Five // DOBRE PYTANIE...

129 8 0
                                    

*Już wiem skąd ją znam! Cholerne polecenia kierowniczki.*

-Rozumiem.- powiedziała dość zmieszanym głosem –wiesz ja już muszę lecieć.- gdy to powiedziała zaczęła dość szybko odchodzić w stronę swojego mieszkania.

*SHIT*

Szybko przeteleportowałem się kilka kroków przed nią.

-Zaczekaj chwilę!- powiedziałem zatrzymując ją.

-Co? Jak? Kim ty?!?!- była tak przerażona że na początku bałem się że dostała zawału.

-Mógłbym się u ciebie zatrzymać? Tylko kilka dni. Gdy ustalę gdzie znajduje się moje rodzeństwo odejdę!

*To moje jedyne wyjście ale z drugiej strony nie chcę mieszkać z osobą której rodziców zamordowałem*

-Jeżeli mi pozwolisz wszystko ci wyjaśnię. Obiecuję!-mówiłem dalej z nadzieją że się zgodzi.

Była tak przerażona że nie mogła wydusić z siebie ani słowa, a więc tylko kiwnęła głową i gestem ręki pokazała żebym szedł za nią. Czułem się strasznie niezręcznie prosząc córkę swoich ofiar o przysługę, nawet jeżeli nie wiedziała że to ja ich zabiłem... Tak naprawdę nie wiedziałem co się z nią stało po śmierci rodziców, nie wiedziałem w jaki sposób żyje. Przez całą drogę miałem nadzieję że wchodząc do mieszkania zastaną w nim jej babcie lub ciocię która powie coś w stylu „co to za kawalerów mi tutaj przyprowadzasz" ale niestety, mieszkała sama i w dodatku sama musiała zarabiać na swój czynsz i wszystko inne.

*Tymczasowo będę na utrzymaniu kilkadziesiąt lat młodszej córki moich ofiar... CZYMOGŁO BYĆ GORZEJ?!*

-Słuchaj -powiedziałem –czy mogłabyś opowiedzieć mi co się stało z twoją rodziną? Zrozumiem jeżeli nie chcesz, to bardzo ciężki temat. –zapytałem o to ponieważ za wszelką cenę chciałem dowiedzieć się czy to na 100% ta Phoebe Smith.

-No dobrze, opowiem ci. Więc wydarzyło się to dwa lata temu. Mama kazała mi iść po coś do sklepu, nie było mnie dosłownie chwilę, kilka minut, a gdy wróciłam do domu zastałam ciała moich rodziców na środku salonu, obok nich stały dwie osoby, mężczyzna i kobieta. Kłócili się. Ona na niego krzyczała, mówiła że jest idiotą i nic nie umie zrobić dobrze a on tylko potakiwał. -gdy to mówiła łzy napływały jej do oczu, a ja znów przed oczami miałem wściekłą kierowniczkę. To było straszne, czułem się w tej chwili jakby całe życie przeleciało mi przed oczami. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałem o tym co mogli czuć krewni moich ofiar. –Przez kilka minut- mówiła dalej pociągając nosem – stałam tam i nie wiedziałam co się dzieje, nie mogłam się ruszyć. Nagle kobieta popatrzyła na mnie, zaczęłam uciekać a ona, kazała mężczyźnie mnie gonić ale, on tego nie zrobił. Wtedy usłyszałam strzał i się przeraziłam. –gdy to usłyszałem zrobiło mi się słabo. Przypomniał mi się ból który zadała mi kierowniczka poprzez strzał w brzuch. Nie mogłem wtedy pracować przez miesiąc. Z mojego wspominania starych czasów wyrwała mnie Phoebe kontynuując opowieść. –nie wiem dlaczego się nade mną zlitował. Przecież mógł mnie zabić.

-Ale w każdym razie tego nie zrobił –przerwałem jej.

-Może teraz ty opowiesz coś o swojej rodzinie, jacy są twoi rodzice, rodzeństwo?- powiedziała dziewczyna.

-Rodzice BYLI. Też nie żyją. Tata się powiesił, a mama zginęła w wypadku. A więc tak tata był strasznym egoistą który miał mnie i moje rodzeństwo gdzieś, a mama... -zamilkłem na chwilę.

-Mama...

-Mama byłą kochana, zawsze się nami zajmowała i pomagała nam w czym tylko mogła. Była zupełnym przeciwieństwem ojca, chociaż on też chciał żebyśmy wyrośli na wspaniałych ludzi, a jacy byli twoi rodzice?

-Mama była kochająca i troskliwa, a tata był dość surowy ale rozumiał mnie jak nikt inny. A mógłbyś powiedzieć coś więcej o swoim rodzeństwie? Gdzie teraz są?

-Dobre pytanie...

A TAK PRZY OKAZJI JESTEM PHOEBE || the umbrella academy ☂️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz