- Harry, to szaleństwo! - niedowierzała Hermiona. - Nie wiesz nawet czy żyje ani czy rzeczywiście tam jest. A poza tym nie rozumiem... Po co mielibyśmy go odbijać.
Harry odwrócił się do przyjaciółki. Determinacja aż tryskała z jego oczu.
- Słuchaj Hermiona, potrzebujemy włosa Bellatrix żeby dostać się do Gringotta prawda? I tak musimy tam wejść. Poza tym kto wie ile jeszcze osób tam przetrzymują? - powiedział chodząc nerwowo po namiocie.
Hermiona umilkła widząc, że argumenty Harrego mają sens. Jednak wizja ratowania Malfoy'a, tego samego, który nazywał ją szlamą przez tyle lat, nie podobała jej się.
Harry'emu zdecydowanie zależało na Malfoy'u. Od czasu jego zniknięcia brunet nie był taki sam jak wcześniej. Dziewczyna nie rozumiała go, ale postanowiła zaufać jego decyzji.
- Dobra, to chyba postanowione. - skwitował Ron niemrawo. - Teraz trzeba to tylko zaplanować.Kilka dni później wszystko było już gotowe to rozpoczęcia akcji. Harry wziął głęboki oddech. Trudno byłoby opisać jego uczucia. Czuł ekscytacje, strach ale również radość. Radość, bo w końcu jest w stanie zrobić coś żeby pomóc Draconowi. W końcu go zobaczy.
A co jeśli...
Harry potrząsnął głową i odrzucił tą myśl.
Wierzył w powodzenie tego planu. Tym bardziej, że udało im się znaleźć Zgredka. Znał Malfoy Manor i w dodatku z łatwością mógł się deportować. Od kiedy stał się Wolnym Skrzatem był też ważnym sprzymierzeńcem w walce.
- Harry Potter... - zajęczał Zgredek. - ruszamy.
Brunet zacisnął zęby. Zdecydowanym ruchem chwycił rękę skrzata.Draco przy ścianie siedział z podkurczonymi nogami. Wyglądał żałośnie. Zawsze był raczej chudy jednak teraz stał się świetnym odwzorowaniem kościotrupa. Oczywiście o suksusach takich jak kąpiel, nie można było nawet pomarzyć w lochach. Miał jednak o tyle szczęścia, że nie był ofiarą częstych zabaw śmierciożerców. Bellatrix gardziła Malfoy'em po zdradzie, jednak chroniła na tyle, żeby nie był on poddawany torturom. Ale gdy ciotki Belli nie było... Czasem sprawy wyglądały gorzej.
Luna siedziała przy Draconie i próbowała zająć się jego obrażeniami. Tymi starymi i nowymi.
Używała rękawa swojej szaty jako opatrunku.
Nagle usłyszeli dźwięk, jakby ktoś rzucił na posadzkę worek ziemniaków. Odwrócili się zaskoczeni w tamtym kierunku.
Draco zamarł.
Harry.
Luna już chciała coś powiedzieć, podbiec do Harrego i Rona, lecz skrzat położył palec na usta. No tak, śmierciożercy byli na górze. Nie mogli zachowywać się nadzwyczajnie głośno.
Harry rozglądał się gorączkowo po pomieszczeniu. Nagle obok Luny zauważył skulonego człowieka. Raczej wrak człowieka. Gdy zdał sobie sprawę z tego, że to Draco, nie mógł w to uwierzyć. Po pierwsze Draco żył, a po drugie zmienił się nie do poznania. Był cieniem osoby, którą pamiętał brunet.
Serce Harrego pękło gdy ujrzał w jego oczach łzy. Poczuł niepohamowaną tęsknotę i radość. Widok Dracona żywego przyniósł mu ulgę, taką ulgę, że miał ochotę rozpłakać się jak dziecko.
Podbiegł do Dracona i rzucił się na kolana żeby go obejrzeć. Blondyn nadal z niedowierzaniem obserwował Pottera z szeroko otwartymi oczami. Widać było, że próbował coś powiedzieć jednak był zbyt roztrzęsiony. Harry w tym czasie prowadził ostrożne oględziny jego ran. Gdy skończył spojrzał mu w oczy.
- Ćśś... Nic nie mów. Już dobrze Draco. - szepnął do Dracona głaszcząc go delikatnie po policzku. - Musisz teraz pójść ze Zgredkiem. Tobą i Luną oraz Gryfkiem zajmie się Hermiona. Słyszysz Draco? - zapytał Harry patrząc na blondyna.
Draco nadal się trząsł. Chwycił Pottera za dłoń.
- A-ale co z tobą? - wydukał.
- Muszę z Ronem coś załatwić. Nie martw się, wrócimy niedługo. A teraz musisz iść.
Harry pomógł Draconowi wstać. Malfoy pokuśtykał, wsparty o ramię bruneta, do Zgredka.
Spróbował przytrzymać rękę Harrego jednak był zbyt słaby. Wybraniec wyswobodził się z jego uścisku i uśmiechnął się do niego delikatnie, próbując dodać otuchy.
- Będzie dobrze. - zapewnił.
Draco już miał coś powiedzieć, zaprotestować i wygarnąć Potterowi jak wielkim idiotą jest zostając tam, ale twarz Harrego znikła mu z pola widzenia. Zakręciło mu się w głowie i wylądował w jakimś domu. Zachwiał się niepewnie i czyjeś ramię pomogło mu utrzymać równowagę. Okazało się, że była to Hermiona.
Draco poczuł się źle. Nie tylko, że względu na mdłości. Przypomniał sobie o tym jak traktował Hermionę w szkole, a teraz był zdany na jej łaskę.
Hermiona spojrzała na Dracona a następnie na Lunę.
- Luna? Nie jesteś ranna? - zapytała Hermiona nadal trzymając Malfoy'a.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Nie, ja nie. Jednak Draco to co innego.
Hermiona znów zwróciła się w stronę Ślizgona. Milczała chwilę, przyglądając się mu.
- Dobrze. Bill, pomożesz mi z nim?- Harry! Szybko! - krzyknął Ron wytrącając różdżkę z dłoń Bellatrix. Brunet podbiegł od tyłu do czarownicy. Szybkim ruchem wyrwał jej garść włosów z głowy. Wiedźma krzyknęła w złości i odwróciła się agresywnie do Pottera. Już miała rzucić się na niego gdy zauważyła, że chłopak mierzy do niej różdżką.
- Ty przebrzydły... - Bella nie zdążyła dokończyć zdania.
Zgredek pojawił się przy Potterze i razem z Ronem zniknęli z Malfoy Manor.
CZYTASZ
uczucia niezrozumiałe | drarry
Fanfiction"Draco nie zwracał uwagi na smagające go po twarzy gałęzie. Biegł najszybciej jak tylko potrafił, bez opamiętania. Harry. Myślał tylko o nim." *rysunek z okładki nie należy do mnie*