IV

137 17 4
                                    

Harry z niedowierzaniem obserwował scenę, która rozgrywała się kilkanaście metrów od niego. Z drzew na drogę wylali się śmierciożercy. Harry rozpoznał w nich Bellatrix oraz ojca Malfoy'a.
Harry był w stanie usłyszeć pojedyncze słowa z ich rozmowy. Dowiedział się z niej, że część śmierciożerców widziała Harrego oraz to, że nagle zniknął. Następnie stało się to bardzo szybko. Lucjusz wymierzył cios Malfoy'owi. Ten upadł na ziemię nieruchomy. W pierwszej chwili Potter poczuł chęć ruszenia Draconowi na pomoc ale opamiętał się czym prędzej.
Śmierciożercy zaczęli się rozpraszać. Bella ciskała zaklęciami w powietrze licząc na to, że trafi w Harrego.
Harry pobiegł w stronę zamku starając się stawiać stopy jak najciszej.

- Crucio! - syknął Voldemort. Draco skulił się pod ścianą, usiłując w nią wejść. Chciał zniknąć, skurczyć się, umrzeć. Nie mógł znieść tego okropnego bólu.
- Ah Draco... Chronić Wybrańca? - zapytał z przerażającym uśmiechem. - żałosnie marne. - dokończył z powagą.
Draco oddychał z trudem. Nie śmiał się ruszyć nawet na milimetr.
- Zabrać go. - zażądał Czarny Pan i odwrócił się od Malfoy'a.
Glizdogon i jakiś drugi sługa Voldemorta, którego Draco nie znał, podnieśli do z dwóch stron. Malfoy był tak wykończony, że musieli wlec go całkiem bezwładnego.
W końcu Draco dotknął z bólem zimnej posadzki w lochach. Przyjął to z ulgą. Wolał gnić tutaj niż być torturowanym na górze.
W zasadzie była to kiedyś spiżarnia. Jednak teraz przerobiona została na prowizoryczne więzienie. Znajdował się w Malfoy Manor. Jego zdradę widziało za dużo osób. Nie miał szans się z tego wyplątać nawet przy pomocy rodziców. Właściwie nie wiedział też teraz gdzie oni są. Prawdopodobnie też zostali podejrzanymi o zdradę.
Draco spróbował się podnieść na ramionach. Głośno stęknął i opadł z powrotem na ziemię.
No pięknie.

- A co z Draco? - Harry w napięciu czekał na odpowiedź Dumbledora.
Czarodziej westchnął i odwrócił się do chłopaka.
- Harry, Draco prawdopodobnie nie żyje. A jeśli żyje to jest ściśle strzeżony w Malfoy Manor. W każdym razie zniszczenie horkrusków jest teraz priorytetem. Bez tego przegramy.
Harry zacisnął pięści i wbił wzrok w ścianę. Nie miał zamiaru tak tego zostawić. Jego gryfońska upartość i odwaga ujawniły się w nim poraz kolejny.
- Harry już czas. Chwyć moją rękę.
Brunet poczuł mdłości na samą myśl o deportowaniu się. Nie znosił tego za dobrze. W dodatku nie myślał teraz o szukaniu horkruksów. Wiedział, że jest Wybrańcem i, że to jego misja jednak nie mógł przestać myśleć o Malfoy'u. Martwił się o niego, w nocy dręczyły go koszmary, tęsknił za nim tak bardzo.
Harry miał mętlik w głowie. Draco w końcu prawie go zdradził. Zapraszając go na przechadzkę miał zamiar oddać go w ręce Lorda Voldemorta.
Na Merlina, miał zamiar to zrobić nawet po tym jak mnie pocałował. A może nawet zrobił to, żeby mieć pewność, że z nim pójdę? Że będę ciekaw jego wyjaśnień?
Mimo wszystkich tych podejrzeń Harry nie mógł czuć nienawiści do Malfoy'a. W głębi duszy wiedział, że pocałunek był szczery. No i w końcu Malfoy go ochronił. Poświęcił się dla niego. Nie można było tego wszystkiego lekceważyć.
Właśnie dlatego Potter poprzysiągł sobie go uratować.

Draco nie wiedział już ile czasu minęło. To właśnie niewiedza go zabijała. Nie wiedział co się dzieje na świecie, ile tu siedzi i ile się już zdążyło zmienić. Nie wiedział czy Potter żyje. Czy znalazł sposób żeby pokonać Czarnego Pana? Czy wszyscy jego przyjaciele żyją? Czy Hogwart nadal stoi? Nikt mu nic nie mówił. Tak właściwie nie wiedział dlaczego go jeszcze trzymają przy życiu.
Przełomem i zarazem jedyną ciekawą rzeczą jaką przełamała jego rutynę w celi, było pojawienie się Luny Lovegood.
To ona przyniosła mu jakiekolwiek wieści z życia poza kratami. Jednak było to już jakiś czas temu. Świat znowu mógłby się zmienić.
Od Luny dowiedział się, że Dumbledore nie żyje. Luna powiedziała mu również, że Harry Potter żył kiedy go ostatnio widziała. Było to na weselu Billa i Fleur. Jednak po wiadomości o upadku ministerstwa Wybraniec zniknął gdzieś z Hermioną i Ronem.
Draco przyjął to z niejaką ulgą. Jednak groziło mu straszne niebezpieczeństwo, a w dodatku Potter przez swoją kretyńską gryfońską odwagę był jeszcze bardziej narażony.
Jasne, że będzie próbował uratować świat. Chociaż szanse są marne.
Draco zdawał sobie sprawę, że jak Dumbledore nie żyje, a Voldemort zajął już Ministerstwo i całą Anglię to pokonanie go graniczy z cudem.
Jednak nie wiedząc czemu Draco nadal wierzył w Harrego. Wybraniec zawsze fascynował go tym, że był tak charyzmatyczny. Tak pociągający.
Jeśli ktoś miałby pokonać Voldemorta to właśnie Harry Potter.
Cholera.
Żeby tylko sam przy tym nie zginął.
Błagam, niech ten cholerny Potter przeżyje.

uczucia niezrozumiałe | drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz