Nazwijcie to przedświątecznym cudem, ale dodaję wam kolejną część dodatku <3
***
Połknąłem tabletkę, którą podała mi ciotka. Podobno to miało ukryć mój zapach. Nie do końca rozumiałem, po co to wszystko. Mogłem przecież pojechać do domu i nigdy więcej tutaj nie wrócić. Czy tak nie byłoby łatwiej?
Kobieta powiedziała mi, że zarówno Zayn, jak i Liam nie spoczną, dopóki mnie nie odnajdą. Oboje byli ważnymi członkami stada, więc spór między nimi sprawiał, że stado na tym cierpiało. Martwiła się o to, jakie może mieć to skutki, ale z drugiej strony, wiedziała, że ostatnie, o czym marzyłem, to pozostanie w tej zapyziałej dziurze. Cieszyłem się, że mi pomaga, choć było to dość niespodziewane.
Kolejne dni mijały mi podobnie, jak wcześniej. Czas spędzałem głównie w domu ciotki, nudząc się. Nie miałem tu znajomych, a trwające w najlepsze wakacje wcale mi nie pomagały. Brałem codziennie tabletki i chodziłem na długie spacery do lasu pod postacią człowieka. Leki maskowały mój zapach, więc nie było szans, żeby alfy mogły mnie rozpoznać.
Tego dnia była piękna pogoda. Postanowiłem tym razem pójść głębiej w las i wykorzystać świecące słońce. Cień lasu dawał przyjemne ukojenie, dlatego po prostu szedłem przed siebie. W pewnym momencie dotarłem do niewielkiej polany. Postanowiłem chwilę na niej odpocząć przed powrotem do domu. Usiadłem na ciepłej ziemi i zamknąłem oczy, wystawiając twarz do słońca. Nagle, coś mi je przesłoniło.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą wysokiego mężczyznę. Był piękny, a ja czułem, jak moja omega się do niego wyrywa. Uciszyłem ją, ale kiedy dyskretnie się zaciągnąłem, poczułem od niego alfę. Mogłem to przypuszczać i bez tego. Biła od niego wielka siła. Miał ciemną karnację, a jego włosy były czarne. Ciemnobrązowe oczy wbijały się we mnie, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Całą swoją siłę przeznaczałem, na utrzymanie swojego wilka w ryzach.
- Kim jesteś? - spytał mężczyzna.
Zawahałem się. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Nie myślałem o tym, że go tu spotkam — dopiero powoli docierał do mnie fakt, że prawdopodobnie jestem na jego terenie.
- Jestem Niall. - odrzekłem niepewnie. Onieśmielał mnie.
Po tych słowach mężczyzna usiadł obok mnie. Spiąłem się, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać. Nie mógł się dowiedzieć, kim jestem. Jeśli był to jeden z członków watahy tego całego Zayna, nie mógł wiedzieć, że to ja byłem tym, którego od kilku dni szukali. Nieznajomy patrzył na mnie, a ja odwróciłem wzrok. Byłem speszony jego towarzystwem. Kiedy nie powiedziałem nic więcej, mężczyzna westchnął i odezwał się po raz kolejny.
- Co tu robisz, Niallu?
Moje imię brzmiało w jego ustach, jak coś pięknego. Czułem swoją omegę płożącą się przed mężczyzną, ale ignorowałem ją. Nie ukrywałem, był szaleńczo przystojny. Tylko nic z tego nie wynikało. Za kilka miesięcy miałem wrócić do domu i czekać na poznanie swojego mate. Zbliżały się moje urodziny, a od października miałem pójść na uniwersytet. Marzyłem o tym, choć wiedziałem, że w swoim stadzie byłem jedną z niewielu niepołączonych omeg. W okolicy nie było żadnej Alfy, która byłaby mną zainteresowana. Moi rodzice rwali sobie przez to włosy z głowy, ale nie przejmowałem się tym. Wiedziałem, że mam jeszcze czas na znalezienie swojego przeznaczonego.
- Przyjechałem tu niedawno na wakacje do ciotki.
Po tych słowach zamilkłem. Nie wiedziałem, co więcej mógłbym powiedzieć. Do tego, na polanę wkroczył właśnie drugi mężczyzna, od którego także czuć było alfę. Oboje wyglądali na niewiele starszych ode mnie. Ciotka wspominała, że stado jest wyjątkowo silne, mimo nie dawnej zmiany przywódca. W dniu kiedy to wszystko się zaczęło, długo rozmawiałem z kobietą. Powiedziała mi, że Zayn — nowy alfa niedawno przejął stado od swojego ojca.
CZYTASZ
Usłysz mnie|Larry|abo
FanfictionHarry, jako sześciolatek został porzucony przez swoją watahę. Przez lata żył samotnie do dnia, w którym wszystko się zmieniło. Louis alfa Harry omega Ziallam - pobocznie