Gdy zadała to pytanie nastała cisza. Phoebe siedziała naprzeciwko mnie i wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. Czułem się dość dziwnie ponieważ wyszło na to, że wstydzę się osób które mnie wychowały i nauczyły wszystkiego, ale za to ojca który był skończonym dupkiem już nie. Potworne uczucie. Wstałem z kanapy i odłożyłem kubek z kawą która zresztą zdążyła już wystygnąć. Zacząłem krążyć powoli po całym pokoju żeby zebrać myśli. Zapewne wyglądało to dość komicznie.*Obiecałem jej, że wszystko wyjaśnię. Muszę dotrzymać słowa.*
Ta myśl latała po mojej głowie jak szalona, bo przecież gdybym teraz powiedział coś w stylu „TO SKOMPLIKOWANE" mogłaby pomyśleć że to wszystko co powiedziałem było kłamstwem, a ja jestem agentem FBI lub innego gówna i chcę wyciągnąć z niej jakieś informacje. Tak wiem że to niedorzeczne, ale mogłoby tak być.
-Hej Five – powiedziała nagle – jeżeli teraz nie wiesz jak odpowiedzieć, ja to zrozumiem. Tak poza tym jest już 03:00 w nocy. Wypadało by już iść spać. Rano muszę iść do pracy, jak wrócę i będziesz gotowy, to opowiesz mi o nich. Oczywiście ja nie chcę naciskać bo wiem że rozmowa o zmarłych jest szczególnie ciężka. – powiedziała bardzo miłym i uroczym tonem, tak miłym że moje policzki się z lekka zarumieniły, a nie zdarza mi się to dość często.
-Dzięki za wyrozumiałość, jesteś bardzo miła. – uśmiechnąłem się nie aż tak obojętnie jak zazwyczaj.
-A czemu mam być dla ciebie nie miła? Nie rozumiem.
-No nie wiem, może dlatego że jestem osobą która wparowała ci do życia i możliwe że swoimi opowieściami TROSZECZKĘ namąciła ci w głowie. – zaśmiałem się.
-Dobry argument. – teraz śmialiśmy się oboje. Nigdy nie sadziłem że zwykła rozmowa z kimś może być taką dobrą zabawą.
Gdy już trochę ochłonęliśmy zaniosłem kubki po kawie do kuchni, a Phoebe w tym czasie rozłożyła dla mnie kanapę.
-Dobranoc. – powiedziała po czym mnie przytuliła. Ostatni czułem się tak szczęśliwy gdy udało mi się wrócić do rodzeństwa, chociaż może nie za bardzo to okazywałem. A tak pomiędzy nami, nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek wcześniej ktokolwiek (oprócz mamy oczywiście) mnie przytulił, i żebym komukolwiek pozwolił to zrobić – przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Nie szkodzi. – powiedziałem i podrapałem się po karku i się uśmiechnąłem – Dobranoc.
Położyłem się na kanapie, a Phoebe poszła do pokoju. Mimo później godziny nie mogłem zasnąć. Myślałem teraz jak jej wytłumaczyć to że moja mama była robotem, a Pogo małpą która potrafiła mówić. Wydaje się to łatwe po prostu siadacie razem a ty jej tłumaczysz że ojciec tak bardzo nie chciał się nami zajmować że aż stworzył robota żeby to robił za niego, a Pogo potrafił mówić z bliżej nieokreślonych przyczyn, lecz mi nie przychodziło to z taka łatwością. Próbowałem ułożyć sobie to wszystko w głowie, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Było ok. piątej nad ranem kiedy udało mi się zasnąć. Gdy wstałem na zegarze była dziewiąta, Phoebe już wyszła. To było dość dziwne że ufała mi na tyle żeby zostawić mnie samego w jej mieszkaniu. Poszedłem do kuchni i zaparzyłem kawę, gdy ją wypiłem zacząłem się zastanawiać co mogło się stać z moim rodzeństwem...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem że akcja aż 5 rozdziałów odgrywała się 1 dnia za co przepraszam. Postaram się to zmienić.
CZYTASZ
A TAK PRZY OKAZJI JESTEM PHOEBE || the umbrella academy ☂️
FanfictionJest to opowieść o niesamowitym spotkaniu Five Hargreeves z Phoebe z którą jak się okazuje miał związek w przeszłości. Akcja dzieje się w 1962r zaraz po tym gdy w 2019r Five przeniósł się wraz z rodzeństwem w czasie. Z góry chciałabym przeprosić za...