8

302 26 17
                                    

- Czy chcemy zachować życie?- spytał Azazel konspiracyjnym tonem.

Ja ograniczyłam się do wywrócenia oczami, Natasha za to głośno prychnęła. Położyłam dłoń na sztylecie. Bez walki w niewolę mnie nie wezmą. Spojrzałam na Azazela, który stał przodem do strażników. Ja jedynie mogłam się domyślać, że jest ich tam z kilku, może kilkunastu. Skinęłam dając znak, że zabawę czas zacząć.

W ułamku sekundy obróciłam się wyciągając broń i kopiąc strażnika będącego najbliżej. Szkarada wylądowała na innych demonach skupiających wzrok na naszej trójce.
Nad głową przefrunęła mi Natasha, która wiatrem spowodowanym przez ruchy skrzydeł, uniosła kurz, żwir i piasek. Dawało to jakąś przewagę, bo oślepiło to resztę strażników.
Azazel przeskoczył przez poręcz schodów wpadając prosto w demony. Biedak już raczej nie wróci do piekła po tym, jak zdradza swoich braci i siostry. Chociaż jeżeli mam być szczera, to bliżej mu do człowieka niż demona. Ma zbyt dobre serce.
Azazel używając swoich umiejętności w walce i dzięki sile, która wzmocniona jest w piekle, szybko rozkładał na łopatki (lub inne części ciała, takie jak: skrzydła, rogi wyrastające z pleców, macki, etc.) inne demony. Sama oddalam się walce zadając ciosy sztyletem i nożami. Demony znikały jednym po drugim rozpadając się w proch. Ale ich ilość wcale się nie zmniejszała, a pojawiało się ich coraz więcej. Widocznie reszta strażników musiała zostać zaalarmowana odgłosami walki i wezwano posiłki.
Prawie wpadłam w Natashe, która przeleciała mi przed nosem atakując przeciwnikowi falami niebiańskiej energii. Nie była ona tu tak silna, jak na ziemii czy w niebie, ale nadal była najsilniejsza z naszej trójki. Jedynie jednym machnięciem skrzydeł umiała powalić kilka demonów.

- Alex! Tak nie wygramy!- zawołał Azazel, gdy walczyłam z nim ramie w ramie w środku całego zmieszania.

Chwilowo trudno mi było odpowiedzieć przez fakt, że wylądowałam na plecach jednego ze skrzydlatych strażników i próbowałam go zabić, jednocześnie nie spadając i nie nadziewając się na pazury lub dzidę innych demonów.

- No... Co... Ty... Nie... Powiesz...- akcentowałam i jednocześnie z każdym wypowiedzianym słowem wbijałam demonowi sztylet w coś co zapewne miało być głową. Skurczybyk nie chciał szybko zdechnąć.

- Masz jakiś plan?- wysapał Azazel chwytając topór jednego ze strażników i rzucając nim w tłum biegnących demonów.

Rozejrzałam się, jednocześnie zeskakując z pleców rozpadającego się demona. Jedynym punktem zaczepienia byłoby odwrócenie uwagi, ale jak to zrobić skoro jedyna uwaga skupia się na nas?
Nie było czasu pomyśleć, gdy znów coś zaatakowało. Tym razem jakieś spasione bydle. Rozcinając mu brzuch wylała się zielona posoka dość mocno przypominająca gluty trolla. Obrzydlistwo.
Zadarłam głowę do góry, aby poszukać rozwiązania. I wtedy zdałam sobie sprawę, że przecież mamy w posiadaniu najlepszą bombę dymną pod słońcem.

- Mam plan!- zawołałam na całe gardło.

- Oh to świetnie, bo uwalili mi spodnie tym szlamem- warknął Azazel wskazując na demoniczną krew.- Czym ja to teraz spiorę? Wybielaczem?- dodał wściekły, bez problemu podnosząc jednego z demonów i rzucając nim na ścianę nieopodal.

Czasem nie wiedziałam, jak skomentować zachowanie Azazela. No ale cóż... Grunt, że chłopak o siebie dba, prawda?

- Natasha!- krzyknęłam w górę wzrokiem odnajdując anielicę.

Blondynka od razu na mnie spojrzała przerywając na chwilę nokautowanie latających przeciwników.

- Zrób tu burzę piaskową!

Anielicy nie było trzeba dwa razy mówić. Zniżyła lot i mocniej zaczęła machać skrzydłami, a przy okazji broniła się przed atakami latających demonów.
Złapałam Azazela za dłoń, który raczej nie miał zamiaru przestawać się bić, i pociągnęłam do potężnych drzwi prowadzących do wnętrza dworu.

Łowczyni na pół etatu II HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz