Nastał kolejny dzień, dzień, w którym muszę iść do szkoły. Czuje sie źle z faktem, że tata o wszystkim wie. Tak na prawdę nie chce tam iść. Na szczęście nie muszę się martwić o Wei Chen'a, ponieważ moja mama jest dziś cały dzień w domu, chociaż tyle. Do szkoły odwozi mnie tata co stresuje mnie jeszcze bardziej. Cieszę się, że mimo wszystko nie wyrzucił go z domu ani nie okrzyczał mnie przy nim. Niechętnie wstałem z łóżka, było późno, ale jakoś mało mnie to obchodziło.
- Wszystko okej?
Spojrzałem na Wei Chen'a, nie wiedziałem, że nie śpi. Naprawdę nie chciałem go martwić, lecz wiem, że i tak wie, że nie czuje sie najlepiej. Przez krótką chwilę wpatrywałem się w niego, do czasu aż mnie przytulił. Bardzo tego potrzebowałem.
- Będzie dobrze
- Dziękuję
- Powodzenia w szkole
- Z pewnością się przyda, wiesz co?
- Hmm?
- Przynajmniej nie muszę się o ciebie martwić
- Dlaczego?
- Dlatego bo nareszcie będziesz mieć
spokój, zostajesz tylko z moją mamą- To prawda...
Posłał mi lekki uśmiech a ja to odwzajemniłem. Cieszę się, że się uśmiecha. W końcu poszedłem na śniadanie, choć tak na prawdę w ogóle nie byłem głodny.
- Cześć mamo
- Cześć Wei En, siadaj i jedz śniadanie bo się spóźnisz
- Jakoś nie jestem głodny...
- Źle się czuejsz?
- Nie, właściwie tak...
- Wiem, że kilka dni nie było cię w szkole, dasz radę wierze w ciebie
- Dziękuję, tylko nie o to chodzi... Nie stresuje sie szkołą... Właściwie gdzie jest tata?
- Czeka w samochodzie, coś się stało?
- Jest na mnie zły...?
- Nie rozumiem, pokłóciliście się? Przeskrobałeś coś?
Zrezygnowany na nią spojrzałem. Skoro nawet nie zaczekał na mnie w domu, nie przywitał się ze mną, to znaczy, że jest zły. Wiedziałem, że tak będzie, czy przez to, że jestem z Wei Chen'em moja relacja z tatą się zepsuje? Jego na pewno nie zostawię choćby nie wiem co. Nie mam pojęcia co zrobić.
- Hej, Wei En jesteś tu? Spóźnisz się...
- Bo tata wie...
- O czym wie?
- O tym, że Wei Chen to mój chłopak...