6

368 29 13
                                    

Pierwsze co usłyszałam dochodząc do Zakazanego Lasu to krzyki. Czego ja oczekiwałam? Że demon i anioł pomogą mi bez kłótni? To wręcz nierealne!

- Ty tępa dzido! Kradniesz moje powietrze!- wrzasnęła Natasha.

- Nie obrażaj mnie ty mały wredny wróblu!- warknął Azazel.- Ile ty masz lat, żeby się tak do mnie odzywać?!

- Ty zacząłeś tą całą awanturę! Co ty masz do Góry?!

- A ty czemu czepiasz się Piekła, he? Niby taki świętoszek, a masz wiele za uszami.

- A ty niby zepsuty do szpiku kości, a jednak pomagasz Nocnemu Łowcy.

Azazel zacisnął szczękę i pięści i już wiedziałam, że jeżeli nie wkroczę do akcji to ta sytuacja może zakończyć się złe.

- Nat! Azazel!- zawołałam podbiegając do nich.

- Ile można na ciebie czekać?- od razu odwrócił się w moją stronę demon.- Zaraz zwariuję przez tą dziewczynę.

- Ty przeze mnie?! Raczej ja przez ciebie! Jak można być tak aroganckim?!- znów zwróciła się do chłopaka anielica.

Przewróciłam oczami. Dlaczego nie mogą zachowywać się normalnie? Rozmawiać ze sobą, jak cywilizowane istoty, bo ludźmi nie można ich nazwać.

- Uspokójcie się- burknęłam przechodząc między nimi. Ruszyłam wgłąb lasu.- I chodźcie. Musimy ustalić plan działania.

Natasha i Azazel poszli za mną. Nie musiałam się obracać, aby wiedzieć, że mierzą się wściekłymi spojrzeniami. Atmosfera była tak gęsta, że można było ją kroić nożem.

- Masz chociaż jakiś zarys tego planu?-  usłyszałam za plecami demona.

Mam zarys? Myślałam, że to oczywiste. Wchodzimy do piekła i proponujemy walkę. Dobra, ja proponuję.

- Eee... Mniej więcej?- odpowiedziałam.

- Mniej czy więcej?- zadała inne pytanie Natasha

- Uznajmy, że więcej- stwierdziłam i na tym temat się zakończył.

Zakazany Las o tej godzinie był przerażający. Z każdej strony dochodziły niepokojące dźwięki. Wycie wilków, a może wilkołaków. Głośne i niosące się echem nawoływanie centaurów. Gdzieś całkiem blisko mogłam dosłyszeć nieprzyjemny kleisty dźwięk macek. Założę się, że to akromantule. Nad głową słyszałam trzepotanie ogromnych skrzydeł. Las pomimo nocy był pełen życia. Aby ominąć te wszystkie stworzenia czyhające na swoje ofiary przechodziliśmy ukradkiem mało uczęszczanymi ścieżkami. Byle nie spotkać czegoś co chciałoby nas zabić.
Po około godzinnej wędrówce znaleźliśmy się na dużej polanie. Wokół otaczały ją drzewa i była ukryta wśród lasu, niedostępna dla natarczywego ludzkiego spojrzenia. Ukryliśmy się na jej skraju w wysokiej trawie. Zapewne trawa ta była pełna dziwnych robaków.

- To może powiedz co zamierzasz zrobić?- zapytał Azazel skubiąc trawę.

- Skoro Rosalia chce mnie zabić to zamierzam ją odwiedzić i zaproponować sprawiedliwy pojedynek- odpowiedziałam chociaż miałam wątpliwości co do tego pomysłu.

- I co? Myślisz, że się zgodzi?- zakpił demon.

- A czemu miałaby nie? Skoro jest potężniejsza od Marii to pokona mnie z palcem w nosie.

- Zamierzasz tak po prostu pojawić się w piekle?- wtrąciła się Natasha.

- Łatwe jest zejście do piekła- zacytowałam równocześnie z Azazelem.

Łowczyni na pół etatu II HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz