Następnego dnia gdy się obudziłam, miałam wrażenie, że wszystko było tylko dziwnym snem. Myślałam, że nadal jestem sierotą, która nie może na nikogo liczyć. Każdego dnia budziłam się w sypialni w barze wujka. Może to wszystko było złudzeniem?
Moje myśli przerwał widok umarłych kroczących po łąkach Elizjum. Uświadomiłam sobie wtedy, że moje życie ma jakiś sens. Nie odnalazłam go jeszcze, ale wiedziałam, że istnieje.
Ubrałam się. Gdyby nie ubrania, ten pokój byłby identyczny jak ten w barze, w Pardzie. Ale coś je jednak różniło. Tutaj ubrania były eleganckie, oraz zapewne kosztowne. U wujka mogłam znaleźć tylko potargane łachy, dzierganą na drutach czapkę i dziurawe spodnie. Nie przeszkadzało mi to, ale teraz miałam masę pięknych sukni, koszul, spódnic (których nienawidziłam nosić) i wiele innych elementów garderoby.
Wreszcie wyszłam z pokoju. Zobaczyłam zmarłych, którzy robili mnóstwo świetnych rzeczy: jedni kąpali się w jeziorze, inni strzelali z łuku, a jeszcze inni czytali wspaniałe książki. Po prostu raj pod ziemią!
,,Cassandro, przyjdź do mnie", w myślach rozbrzmiał mi ciepły głos ojca. Jego słowa mnie ucieszyły. Nadal chciałam się dowiedzieć, co muszę zrobić, by uratować Druzyllę. Niestety wczoraj nie udało się przez Persefonę, ale może dzisiaj się uda, trzeba spróbować coś zrobić.
,,Okej, zaraz tam przyjdę", odparłam ojcu w myślach.
Ruszyłam do taty z nadzieją. Mogłam uratować mamę. Mogłam żyć normalnie. Ale by to się udało, musiałam się starać.
Gdy weszłam, zobaczyłam Persefonę uwiązaną dziesiątkami sznurów do ściany. Tym razem to na mej twarzy odmalował się złośliwy, ironiczny uśmiech.
— Cassandro. — Hades znowu pojawił się przede mną znikąd, znowu w swej ludzkiej formie. — Ta misja to wielkie wyzwanie. Ty dopiero kilka dni temu dowiedziałaś się, kim jesteś. Naprawdę chcesz ratować mamę bez żadnego doświadczenia?
— Zrobię wszystko, by jej pomóc — oświadczyłam. Po moich słowach Hades zdawał się wystraszony.
— A więc... Co w takim wypadku mogę zrobić? Wiem, że zależy ci na tym — przyznał bóg. — Oto pierwszy składnik eliksiru, który uratuje Druzyllę. — Wręczył mi kartkę z rozmazanym napisem. Trudno było mi przeczytać, co tam pisze. — I miejsce, gdzie go znajdziesz. — Podał mi mapę.
— Dziękuję — wybąkałam.
Pożegnałam się i ruszyłam w stronę magicznej szafy, dzięki której tu się pojawiłam. Gdy wychodziłam, zobaczyłam łzy cieknące po oczach ojca. Najwyraźniej już zdążył się stęsknić...
Szafa mnie wciągnęła, tak samo jak kilka dni wcześniej. Znalazłam się w s klepie meblowym, w którym nikogo nie było. Ku mojemu zaskoczeniu, drzwi były otwarte i bez trudu mogłam wyjść.
Po wyjściu oblało mnie ze wszystkich stron chłodne powietrze. W Elizjum było ciepłe lato, więc odczułam szok. Chwilę później znalazłam kosz, w którym zbierało się ubrania dla biednych. Gdy już upewniłam się, że nikt mnie nie widzi, włożyłam do niego rękę i znalazłam ciepły płaszcz z futerkiem. Czym prędzej zarzuciłam go na siebie.
Wyciągnęłam z kieszeni spodni karteczkę ze składnikiem eliksiru. Miałam nadzieję, że tym razem uda mi się dowiedzieć, co na niej pisze. Niestety, myliłam się.
,, k d zy". Co to w ogóle znaczy?!
Na szczęście mapa była bardziej zrozumiała. Na niej zaznaczone było muzeum, w którym kiedyś byłam. Nie pamiętałam gdzie ono jest, ruszyłam więc ścieżką wskazaną na mapie.
Przede mną piętrzyło się zabytkowe muzeum. Nie miałam pieniędzy na bilet, lecz czułam, że uda mi się wejść bez niego.
Miałam rację. Gdy przeszłam przez mosiężne drzwi zaopatrzone w pięknie zdobioną tabliczkę z napisem ,,Muzeum rzeźb w Pardzie", nie znalazłam kasjera ani nikogo w tym rodzaju. Najwyraźniej od niedawna zwiedzanie było darmowe.
Ruszyłam. Miałam nadzieję, że zobaczę nietypowe figury z różnorodnych materiałów. Niestety, zawiodłam się.
Wszystkie posągi to były kamienie. Kamienni ludzie, kamienni bogowie, kamienne zwierzęta i wiele innych kamiennych stworów.
Szłam między posągami. Każdy wyglądał podejrzanie, miały wystraszone miny i wyglądały, jakby zamarły podczas jakiejś czynności. Zastanawiałam się, czy jest tu jakaś żywa istota poza mną.
— Uważaj! — krzyknął mężczyzna, którego spotkałam na swojej drodze. — O-ona t-tu idzie...
— Kto? — spytałam.
Nie dostałam odpowiedzi. W zamian za nią, dostałam coś jeszcze gorszego.
Zza ściany wiły się w naszą stronę węże. Po chwili wyłoniła się też twarz. Oczy były owinięte czarną chustą. I w tym momencie napis na kartce trochę się wyrównał, tak, że mogłam go przeczytać.
,,Oko Meduzy". Kurczę, czemu wcześniej na to nie wpadłam?!
— Nie patrz na nią! — mężczyzna złapał mnie za rękę, tak, jakby się wystraszył. — Ona zmieniła moją żonę w kamień!
Błyskawicznie oboje zamknęliśmy oczy.
— Nie chcę was skrzywdzić — powiedziała metalicznym głosem, ściągając chustę z oczu. Węże energicznie wiły się wokół jej głowy.
Mężczyzna, w przeciwieństwie do mnie, spróbował otworzyć oczy. To był błąd.
W tym samym momencie zmienił się w kamień, przez co z trudem wyciągnęłam rękę z jego kamiennego uścisku.
Obróciłam się, by nie patrzeć w oczy Meduzie. Znalazłam na podłodze lusterko. Stwierdziłam, że może mi się przydać. Patrzyłam na monstrum przez zwierciadełko, co przydało mi się w przetrwaniu. Uciekałam. Meduza była wolniejsza ode mnie, więc łatwo udałoby mi się uciec. Ale to dopiero część mojego planu.
Skupiłam całą swoją moc i zamknęłam demonicę w ognistym kręgu, tak jak wczoraj mój ojciec. Zalała ją lawa. Jęczała z bólu, lecz mi to nie przeszkadzało. Kiedy już wiedziałam, że całkowicie spłonęła, uwolniłam ją z kręgu. Węże zmieniły się w popiół, który posypał się na ziemię. Podeszłam i wyciągnęłam z jej czaszki oko. W tym samym momencie poczułam nadzieję.
Zdobyłam oko Meduzy. Jestem o krok bliżej od uratowania mamy.
CZYTASZ
Tajemnica bogów
AzioneNastoletnia osierocona dziewczyna próbuje znaleźć pracę i uzbierać na życie w Pardzie, wiosce wyznającą religię politeistyczną - grecką mitologię. Nie wie jednak, jak jej losem pokierowali bogowie...