Nastał ranek, Wei Chen spał. Kurde, a co ze szkołą? Wiem, że jego rodzice są na tym punkcie czuli! ale w takim stanie nie wiem czy da sobie radę. Postanowiłem go obudzić, by sprawdzić jak się czuje.
- Wei Chen, obudź się
- Co-o...
- Jak się czujesz?
- C-o się sta-ło...?
- Spokojnie, później ci wszystko wytłumaczę
- Dla-czego bo-li mn-ie gł-owa...
- Wstawaj, dziś nie idziemy do szkoły...
- C-o-o... Co ja tu robie?!
- No właśnie sam bym chciał wiedzieć... Wczoraj ze mną zerwałeś, a potem tu przyszedłeś... Tylko nie będąc sobą...
- Co? Zerwałem? Dlaczego nic nie pamiętam...
- Nic? Musimy pogadać, zaraz wracam
- Przypomnij sobie coś idioto
- Spokojnie Wei Chen, powoli...
Na prawdę się o niego martwię. Ile on musiał tego wziąć żeby kompletnie nie pamiętać całego dnia. Muszę z nim poważnie porozmawiać. Bardzo źle wyglądał.
- Rodzice pisali coś do ciebie?
- Nie...
- To dobrze, to znaczy...
- Dobrze?
- Musimy teraz szczerze pogadać
- Coś się stało...?
- Spójrz na mnie i mnie posłuchaj
- Okej...
- Wczoraj w szkole zerwałeś ze mną, powiedziałeś, że zmieniasz szkołę, potem rozmawiałeś z Guang Chen'em o nas, właściwie on zaczął, i wyszedłeś ze szkoły, napisałem do ciebie spójrz, później nie wiem co się działo, bo mnie z tobą nie było, byłeś sam, ale wieczorem do mnie przyszedłeś jak gdyby nigdy nic, tylko wiem, że nie byłeś sobą
Wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. On naprawdę nic nie pamięta, niezłą dawkę wziął.
- Spróbuj sobie coś przypomnieć
- Pamiętam tylko, że ode mnie wyszedłeś... A potem moja mama powiedziała, o zmianie szkoły..
- Tak było, ale w niedzielę
- Zaraz... Na prawdę z tobą zerwałem...?
- Tak...
- Dlaczego?
- Sam bym chciał to wiedzieć...