Gdy nadeszła noc z pokoju zabrałam jedynie księgę Nocnych Łowców i stelę. Wzywanie anioła wymagało podobnych przygotowań co wzywanie demona. Jednakże anioły były bardziej uległe. Łatwiej było je prosić o pomoc.
Dormitorium o tak późnej godzinie było niemal puste. Gdzieś w kącie obciskiwała się jakaś para i samotne dusze ukryte w ciemnych zakamarkach odrabiały zaległe prace domowe. Bo kto normalny nie śpi o północy? No dobra, Huncwoci, ale umówmy się, oni nie są normalni.
Wymknięcie się z wieży było dość proste. Nikt nie zadawał pytań, nikt mnie nie zatrzymywał. Będąc niemal przy wyjściu usłyszałam zmęczony i znudzony głos.
- Gdzie to się wybieramy o tak późnej porze panno Williams?
Doskonale znałam ten głos. Ale czemu akurat teraz musiał tu być Syriusz Black?
Obróciłam się na pięcie. Łapa leżał rozwalony na fotelu i przysypiał z książką na twarzy. Chwila... On umie czytać? Coś mnie ominęło?- A czy późna pora nie jest od spania panie Black?- uśmiechnęłam się pod nosem.
Chłopak podniósł się z siedzenia przy okazji zrzucając książkę z twarzy. Stanął na przeciwko mnie w dość małej odległości. Oj... Robi się niebezpiecznie. Za blisko, za blisko, za blisko...
Aby spojrzeć mu w oczy musiałam porządnie zadrzeć głowę do góry. Zrobił się cholernie wysoki.- To czemu nie ma pani w łóżku panno Williams?- spytał półszeptem, a mnie przeszły zdradliwe dreszcze.
- Panna Williams ma coś do zrobienia panie Black- odpowiedziałam odsuwając się na krok.
POWIETRZA!
- Miałaś się oszczędzać Alex- burknął Syriusz.
Miałam, ale co poradzę, że znów muszę stanąć do walki? Nie zrozumie, nie wie co to poświęcenie, nie wie co to znaczy być Nocnym Łowcą. To ciągłe wyrzeczenia, trudne życie, ale jednak życie.
- Załatwię tylko jedną rzecz i idę prosto do łóżka- zapewniłam, ale chyba niezbyt mi wierzył.
Westchnął i spojrzał na mnie wymownie. Tia... Chyba przestał mi już wierzyć na słowo. Najgorsze konsekwencja łamania obietnic: brak zaufania.
- Możesz pójść ze mną jeśli chcesz- wzruszyłam ramionami idąc na kompromis.- Daleko nie idę.
Pójście z Blackiem wywoływać anioła... Było dziwną formą rozrywki. Przynajmniej jakieś towarzystwo w tą zimną noc.
Moim, a teraz naszym celem, była Wieża Astronomiczna. Najwyższa wieża w całym Hogwarcie. Stamtąd najlepiej będzie przywołać Natashe. Miejsce najbliższe nieba.
Wdrapanie się na samą górę zajęło nam sporo czasu. Nie zamieniliśmy ani słowa póki nie stanęliśmy na szczycie tego Mount Everest. Syriusz był dziwnie cichy i milczący. Nie było to do niego podobne...- Co tu właściwie robimy?- zapytał rozglądając się dookoła jakby miał w ten sposób znaleźć odpowiedź.
- Wywołujemy anioła- mruknęłam podchodząc do barierki i patrząc w dół.
Wysoko, masakrycznie wysoko...
- Takiego świętoszka ze skrzydłami jak u hipogryfa?- rzucił trochę ironicznie.
- Można tak to ująć.
Wróciłam w głąb wieży i otworzyłam księgę. Black zaglądał mi przez ramię, chociaż wątpiłam aby cokolwiek rozumiał czytając runy.
Wywołanie anioła było proste. Sięgnęłam po stelę i na podłodze starannie narysowałam pentagram. Moje umiejętności w rysowaniu nie były aż tak dobre, ale krzywa gwiazda musiała wystarczyć.
Pod pentagramem wyryłam kilka znaków, które miały sprowadzić tu anioła, a nie demona. Pod znakami napisałam imię anioła, czyli Natasha. Teraz czekało mnie najgorsze.
Chwyciłam za nóż przy pasku.
CZYTASZ
Łowczyni na pół etatu II Huncwoci
FanfictionDruga część Łowczyni Życie Alex wraca do normy. Nie jest już Nocnym Łowcom przez całą dobę i ustala swoje godziny pracy. Uważa, że nie może być gorzej niż było zanim pojawiła się Upadła. Ponoć Maria zniknęła na zawsze, ale czy na pewno? Dla Alex roz...