| XXXVII | 37 |

303 12 0
                                    

Kilka dni później
___________________________________________

Nareszcie wypuszczają mnie ze szpitala, dlaczego siedziałem tu tak długo?
To wszystko co się stało, to jak zraniłem Wei En'a, to jak go okrzyczałem, on mi wybaczył, ale ja sobie nie umiem. Cały czas przy mnie jest, nawet teraz. On mnie lubi i chce mi pomóc, też cię lubię tylko ja jestem tchórzem. O wilku mowa.

- Teraz tylko wypis i możesz iść do domu

- Nie chcę wracać do domu... Do rodziców, nie chce ich sztucznej troski po tym co się wydarzyło...

- Oni naprawdę się tym przejęli, wiem, że nie chcesz tam wracać...

- Tak, a muszę tam wracać?

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, czy spytałem o coś dziwnego? Skoro mnie lubisz to mogę zamieszkać z tobą, a nie z moimi rodzicami. O czym ja właśnie pomyślałem? Wei Chen przestań myśleć bo źle ci to wychodzi. Nie mogę z nim zamieszkać, nie dałbym rady skoro mam ukrywać swoje uczucia. Co mam teraz zrobić? Nie chce tam wracać, nie chce do nich wracać.

- Nie ważne... Zapomnij

- Co miałeś na myśli?

- Nic, po prostu zapomnij

- Chciałeś zamieszkać w moim domu..?

Kurwa.... Czy on umie czytać w
myślach? Mówiłem, że masz zapomnieć o tym co mówiłem. Jak mam się teraz z tego wykręcić... Nie wiem co mu odpowiedzieć, bo tak, chciałem, ale nie mogę. Ty mnie lubisz, to jeden powód. Ja cię lubię tyle, że o tym wiem tylko ja, ale to drugi powód. Mieszkać razem nie możemy.

- Nie, no co ty...

- Napewno..?

On naprawdę chce żebym z nim zamieszkał, nie ma mowy. Jak on sobie to wyobraża? Wiem tak samo jak ty, że radzenie sobie z uczuciami jest trudne więc nie namawiaj mnie do tego, proszę...

- Jak ty sobie to wyobrażasz?

- To znaczy? Coś w tym dziwnego?

- No trochę... Może dlatego, że mnie
lubisz wiesz...

Gdy to powiedziałem spuścił głowę. Nie chciałem go zranić nie o to mi chodziło... Po prostu byłoby nam niezręcznie. Zawsze muszę coś zepsuć... Nic się nie zmieniło...

- Powiedziałem coś nie tak...? Po
prostu wydaję mi się, że byłoby trochę niezręcznie...

- Nie raz u mnie spałeś, a ja u ciebie więc pomyślałem, że to dobry pomysł, nie musiałbyś mieszkać z rodzicami, ale skoro tak mówisz, to uszanuje twoja decyzję

No i było niezręcznie przynajmniej dla mnie. Nie wiem co mam zrobić jeśli od mówię to go zranię, ale naprawdę tego nie chce, choćby ze względu na swoje uczucia. Sam o tym pomyślałem, ale wybiłem to sobie z głowy. Wrócę do domu nie jestem tam sam mam Yu Tian. I tak dużo czasu spędzam z Wei En'em, za dużo. Przez ostatni czas go ignorowałem by nie było mi ciężko odejść. niby powiedziałem mu, że jestem wdzięczny za uratowanie mi życia, ale tak na prawdę mam mu to za złe.
Po prostu nie chciałem kolejny raz go zranić. Jestem rozdarty.

Niespodziewany zwrot akcji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz