnioną ironią uśmiechniętą twarz mężczyzny. Czułeś jak powoli tracisz nad sobą kontrolę. Złapałeś go za śnieżnobiałą koszulę, ogarniała cię coraz większa furia. Jego cwany uśmiech aż się prosił o kontakt z twoją pięścią. - Ty jebany chuju! Nawet jej nie znasz... - Tomek.... - poczułeś ciepłą dłoń na swoim ramieniu - Zostaw go. - Spojrzałeś kątem oka na przerażoną Tośkę, potem znowu na jej oprawce i z całej siły odepchnąłeś mężczyznę. - Zaraz zajmie się tobą policja. - warknąłeś i spojrzałeś jak ochrona wyprowadziła go z klubu. Słyszałeś jeszcze kilka niecenzuralnych słów pod swoim adresem. Ale nie zwracałeś na nie uwagi. Liczyła się tylko ona. Patrzyłeś jak jej twarz coraz bardziej bladła, objąłeś ją mocno w pasie by nie upadła. - Tomek, on naprawdę...? - patrzyła przed siebie. - Nie myśl o tym, chodź wyjdziemy na zewnątrz poczujesz się lepiej. - szepnąłeś cicho obejmując ją jeszcze mocniej.- Gdyby ciebie tu nie było... - jej przerażony ton głosu uderzał w z impetem w twoje serce. - Tosik popatrz na mnie. - zatrzymałeś się i zmusiłeś by spojrzała w twoje szaroniebieskie tęczówki - Jestem przy tobie i nic ci już nie grozi. Nigdy nie pozwolę, by ktokolwiek zrobił ci krzywdę. - szepnąłeś i pogładziłeś jej włosy, muskając przy tym jej czoło swoimi wargami. Brunetka mocniej się w ciebie wtuliła i wyszła wraz z tobą z zadymionego pomieszczenia. Podszedłeś po pierwszą lepszą taksówkę i wraz z brunetką udałeś się do jej mieszkania. Poczułeś jak jej głowa opada na twoje ramie. Czułeś jeszcze bardziej jej słodki zapach. Zapach który rozpieszczał twoje nozdrza, mieszał ci zmysły i rozpalał na nowo twoje tlące się gdzieś głęboko uczucia do brunetki. Spojrzałeś za okno samochodu i zastanawiałeś się czy dobrze robisz. Czułeś, że zapędzasz się w jakąś zawikłaną historię, że to wszystko co robisz w tej chwili jest bardzo złe. Miałeś dziewczynę, a czułeś jakbyś ją zdradzał.... Z drugiej strony nie mogłeś zostawić Tośki samej sobie. Nawet nie wiesz ile zażyła tego świństwa, nie wiesz czy wróciłaby sama do domu i czy ktoś inny by jej nie skrzywdził. Gdyby jej coś się stało nigdy byś sobie tego nie wybaczył. Taksówkarz się powoli zatrzymał i miłym głosem poinformował, że jesteście już na miejscu. Podziękowałeś mu i zapłaciłeś, po czym chwyciłeś swoją towarzyszkę za dłoń i pomogłeś jej wysiąść. Wziąłeś od niej klucze i udaliście się w stronę jej mieszkania. Nagle zobaczyłeś jak się potyka, westchnąłeś i szybko ją złapałeś, sprawiając, że dzieliło was kilka centymetrów. Antonina się cicho się zaśmiała. - Znowu mnie ratujesz, mój bohaterze. - uśmiechnęła się perliście do ciebie, a jej oczy lśniły niespotykanym blaskiem. - Po to tu jestem. - posłałeś jej ciepły uśmiech. - Zawsze jesteś. Dziękuję. - poczułeś jak jej rozgrzane wargi muskają twój policzek. Przymknąłeś delikatnie oczy, ten mały gest znaczył zbyt wiele. Miałeś ochotę odwrócić głowę i zatopić się w jej miękkich ustach, za którymi tak bardzo tęskniłeś. Miałeś ochotę schować ją w swoich ramionach i już nigdy jej nikomu nie oddawać. Potrząsnąłeś głową by wyrzucić te myśli z głowy. Odsunąłeś się od niej. - Chodźmy zaprowadzę cię do domu. - wszedłeś wraz z dziewczyną do wnętrza jej mieszkania. Brunetka od razu opadła na swoje łóżko, a ty zaproponowałeś że zrobisz jej ciepłą herbatę. Wszedłeś do jej pokoju i rozejrzałeś się dokładnie po jego wnętrzu. W kącie paliła się mała lampka, która idealnie oświetlała piękną twarz Antoniny, która leżała otulona puchowym kocem. Odstawiłeś kubek z herbatą na niewielki drewniany stolik stojący przy jej łóżku. - Siadaj. - uśmiechnęła się do ciebie i poklepała miejsce obok siebie. Położyłeś się obok niej i delikatnie gładziłeś jej policzek.- Jak się czujesz? - spytałeś z troską- Dobrze, zawsze się czuje dobrze gdy jesteś przy mnie. - uśmiechnęła się patrząc na ciebie iskrzącymi się oczami. - Cieszę się. - nie do końca wiedziałeś co masz jej odpowiedzieć, modliłeś się w duchu, żeby jej bliskość nie odebrała ci wszystkich zdrowych zmysłów i żebyś nie posunął się w swoich gestach za daleko. Wiedziałeś przecież, że te jej wszystkie ciepłe gesty w twoją stronę są wynikiem wypicia alkoholu z domieszką narkotyku. Na pewno nie wiązały się one z uczuciami do ciebie. - Jesteś moim bohaterem wiesz. - czułeś jak zatapia smukłe palce w twoich włosach. - Jesteś jedyną osobą, która mnie wspiera. Lubię być przy tobie, lubię jak na mnie patrzysz, jak mnie dotykasz. Robisz to tak... subtelnie, czuje wtedy, że jestem ważna. Szkoda, że nie możesz tu ze mną zostać na zawsze. - patrzyłeś na nią zdumiony. Jej słowa dobijały się echem w twojej głowie, a twoje serce wariowało na sam dźwięk jej głosu, a co dopiero na taką ilość pieszczotliwych słów wypadających z jej ust.- Powinnaś odpoczywać. - szepnąłeś nie widząc co powiedzieć. Poczułeś nagle jak w twojej kieszeni zaczął wibrować telefon. - Wiem, że nie powinno cię tu być. Ale zostaniesz ze mną? Tylko te kilka godzin? - patrzyła na ciebie z nadzieją. Spojrzałeś na wyświetlacz i zobaczyłeś uśmiechnięta twarz blondynki. Zerknąłeś na Tośkę i ponownie na przychodzące połączenie od Ani. Westchnąłeś cicho i zgasiłeś wyświetlacz odkładając telefon na półkę. - Zostanę. - uśmiechnąłeś się do dziewczyny. Poczułeś jak Tośka wtula się mocniej w twoją klatkę piersiową i przywiera mocniej do twojej koszulki. Głodziłeś delikatnie jej plecy, wdychając jej cudowny zapach, który otumaniał twoje zmysły. Nie potrafiłeś przestać myśleć o jej słowach. Może jednak coś dla niej znaczyłeś? Z drugiej strony jutro o wszystkim pewnie zapomni. Zerknąłeś na śpiąca brunetkę. Była śliczna, taki mały anioł, który gdy się budził stawał się istnym demonem. Jednak teraz była niewinna i bezbronna. Była kobietą, która powinieneś zawsze chronić. Nigdy nie pozwolisz, bo ktoś ja krzywdził, po to tu jesteś. Rozglądałeś się po pokoju. Obok ciebie na stoliku leżał ładnie oprawiony zeszyt, a z niego wystawało zdjęcie. Niewiele myśląc wolną ręką sięgnąłeś po fotografię i już wiesz, że to był ogromny błąd. Widziałeś na niej siebie w czarnej koszulce siedzącego na krześle w twoim radomskim mieszkaniu. Na kolanach siedziała ci Tośka ubrana w twoją szarą bluzę, muskała ci policzek a ty byłeś wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Teraz masz jeszcze większy mętlik w głowie. Nie sądziłeś, że ona ma wywołane wasze wspólne zdjęcie. I nie masz pojęcia dlaczego. Przecież byłeś dla niej nikim.... Totalnie już zgłupiałeś... Spojrzałeś z czułością na śpiąca brunetkę- Dlaczego ty musisz być tak cholernie skomplikowana? - powiedziałeś cicho muskając opuszkami palców jej policzek. Totalnie nie potrafiłeś zrozumieć tej kobiety.***Obudziły cię promienie słońca. Zmrużyłeś oczy i spojrzałeś na brunetkę wtuloną w twoją klatkę piersiową. Wyglądała tak niewinnie, tak pięknie. Patrzyłeś na nią z ogromem czułości w oczach i delikatnie gładziłeś jej włosy. Tak bardzo ci jej brakowało, tak za nią tęskniłeś, że nie potrafiłeś siebie powstrzymać nawet od najmniejszych gestów... Delikatnie, by jej nie obudzić podniosłeś się z łóżka i udałeś się do kuchni. Zajrzałeś do lodówki i uśmiechnąłeś się pod nosem widząc wszystkie produkty potrzebne do przygotowania twojej słynnej jajecznicy. Zrobiłeś śniadanie i ustawiłeś dwa talerze na drewnianym stole. Spojrzałeś na ekspres do kawy i zająłeś się robieniem latte. Waszej latte. Ta kawa zawsze będę ci się kojarzyła tylko z burzą ciemnych włosów, kuszącym słodkim zapachem i błyszczącymi czarnymi oczami.
- Co tak ładnie pachnie? - spojrzałeś na brunetkę opierającą się o futrynę drzwi. Uśmiechała się delikatnie na twój widok. Jej czarne potargane czarne włosy, opadały na doskonale ci znaną szarą bluzę. Nie miałeś pojęcia, że jakiekolwiek z twoich ubrań znajduje się u niej. Musisz jednak przyznać, że na niej wyglądała milion razy lepiej.
- Zrobiłem nam śniadanko. - dziewczyna usiadła przy stole, miałeś wrażenie, że śledzi każdy twój ruch - I proszę twoja ulubiona kawka dla ciebie. - postawiłeś przed nią jeszcze gorący napój. - Lepiej się już czujesz? - spytałeś z troską.
- O wiele.... Tomek, dziękuję ci. Za wczoraj, za śniadanie i za to, że jesteś. - powiedziała z wyraźnym ciepłem w głosie. Patrzyła na ciebie intensywnie, próbując odgadnąć, co teraz zrobisz.
- Jedz, bo wystygnie. - mruknąłeś zmieniając temat. Bałeś się jej. Naprawdę bałeś się, że jeszcze jeden gest w twoją stronę, a ty przepadniesz. Totalnie się oddasz temu wydobywającemu się z głębin twojej duszy uczuciu do Tośki. Nie chciałeś tego, jednak twój wzrok mimowolnie wędrował na jej usta zanurzające się w Latte. A jakiś cichy głos w głowie mówił ci, że jedyne czego teraz pragniesz to spijając smak kawy z jej ust....
- Muszę już iść. -podniosłeś się gwałtowanie - Trzymaj się mała. - pogładziłeś ją po ramieniu,
- No tak, dziewczyna na ciebie czeka. Jeszcze raz dziękuję. - brunetka odprowadziła cię do drzwi. Patrzyłeś na nią ze smutkiem, w kółko powtarzając sobie, że nie możesz jej nawet dotknąć, bo kolejne zbliżenie się do niej, może mieć złe skutki. Wyszedłeś jak najszybciej z jej mieszkania i zaciągnąłeś się chłodnawym powietrzem. Zamówiłeś ubera i jak najszybciej chciałeś dostać się do swojego mieszkania. Twoje myśli wirowały ci w głowie. Nie kontrolując nawet tego co robisz, wszedłeś do domu, mechanicznie zamknąłeś drzwi i rzuciłeś klucze na stolik, po czym opadłeś na kanapę, włożyłeś dłonie pod głowę i patrzyłeś w śnieżnobiały sufit. Nie mogłeś przestać o niej myśleć, o jej ciepłym dotyku, czułym głosie.... Może jednak ona coś do ciebie czuje? Może jej słowa są prawdziwe, może też ciebie kocha? Może nie jesteś dla niej nikim? Może powinieneś spróbować..... W kółko czułeś jej dotyk, czułeś się jak opętany jej urokiem.... Znowu. Straciłeś poczucie czasu i sam nie wiesz kiedy minęło kilka godzin od twojego powrotu do domu. Ona nawet dla ciebie zatrzymywała czas. Usłyszałeś swój telefon, sięgnąłeś po niego i nie patrząc na wyświetlacz odebrałeś.
- Cześć kochanie. - usłyszałeś wesoły głos blondynki. Fala wyrzutów sumienia natychmiast cię zalała. Czułeś się źle, miałeś wrażenie, że zbyt wiele zrobiłeś... Za dużo myślisz o Tośce...
- Hej, przepraszam ale wczoraj...
- Tak wiem, byłeś z chłopakami. Nie ma sprawy. Chciałam tylko spytać, czy wszystko ok? - zastanawiałeś się czy to wszystko ma sens. Przerażało cię, że nie czujesz niczego prócz wyrzutów. Nie wiesz czy powinieneś być w związku, w którym nie ma uczuć...
- Tak, wszystko w porządku. - w tle nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi. - Skarbie ktoś się do mnie dobija. Odezwę się jak przyjedziesz. - pożegnałeś się z blondynką. Gdzieś w środku miałeś nadzieję, że może to Tośka? Może przyszła ci powiedzieć, że czuje coś więcej?- Janek? - zdziwiłeś się na widok brata w drzwiach.
- No siemanko. Ja tylko na chwilę, wstąpiłem po drodze do Tośki. - musisz przyznać, że w tej jednej chwili totalnie zgłupiałeś.
- Tośki? - powtórzyłeś, pokazując gestem ręki, by wszedł do środka. Usiadłeś wraz z nim na sofie.
- Tak, dzwoniła do mnie i opowiedziała mi, co się wczoraj stało. Wiem, że za nią nie przepadasz, ale dziękuję ci, że ją uratowałeś i z nią zostałeś... Dzięki stary, to dla mnie wiele znaczy. - uścisnął cię i się uśmiechnął.
- To nic wielkiego. - odpowiedziałeś zdumiony. Janek patrzył na ciebie z dumą w oczach, a ty kompletnie nie wiedziałeś jak masz się zachować. Zadzwoniła do niego? Powiedziała mu prawdę? A ty? Co z tobą? Z jej ciepłymi słowami? Czemu on do niej teraz jedzie ją wspierać? O co tu chodzi? - Napijesz się czegoś? - zaproponowałeś
- Nie, będę leciał, bo Tosik na mnie czeka. Zgadamy się później. - poklepał cię po ramieniu. - Chciałem tylko, byś wiedział, że cieszę się, że mam tak zajebistego brata. - puścił ci oczko. Nie rozumiałeś co to do cholery ma znaczyć? Czy jednak łączy ich coś więcej? Jeśli tak , dlaczego wczoraj spotkała się z tamtym facetem? Czemu tak ciepło cię traktowała? Czemu znowu dałeś się jej omotać... Jesteś po prostu głupi Tomaszu.__________Hej, po dłuższej przerwie mamy znowu Tomka. Trochę się chłopak pogubił, ale zobaczymy co dalej będzie. Na pewno Tośka mu tak łatwo nie odpuści, a może on Tośce? ;)POZDRAWIAM !!!Paulka

Smakujesz i pachniesz Latte MacchiatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz