1.

474 49 35
                                    

Po drugiej stronie odpowiada mi ciężkie westchnięcie.

- Opowiesz mi go, nawet jeśli powiem „nie", prawda?

- No cóż... ewentualnie, jeśli nie będziesz chciał, to zachowam to dla siebie i poczekam, aż zaczniesz umierać z zaciekawienia i sam zaczniesz mnie wypytywać i prosić, abym ci powiedział.

- Na to nawet nie licz – prychnął Richard. – To ty nie będziesz umiał utrzymać języka za zębami i prędzej czy później mi wszystko wypaplasz, choćby z jednego powodu: będziesz potrzebował kogoś, kto cię wysłucha i do kogo będziesz mógł wyrzucić nadmiar twoich myśli.

- Wcale nie...

- Uwierz mi – Richard zdecydowanie za bardzo uwielbiał wchodzić mi w słowo – obcuję z tobą codziennie od kilkunastu tygodni, żeby wręcz nie rzecz miesięcy. Znam cię lepiej niż myślisz.

- W każdym razie to nie będziesz musiał być ty.

- Jasne – po raz kolejny odpowiedziało mi prychnięcie. – A kto inny? Peter? Już to widzę. Cene? Ulotni się prędko razem z Laniskiem. Kamil? Cenię go za jego cierpliwość, ale jakby ci to powiedzieć, Peter jest jego nieodłączną częścią, więc wracamy do punktu pierwszego. Poza tym: przerabialiśmy to już.

- A...

- No i raczej nie wygadasz się podmiotom twojego genialnego planu.

- Mam jeszcze Minę – zaryzykowałem.

- Która po twoim ostatnim wyskoku z chęcią wystawi cię za uszy za drzwi, kiedy otworzysz usta. Więc przykro mi, ale tylko ja jestem skazany na ciebie.

- To...

- I nie wiem czy wiesz, ale cała istota tajnego planu, polega na tym, że jest on tajny, więc niestety, ale wygadanie się jakiemuś 90% ludzi, których znasz odpada.

- Przestań – jęknąłem, zsuwając się do pozycji leżącej. – Dlaczego zawsze, kiedy ja zadaję ci proste, łatwe pytanie, wymagające odpowiedzi „tak" albo „nie", ty go rozwijasz albo przechodzisz do zupełnie innego tematu?

- Robię dokładnie to co ty, aby uświadomić ci jak się zachowujesz.

- Wielkie dzięki – odburknąłem, przewracając oczami. – Chcesz wiedzieć co planuję czy nie?

Po drugiej stronie odpowiedziało mi westchnięcie.

- Dawaj.

Po dobrych kilkunastu minutach referowania, wreszcie wziąłem głęboki oddech, kończąc swoją wypowiedź ciszą pełną oczekiwania.

Raz, dwa, trzy...

- Czyli praktycznie rzecz biorąc nie masz żadnego konkretnego planu, tylko wstępny pomysł i parę luźnych sugestii, z których każda błaga o moją pomoc.

- Nie schlebiaj sobie – zdawałem sobie sprawę, że Richard doskonale wie, że przewracam oczami, nawet kiedy mnie nie widzi. – Ale tak, wygląda na to, że potrzebuję twojej pomocy. Wiem co chcę, ale nie wiem jak to osiągnąć. I akurat z nas dwoje to ty jesteś zdecydowanie lepszy w relacje międzyludzkie.

Niemiec wybuchnął śmiechem.

- Nie umiesz prawić komplementów.

- To nie miał być komplement, to akurat i niestety jest fakt.

- Przyznałeś się do swojej słabości, to jest już jakiś plus.

- Nie powiedziałem, że... okej, nie mam nawet siły wchodzić z tobą w dyskusję – skapitulowałem. – To od czego zaczynamy?

- No cóż, akurat jedno ogniwo tego planu jest na tyle przyjacielskie i rozgadane, że sądzę, iż nie będzie jakiegoś ogromnego problemu z wciągnięciem go w to.

Mentalnie zatarłem ręce z uciechy.

- Mam same dobre przeczucia co do tego.

- Tylko się nie posikaj z tej ekscytacji, proszę – nawet przez telefon usłyszałem to, jak Richard próbuje ukryć rozbawienie, co nie do końca mu się udaje.

- Nie dokuczaj mi bo się rozłączę.

- A potem i tak zadzwonisz jak się będziesz nudził. Co było ostatnim razem? Prawie dostałem zawału jak zobaczyłem, że dzwonisz o drugiej w nocy.

- Nie mogłem spać – wzruszyłem ramionami. – Sam mi kiedyś napisałeś, że jakbym nie mógł spać, to mam do ciebie napisać lub dzwonić.

- Na moje nieszczęście nie przewidziałem, że tak szybko wcielisz to w życie.

- Ej Richard?

- Co teraz?

- Wiesz coś może kiedy będziecie mieć trening w Słowenii?

- Jak do tej pory nic nie wiem.

- Shit – zakląłem. – My w Niemczech mamy być dopiero za jakieś trzy tygodnie. Ale to nie jest jeszcze pewne.

- Stęskniłeś się?

Może trochę.

- Chciałbyś – prychnąłem, dodatkowo wzruszając ramionami, mimo iż doskonale wiedziałem, że on tego gestu nie zauważy. Ale ponoć drama queen to styl bycia. – Wcale nie. Nawet w 1/10.

Po drugiej stronie usłyszałem stłumiony śmiech.

- Ale jak będziesz coś wiedział, to daj znać.

- Jasne.

- I zadzwonię do ciebie jakoś wieczorem może, albo popołudniu, bo na razie Peter obciąża sieć – westchnąłem.

- Taaa, bo ja nic nie robię tylko czekam na telefon od ciebie – usłyszałem rozbawiony głos Richarda, jeszcze zanim się rozłączyłem.

Czeka mnie intensywny okres.

___________________________________________

Witam, po raz kolejny! Mam nadzieję, że rozbudziłam w Was ciekawość co do nowej części i czekaliście na ten rozdział. Oczywiście jak zawsze zachęcam do zostawiania komentarzy pod rozdziałem i gwiazdek. Staram się pisać i dodawać nowe części, jednak musicie wybaczyć mi jeśli pojawi się jakieś opóźnienie.

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Do zobaczenia,

Ola

All I've got to doOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz