Rozdział siódmy

1.5K 119 28
                                    

*Louis*

Jednostajny bieg w naturalny sposób pozwalał mi oczyścić myśli. Sprawiał, że skupiałem się na stawianiu łap jedna za drugą, a nie na tym, jak bardzo skrzywdziłem Harry'ego. Jak bardzo skrzywdziłem moja bratnią duszę. Biegłem, choć zmęczenie dawało mi się już we znaki. Byłem głodny, ale nie miałem ochoty na polowanie. Nie mogłem tracić na to czasu. Musiałem jak najszybciej wrócić do Harry'ego. Do mojej omegi. Co jakiś czas zatrzymywałem się koło rzek, by się schłodzić i napić. To musiało mi starczyć. Na miejsce dotarłem późnym popoludniem, ale i tak byłem eskortowany do domu stada przez strażników.

Staliśmy pod dużym, drewnianym domem, z którego właśnie wyszedł młody chłopak - alfa tutejszego stada. Przedstawił się jako Nick. Wydawał się być fałszywie sympatyczny, ale wiedziałem, że jest stanowczo za młody, by pamiętać, co wydarzyło się 15 lat temu. Oczywiście, mógł pamiętać Harry'ego, ale wolałem rozmawiać z kimś, kto już wtedy był dorosły. Chłopak zaprosił mnie do swojego gabinetu, a ja posłusznie poszedłem za nim. Nie miałem zamiaru sprawiać kłopotów. Chciałem tylko porozmawiać z poprzednim alfą.

– Co Cię tu sprowadza Louisie? - spytał Nick.

– Chciałbym porozmawiać z poprzednim alfą watahy. Myślę, że może on mieć pewne informacje na temat członka mojego stada. Bardzo zależy mi na tych informacjach, ale obawiam się, że są one dość pilnie strzeżone.

– Myślę, że spotkanie z moim ojcem nie będzie konieczne. Mam informacje na temat wszystkiego, co dzieje się w watasze teraz i co działo się kiedyś.

Zazgrzytałem zębami ze złości, choć spodziewałem się takiej odpowiedzi. Alfy nie lubiły podważania ich kompetencji. Oczywiście chłopak mógł mówić prawdę, choć nie sądziłem, żeby rzeczywiście wiedział, co się wtedy działo.

– W takim razie opowiedz mi, proszę wszystko, co wiesz o rodzinie Styles.

*Harry*

Pytania rozsadzały moją głowę, ale Niall starał się cierpliwie na nie odpowiadać. Niesamowicie cieszyłem się, ze mam go przy sobie. Sprawił, że poczułem się znacznie lepiej i nawet w niektórych momentach zapominałem o nieobecności mojego mate. Liam dołączył do nas niedługo po odejściu Louisa, ale szybko przemienił się w wilka i przysypiał w kącie, nie zwracając na nas większej uwagi. Chociaż byłem pewien, że gdyby tylko Niallowi cokolwiek groziło, momentalnie byłby na równych nogach.

/Czy to boli?/

Blond włosy omega przez chwilę się zastanawiał, po czym odpisał.

/Czasami na początku jest nieprzyjemnie, ale szybko się przyzwyczaisz. Taka jest rola omegi./

Ciągle nie mogłem przestać o tym myśleć. Niall przedstawiał to jako coś wspaniałego, a mi wydawało się to wysoce niehigieniczne i jakieś takie intymne. Znaczy, jasne, mogłem już spokojnie powiedzieć, że czułem do Louisa coś więcej niż przywiązanie spowodowane naszą więzią przeznaczonych. Zaczynałem go powoli kochać i marzyłem o tym, żeby dać mu kiedyś jego szczeniaki, ale póki co chyba nie byłem gotowy na takie oddanie. Wilki łączyły się podczas tego wszystkiego. Te słowa wciąż nie potrafiły mi przejść przez umysł.

Byłem trochę zażenowany tym wszystkim, ale cieszyłem się, że Niall to zrobił. Ciągle miałem problemy z wyobrażaniem sobie tego, o czym mi opowiadał. Jak miałem dotknąć Louisa w takim miejscu?

*Louis*

– Chcesz, żebym uwierzył Ci, że nie ma w tej rodzinie nic dziwnego?

– Dokładnie tak Louisie, nie musisz się o nic martwić. Znam rodzinę Styles w zasadzie od dziecka i nigdy nie sprawiali kłopotów.

Usłysz mnie|Larry|aboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz