- Aby dotrzeć do dworu Lucyfera, nie możemy iść skrótem. Do niego prowadzi tylko jedna droga, główna- Azazel tłumaczył mi funkcjonowanie dróg i rozwidleń piekła, jak przedszkolakowi, gdy wyszliśmy z kryjówki stojąc na środku jednego z korytarza.
- Nie możesz się tam teleportować?- zasugerowała Natasha.
- W ostatnim kręgu nie można od tak się teleportować. Zresztą... Lucyfer by się dowiedział, że tu jesteśmy, a tego nie chcemy- burknął demon znów rozpoczynając wędrówkę.
Trzymałam tyłów, aby w razie konieczności odeprzeć niezapowiedziany atak. Natasha szła po środku. Zastanawiające był fakt, że jej śnieżnobiała suknia, nawet w najmniejszym stopniu nie zabrudziła się od wszechobecnego pyłu i brudu. A Azazel, jak to Azazel, pewny siebie szedł z przodu i chociaż wyglądał na rozluźnionego, to wiedziałam, że ciągle nasłuchuje.
- Stójcie- odezwał się chłopak, gdy doszliśmy do wylotu korytarza.- Jesteśmy prawie na miejscu.
Podeszłam bliżej Azazela i wychyliłam się, aby spojrzeć na widok przed sobą. W krótkich słowach: zapierał dech w piersi. Wśród stalagmitów i ognia stał monumentalny budynek. Dwór Lucyfera bardziej przypominał pałac z potężną fortyfikacją i wieloma wieżami. To też utrudniało wtargnięcie do środka. A do tego nie mieliśmy pewności czy Rosalia na pewno jest w środku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ten plan (a bardziej jego brak) jest niedopracowany.
- Jakieś propozycje, jak można wejść do środka niezauważonym?- spytałam spoglądając na Natashe i Azazela.
- Dwór jest najbardziej urtyfikowaną budowlą w piekle. To jest wręcz niemożliwe, aby wejść tam niezauważonym...- zaczął chłopak.
- Widzę wejście!- zawołała z uśmiechem Natasha.
Razem z demonem spojrzeliśmy na anielicę. Brunet nawet nie ukrywał swojego kpiącego wyrazu twarzy. Ja za to ciekawa byłam co znalazła anielica, bo sama nie widziałam alternatywnego wejścia niż główna brama.
- Nie ma innego wejścia niż główna brama- tłumaczył spokojnie Azazel.- Alex, powiesz mi dlaczego ją zabraliśmy?- zwrócił się do mnie niemal szeptem.
Wywróciłam oczami. Nie miałam czasu na takie retoryczne pytania. Musiałam się skupić na misji.
- Gdzie widzisz to wejście?- spytałam.
- Jeszcze go nie ma- odpowiedziała Natasha poważniejąc.- Ale zaraz będzie.
Unioslam brew. Teraz to nawet ja miałam wątpliwości, czy blondynka jest zdrowa na umyśle.
- Potrzebuję tylko twojej różdżki.
- Chyba nie zamierzasz jej dać...- już miał skomentować demon, ale ja na przekór zdrowemu rozsądkowi, bez zastanowienia podałam magiczny patyczek Natashy.
Boże, jeżeli istniejesz, uchroń nas przed niechybną głupotą blondyny.
Anielica uniosła dłoń. Machnęła różdżką mówiąc potężne słowa...
- BOMBARDA MAXIMA!
Naprawdę spodziewałam się wszystkiego. WSZYSTKIEGO. Ale nie tego, że trzynastolatka postanowi dokonać destrukcji przedniej ściany przerażającego dworu Lucyfera. Skutkiem dość potężnego zaklęcia było rozpadnięcie się połowy ściany frontu i ogólna panika demonów.
- Natasha...- jęknęłam przecierając twarz dłońmi.
Dobrze... Mamy wejście, ale to nie miało tak wyglądać. Wszystko toczyło się za szybko. Będzie trzeba improwizać...
- Kurwa...- jedynie skomentował Azazel opierając się o ścianę korytarza i zaplatając ręce na piersi.
- Jest wejście- stwierdziła Natasha uśmiechając się niewinnie.
- I alarm na pół piekła- warknął demon prostując się.- Idziemy- skinął na ogromną dziurę w ścianie.- Póki strażników jeszcze nie ma.
Żwawym krokiem niemal przebiegliśmy przez kilkadziesiąt metrów żwirowego pustkowia. Potem jeszcze szybciej przetoczyliśmy się, niczym śledzie w beczce, przez dziurę w ścianie i znaleźliśmy się na dziedzińcu dworu. Panowała tu czysta panika. Demony biegały wokół nawołując się nawzajem. Właściwie dzięki temu pozostaliśmy niezauważenie.
- Jednak pomysł Natashy nie był taki głupi- szturchnęłam Azazela w bok.
Chłopak spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
- Lepiej się zbierajmy nim do kogoś dojdzie, że niekoniecznie powinniśmy tu być- burknął demon.
- Przede wszystkim znajdźmy Rosalie...
Czułam kolację podchodzącą do gardła. Wizja nieubłaganie zbliżającego się pojedynku napawała mnie lękiem. Serce zaczynało bić nierównym tempem, a ciało drżało. Nie boję się śmierci- wmawiałam sobie. Nie bój się śmierci- to wpajali mi rodzice. I w końcu do mnie doszło, że nie boję się śmierci, ale tego co jest po niej. Bo jaka jest pewność, że ludzie trafiają do piekła czy też do nieba? Byłam w piekle łącznie dwa razy. Nigdy nie spotkałam człowieka. Nigdy nie spotkałam duszy...
- Alex- z zamyślenia wyrwało mnie nawoływanie Azazela.
Przyjaciele byli już daleko. Tuż przy schodach prowadzących na wyższe kondygnacje arkad dworu. Czy naprawdę popadła w tak głębokie filozofie, że odpłynęła? Musiała się opanować. Skupienie w tej sytuacji to podstawa. Pobiegła do schodów, aby nie zostawać więcej w tyle. I dokładnie w tym samym momencie, gdy stawiała stopę na pierwszym stopniu usłyszała szorstki i rozkazujący głos:
- Stójcie jeżeli chcecie zachować życie!
CZYTASZ
Łowczyni na pół etatu II Huncwoci
Fiksi PenggemarDruga część Łowczyni Życie Alex wraca do normy. Nie jest już Nocnym Łowcom przez całą dobę i ustala swoje godziny pracy. Uważa, że nie może być gorzej niż było zanim pojawiła się Upadła. Ponoć Maria zniknęła na zawsze, ale czy na pewno? Dla Alex roz...