一 Samotność, Pustka, Pozory, Strach 一 mruczy i przytula mnie jeszcze mocniej. 一 Rozumiesz już? Nie musisz się bać ani wstydzić. Nikt nie rozumie cię lepiej niż ty. Nikt nie może cię zastąpić. Nie wszyscy to zobaczą, ale tak naprawdę musisz to wiedzieć tylko ty.
<Penelope Douglas, Punk 57>
Już w momencie gdy Alexander wypowiedział te słowa, wiedziałam że pojawienie się w szkole będzie dla mnie bolesne. Przez ponad rok udawałam dziewczynę, która niczym się nie wyróżniała. Byłam przynajmniej przez ten krótki okres zwyczajną nastolatką, z normalnymi rodzicami i życiem. Jednak po tym jak moja matka zleciła publikację artykułu, w którym chwalą się swoją cudowną córką, wszystko co miałam upadło. Lucas bez zbędnego udawania pokazał mi, że moje problemy go nie obchodziły. I może łatwiej byłoby mi się na niego złościć z tego powodu, ale nie miałam podstaw. To był mój pieprzony brat, któremu złamałam serce. Na jego miejscu sama bym się od siebie odsunęła.
Jednak stojący obok mnie Alexander miał znaczenie inne nastawienie. Wyglądał wręcz... Bojowo? Zdecydowanie różnił się w tamtym momencie od Lucasa. Zerkał na mnie kątem oka, ale widocznie o czymś rozmyślał. Nie mogłam niestety nic wyczytać z jego twarzy, bo odkąd tylko poznałam mężczyznę był skryty w swoich myślach. Zazwyczaj jednak wpadał na idealne rozwiązania, dlatego mu nie przeszkodziłam. Łzy w oczach zaczynały być coraz bardziej odczuwalne, więc w końcu pozwoliłam im popłynąć. Na ten widok Hughes zacisnął mocno szczękę i przeklął pod nosem. Nie rozumiałam jego reakcji, ale nie skomentowałam jego, ciągle stojąc w tym samym miejscu.
Zwróciłam swój wzrok ponownie na brata, licząc że może uda się nam porozmawiać, jednak ten jawnie mnie ignorował. Stukał swoimi sygnetami w szklankę z alkoholem i patrzył przed siebie morderczym spojrzeniem. Poczułam przechodzący po ciele deszcz, widząc go w tym wydaniu.
Naprawdę się go przeraziłam.
— Naprawdę chciałbym znaleźć sensowne rozwiązanie, Mia — słysząc głos Alexandra spojrzałam na niego uważnie, a w oczach pierwszy raz dostrzegłam bezsilność. — Ale gazety są już w sprzedaży, Melanie wszystko sobie zaplanowała. Tego już nie unikniesz, więc musisz bardziej na siebie uważać.
Westchnęłam cicho, przecierając twarz by pozbyć się z niej łez i pokiwałam głową. Przy mojej matce nawet tak inteligentny mężczyzna jak on wymiękał. Bo gdy Melanie Evans coś sobie zaplanowała, nawet gdyby sam prezydent próbował ją powstrzymać, nic by nie wskórał. Zostało mi chyba jedynie pogodzenie się z losem i odrzuceniem, jakie czekało mnie w Sorrow High School.
— Uważać? Co masz na myśli? — Pytania te o dziwo, wyszły z ust Lucasa, który unikał mojego wzroku i wpatrywał się w mężczyznę, który w tamtym momencie poprawiał swój krawat.
— Relacja z Jacksonem Whitem i kimkolwiek z nim powiązanym jest całkowicie zakazana, jeśli chcecie zachować to w sekrecie — powiedział poważnym tonem, i gdy mój brat chciał się zaśmiać, uciszył go uniesieniem palca. — Ciebie to też się tyczy, Brook.
Gdy użył tego przezwiska, zdziwiłam się że je znał. Jednak Lucas bardziej się zdenerwował, ponieważ ścisnął szklankę wpatrując się w starszego mężczyznę i podniósł się w tej samej chwili.
— Nigdy więcej mnie tak kurwa nie nazywaj, Hughes.
Wybuch Lucasa nieco mnie zdziwił, a jeszcze bardziej dziwiło mnie użycie tego przezwiska, przez Hughes'a. Skąd o nim wiedział? Dlaczego właściwie się ono pojawiło? Nigdy właściwie tego nie usłyszałam. Każdy nazywał go Brookiem, nie Lucasem. Ale dlaczego? Co się kryło za tym cholernym pseudonimem, o którym zapewne nie słyszeli nawet nasi rodzice. Reakcja mojego brata jasno pokazywała, że był to jakiś sekret. Tylko skąd wiedział o nim Alexander Hughes. Mężczyzna nie był z nim blisko, współpracował z moim ojcem i uczył mnie pracy w firmie, ale nigdy nie widziałam, aby rozmawiał kiedykolwiek wcześniej z Lucasem.
![](https://img.wattpad.com/cover/197375788-288-k466372.jpg)
CZYTASZ
CHILDHOOD. Dopiero zaczynamy.
Teen Fiction"Bo nawet największy lodowiec może się roztopić." Skyfall #1