3.„Przepraszam, ale nie chce teraz o tym rozmawiać"

253 22 161
                                    

Informacja: Wcześniej rozdział 5, poprawiony.
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||

*Levi*

Trochę minęło nim czterooka, zaczęła kontaktować ze światem zewnętrznym, na pytanie jej zadawane, odpowiadała krótko i na tyle markotnie, iż ja i Moblit całkowicie zrezygnowaliśmy z prób wyjaśnienia jej obecnej sytuacji. Usiadłem przy stole i dopiero teraz odczułem, jak bardzo jestem zmęczony. Tabletki, ból mojej głowy zlikwidowały już dawno, ale ku mojemu zdziwieniu, odczuwalne zmęczenie i wszechogarniającą senność poczułem dopiero teraz. Nim się spostrzegłem, moje powieki same zaczęły opadać a mózg się po prostu wyłączać na bodźce, które powinny działać na mnie z zewnątrz.

***

Od dwóch tygodni należymy do Korpusu Zwiadowców, co za tym idzie od czternastu dni jesteśmy na powierzchni. Utrzymujemy wizerunek „normalnych" rekrutów z ciężką przeszłością, nikt jak na razie nie przyuważył tego, iż kręcimy się obok Smitha. Naszym zadaniem jest skonfiskowanie dokumentów Lobova i zabicie Erwina Smitha, który rzekomo te dokumenty posiada. Imając się tego zlecenia, w życiu nie pomyślałbym, iż będzie ono tak czasochłonne.

— Levi chodź, bo spóźnimy się na trening. — wyrwał mi kubek z resztką herbaty z dłoni i kładąc ją na stertę pustych już talerzy, Farlan pobiegł, odstawić brudne naczynia.

Jak na zawołanie Izabela poderwała się z krzesła i odwróciła się przodem do mnie, chyba chcąc mnie pospieszyć. Wszystko ich tutaj w nadmierny sposób ekscytuje, całkowicie to rozumiałem, jednak dzisiaj to już przechodzą samych siebie. Trzy dni temu zakończyliśmy zajęcia teoretyczne z wiedzy o wyprawach i tytanach, dzisiaj zaczynamy treningi fizyczne, jak i jazdę konną.

W trójkę zaczęliśmy kierować się na zbiórkę, młodsza od nas dziewczyna nie dawała rady przed okazywaniem swojego zachwytu na wieść o zajęciach z jeździectwa, Church nieudolnie starał się ją uspokoić by, chociaż przestała skakać jak nadpobudliwe dziecko.

— Przestań, bo jeszcze wezmą nas za jakichś dzikusów przez Ciebie! — warknął na nią, już widocznie tracąc cierpliwość do rudowłosej.

Nastolatka udając obrażoną, fuknęła pod nosem i w uroczy sposób zmarszczyła nosek, po kilku minutach względnie się ogarnęła. Stanęliśmy na placu wśród reszty żołnierzy, wysłuchaliśmy cholernie nudnego i w moim mniemaniu niepotrzebnego przemówienia Shadisa.

Po rozgrzewce w postaci kilku nastu okrążeń podzielono nas na grupy. Jedna z nich udała się do stajni, natomiast drugą skierowano do lasu w celu, sprawdzenia naszego manewru. Razem z Farlanem trafiliśmy do drugiej grupy.

— Mam nadzieje tylko, że Isi nie rozniesie całej stajni. — powiedział blondyn, przyglądając się rozradowanej nastolatce, która z grupą żołnierzy zmierzała do budynku, w którym znajdowały się konie.

— Nowi do mnie! — osobą wołającą naszą dwójkę był nie kto inny jak nasz, o pożal się Sino, Kapitan Flagon.

Niechętnie podeszliśmy do Zwiadowcy, na szybko wytłumaczył nam, jak ma wyglądać trening przeprowadzony na makietach, wcześniej podając nam potrzebne do tego ostrza. Po dokładnych instrukcjach jak używać tych mieczy i jak w razie potrzeby je wymienić podeszliśmy do miejsca, z którego mieliśmy startować.

— Ruszajcie jak będziecie gotowi. — rzucił wyczekująco się nam przyglądając.

Ja, spoglądając na przymocowane do uchwytów ostrza, szybko oceniłem ich ciężar i sprawnym ruchem obróciłem je do wewnątrz. Ten sposób trzymania noża był nie tyle, co lepszy, a dla mnie znacznie wygodniejszy.

AoT | Levi x OC | „Żałuję"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz