Info: Rozdział 1+2, poprawione.
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
*Levi*
Całe szczęście nikt nie miał odwagi mi przeszkadzać, przesiedziałem na tej obskurnej, ledwo kupy trzymającej się ławce około godziny. Udało mi się, w miarę uspokoić, co za tym idzie i ból głowy odrobinę mi zelżał. Naprawdę dawno nikt mnie tak z równowagi nie wyprowadził. Hanji ma talent i tendencje do przesadzania i wyolbrzymiania spraw błahych, ale dzisiaj to przeszła samą siebie.
Po prostu, potrzebuje jej — ale do czego?
Co się takiego stało, że główny, wielki mózg naszych operacji, potrzebuje właśnie Tej kobiety?
Sama nie daje rady? Chodzi o eksperymenty, które ostatnio, rzeczywiście wypadają słabo?
Czy może okularnica, ma jakiś problem osobisty i akurat teraz postanowiła zwierzyć się swojej przyjaciółce?
Nie mam pojęcia, ale jeśli mój zmęczony mózg nadal pracuje prawidłowo, wniosek jest jeden.
To coś ważnego, skoro Erwin rzeczywiście przekonał Miel, by wyruszyła taki kawał drogi KONNO.
Ociężale wstałem, rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że rodzeństwo, które wcześniej stało na straży, zeszło z wieżyczek obserwacyjnych, by narąbać drzewa. Reszta siedziała w domu, a niektórzy na pewno poszli spać. Kierując się do drzwi wejściowych, zastanawiałem się nad plusami całej tej pochrzanionej sytuacji.
Po pierwsze: Ta, kobieta jedzie tu z zaopatrzeniem. Nie trzeba będzie tracić czasu na wychylanie się do miasta i będzie można na spokojnie skupić się nad eksperymentami nad tytanem Erena.
Po drugie: Na pewno ma jakieś wieści albo nawet rozkazy od Erwina.
Gdybym bardziej nad tym pomyślał, plusów na bank znalazłoby się więcej, ale wole na nic się nie nastawiać. Wchodząc do izby głównej mój wzrok napotkał, chrapiącą na kanapie Zoe i siedzącego przy stole kawałek dalej ze schowaną twarzą w dłoniach Moblita. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest źle. Bardzo źle.
*Eren*
Zbierałem porąbane przez Mikase drewno, co chwile powtarzając imię kobiety, którą miałem wrażenie, iż znam jednak nie mogłem skojarzyć, w jakich okolicznościach ją poznałem. Najwidoczniej zacząłem irytować nastolatkę swoim zachowaniem, bo co zamachnęła się siekierą wydawała z siebie coś w rodzaju warknięcia, a uderzenia stawały się coraz mocniejsze.
— Mikasa, przestań — zamarła w bezruchu. — Nie mogę się skupić. — odłożyła narzędzie na bok i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
— A nad czym Ty się tak skupiasz? Albo lepiej nad kim? — ton jej głosu stał się tak lodowaty, że przez moment włoski na moim karku stanęły dęba.
— Nad tą całą Miel. — uniosła jedną brew.
— Znasz tę kobietę? — i brew wróciła na swoje miejsce, tworząc przy tym brzydką zmarszczkę na jej czole.
— Mam wrażenie, że tak jednak nie jestem zupełnie pewien. Moja pamięć ostatnio ma we mnie wyjebane, a ja na to nic nie mogę poradzić jakbym się nie starał. — spojrzenie Ackerman złagodniało. Pomogła mi pozbierać resztkę drewna i zaczęliśmy kierować się na przód posiadłości.
Czarnowłosa starała się mnie uspokoić, zresztą jak zawsze. Od niedawna zauważyłem, że jestem bardziej nadpobudliwy niż zwykle, zapominam istotne fakty, nie raz wyłączam się na świat zewnętrzny co za tym idzie — nie słucham osób chcących się ze mną porozumieć, czy nawet nie rozumiem rozkazów od przełożonych. Sumując, nie potrafię się na niczym skupić, a rozrastające się uczucie żalu, zawiedzenia i gniewu do samego siebie wcale nie jest motywujące tylko odpychające.
CZYTASZ
AoT | Levi x OC | „Żałuję"
FanfictionCo jakiś czas mijali się na korytarzach siedziby Zwiadowców, jednak nigdy nie było czasu na dłuższą wymianę zdań. A gdyby jednak z pomocą pewnej czterookiej kobiety mieli okazję porozmawiać po kilku letnim rozstaniu ? Czy wybuchłaby między nimi wojn...