Niezwykle fortunnie się stało, iż mój starszy brat wylądował w domu z covidową goraczką. Nie żebym oczywiście mu tego życzył, nie jestem aż tak złym człowiekiem (oprócz tego, że wylądowałem na przymusowej kwarantannie przez parę dni i nie omieszkałem wyrazić swojego niezadowolenie a z tego powodu), a ponadto bądź co bądź to mój brat. No i było mi trochę żal patrząc jak wygląda jeszcze gorzej niż normalnie.
Ale dzięki temu wpadłem na pewien pomysł. I nie, nie był to szatański plan nad którego kombinacją spędziłem kilka nocy. Po prostu genialna idea, błysk geniuszu, który zawitał do mojego umysłu podczas przypadkowej rozmowy z Tande, który nie mógł nachwalić się swoimi nowo zakupionymi książkami, dotyczącymi przeprogramowania umysłu i zmian w życiu. Z udawanym entuzjazmem zaproponowałem, żeby wysłał mi tytuły na maila. Co prawda nie mojego, ale jednak.
Rozsiadłem się wygodnie na swoim łóżku i kliknąłem jeden z ostatnich wybieranych numerów.
- Słuchaj Peter, jest sprawa.
- Co znowu? – westchnął mój starszy brat, w którego głosie słychać było wyraźną chrypę.
- Potrzebuję twojego maila.
- Masz mojego maila. Zresztą mogę ci zaraz...
- Dostępu do twojego maila – uściśliłem.
- A przepraszam bardzo po co? – ton Petera stał się mocno podejrzliwy.
- No cóż, to wszystko przez Daniela – westchnąłem zniecierpliwiony, przybierając zbolałą minę, aczkolwiek zdawałem sobie sprawę, że mój brat nie ma prawa tego zobaczyć. – On jest niestety strasznie narwany i potem wychodzą takie rzeczy właśnie.
- Do rzeczy Domen.
- No więc, poprosiłem Tande żeby wysłał mi na maila kilka książek o samorozwoju w pdf, jednak on owszem, zrobił to, ale wysłał je na twojego, a nie na mojego.
- Książek o czym?
Czy on z całej rozmowy musiał jej upierdolić tej jednej frazy?
- O samorozwoju – warknąłem. – I jak coś na ten temat jeszcze powiesz, to zgłoszę, że nie przestrzegasz izolacji.
- A właściwe dlaczego mam ci dać dostęp do maila? I tak siedzę w domu, więc daj mi chwilę i wyślę ci to wszystko na twojego – westchnął Peter, najwidoczniej wstający po laptopa.
Kurwa.
- Nie no, nie chcę cię męczyć, załatwię to w parę sekund, wystarczy, że dasz mi swoje hasło i nawet nie będziesz musiał podnosić się z łóżka.
Po długiej stronie rozległo się donośne parsknięcie, które po chwili przerodziło się w falę śmiechu.
- Chyba cię pogięło do reszty Domen, jeśli myślisz, że tak marnym sposobem wyłudzisz do mnie hasło do poczty. Nie mam żadnego pomysłu po co ci ono, ale szczerze mówiąc, chyba nie chcę nawet próbować się domyśleć. Ale zaraz przekseruję maila od Daniela do ciebie, bo może jednak ci się te książki na coś przydadzą.
- Ale to stricte tajna sprawa biznesowa i....
- I oczywiście uprzedzę Daniela, żeby tak bardzo nie wchodził z tobą żadne zażyłości. I jeśli jeszcze raz spróbujesz wyłudzić moje hasło na jakąkolwiek pocztę, stronę czy konto...
- No dobra, sorry Peter, ale...
- To napluję ci do soku jak wrócisz do domu i to ty teraz posiedzisz sobie dwa tygodnie.
- To wina Cene – wyrwała mi się moja stała linia obrony.
Przez chwilę w słuchawce panowała cisza i aż odsunąłem telefon od ucha, żeby zobaczyć czy mój starszy brat się nie rozłączył.
- Akurat tutaj wyjątkowo masz rację – prychnął Peter, zanim usłyszałem dźwięk rozłączania się.
Plan A spalił na panewce, dlatego trzeba rozpocząć przygotowania planu B. I oczywiście C na wszelki wypadek.
______________________________________
- Nie masz czasem znajomego hakera?
Kranjec podniósł na mnie oczy znad swojej miski z zupą i przez parę sekund wpatrywał się we mnie nawet nie mrugając. Po chwili po raz kolejny opuścił łyżkę i nabrał na nią trochę makaronu.
- Nie wiem od którego pytania zacząć najpierw, czy od tego dlaczego pytasz o to akurat mnie, dlaczego sugerujesz że mam znajomego hakera, czy od tego, po jakiego chuja potrzebujesz hakera.
- Nie musisz zadawać pytań, wystarczy tylko że odpowiesz na moje – ułożyłem dłonie w piramidkę. – Jeśli odpowiedź brzmi nie, nie kontynuujemy tematu, natomiast jeśli tak...
- Uwierz mi Domen, że nawet jakbym znał kogoś z takimi zdolnościami to byłbyś ostatnią osobą, której bym o tym powiedział.
- Właściwie to trochę przesadziłem, potrzebuję po prostu kogoś kto zna się na komputerach.
- To jest ten moment kiedy zastanawiam się dlaczego ciągle popełniam ten błąd i siadam przy stoliku z wami, zamiast wraz zresztą szkoleniowców i trenerami.
Robert po raz kolejny obdarzył mnie niedowierzającym spojrzeniem, po czym kręcąc głową poszedł po talerz spaghetti.
- A ty może znasz kogoś Tilen?
______________________________________________
Część 7 czyli pomieszanie z poplątaniem, a Domen nadal nie siada na laurach.... Ale nie zamieszam zdradzać na razie więcej niż trzeba, dlatego po prostu pozostawię Was w niepełności (a ja poczytam komentarze, które zostawiacie).
Jeśli przeczytałeś – zostaw gwiazdkę!
Do zobaczenia,
Ola
CZYTASZ
All I've got to do
Fiksi PenggemarPonieważ Domen ciągle ma pewne rzeczy do zrobienia. 3. część 'With a Little Help From My Friends' i 'I Should Have Known Better'. Zapraszam do zapoznania się najpierw z pierwszą i drugą częścią historii.