Wyszłam z łazienki, a po mnie od razu wpadła Ashley, która prawie się nie przewróciła w progu. Spojrzałam na nią wymownie, ale dziewczyna nie zareagowała i zamknęła drzwi do łazienki.
- Ładnie, ładnie, prawie mnie nie zabiła - burknęłam i usiadłam na łóżku
- Ona cie nawet nie dotknęła - zaprotestowała Lily
- No tak, ale prawie się sama nie wywaliła, a jakby się sama wywaliła by upadła na mnie, a jakby upadła na mnie...
-Dobra skończ to gadanie - przerwała mi i przewróciła oczami - przygotowana za zajęcia?
- O dobrze że przypomniałaś, na śmierć zapomniałam - burknęłam i błyskawicznie ruszyłam w stronę mojej torby. Pakowałam potrzebnie rzeczy, lecz przerwało mi kaszlnięcie. Szybko się odwróciłam, a w drzwiach stał mój brat razem ze swoimi przyjaciółmi, lecz bez Petera. Jak zawsze pewnie był już w Wielkiej Sali i jadł już drugie śniadanie. Albo nawet trzecie.
- Witam miłe panie - powiedział Syriusz i ruszył w moją stronę. Coś się ewidentnie z nim działo.
Wstałam i przytuliłam go na przywitanie. James i Remus przytulili się z Lily, a mój brat wziął ją pod ramie. Uwolniłam się z uścisku chłopaka i podeszłam do pozostałych. Tak samo, jak z Syriuszem przytuliłam się z Potterem i Lupinem. Syriusz tez wziął mnie pod ramię, jak James Lily.
Tak weszliśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Zbierali się tam pomału uczniowie i zasiadali przy swoich stołach. Bez sprośnego żartu w moja stronę od Syriusza by się nie obyło. Jak także od uderzenia mojego brata w tył głowy swojego najlepszego przyjaciela po takim żarcie. Ugh, nie było to przyjemne, ale dało się przyzwyczaić.
Zasiedliśmy przy stole obok Petera, który jak przypuszczałam jadł w najlepsze. Nawet mnie nie zauważył, był z byt pochłonięty swoim zajęciem.
Rozmawialiśmy o bieżących tematach, atakach śmierciożerców na wioski mugoli, liczne problemy w ministerstwie i w szkole. Po jakimś czasie naprzeciwko nas usiadła banda ślizgonów, której skład już wymieniałam. Jak łapa zobaczył swojego dwa lata młodszego brata cały się spiął ( jakby ktoś nie wiedział Syriusz jest starszy od Jamesa i Lupina o rok. Oni są rocznik 60, a on 59, byli w jednej klasie, ponieważ list z Hogwartu otrzymuje się mając 11 lat, a Syriusz ma urodziny po 1 września. Wiec jest o 2 lata starszy od Regulusa. Wiktoria bawi i uczy XD).
Chłopak nie raz opowiadał mi że nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony do swojego brata. Kiedyś nawet tłumaczył mi dlaczego, ale nie zapamiętałam. Od zawsze byli różni, wręcz byli swoimi przeciwieństwami. Regulus nie wyróżniał się, nie chciał być rozpoznawalny, lecz jego brat zawsze musiał być w centrum uwagi całego Hogwartu. Najlepiej jeszcze z moim bratem, wtedy był z siebie dumny, jakby zrobił nie wiadomo co. Ego chłopaka sięgało zenitu. Za to jego brat wydawał się bardziej cichy i nie zbyt miły. Świadczyła o tym jego kamienna twarz, której wyraz bardzo rzadko się zmieniał. Był równie przystojny, a według wielu dziewczyn bardziej od starszego brata, lecz nie dorównywał mu odwagą. Bynajmniej na takiego wyglądał. Dlatego większość dziewczyn wybierało Syriusza.
- Mam świetny pomysł na psikusa! - krzyknął James co przywróciło mnie do rzeczywistości
- No dawaj stary swój pomysł - burknął Syriusz i przewrócił oczami
- Ale wy przecież jeszcze nawet nie odbyliście kary za wczorajszego psikusa - lekko się zbulwersowałam
- Spokojnie siostra tym się nie martw, będziemy mogli...- odparł chłopak, a Lily szepnęła mi na ucho
- Choć już na zajęcia - złapałam ją za rękę i udałyśmy się n swoje zajęcia. Stanęłam obok jakieś puchonki. Profesor zaczął lekcje, a ja słuchałam z zaciekawieniem. Od zawsze fascynowało mnie zielarstwo. Jak padło jakieś pytanie, pierwsza się do niego zgłaszałam. Zawsze odpowiedzią było ,, 5 punktów dla gryffindoru".
Po zielarstwie udałam się na kolejną lekcje, a potem kolejną. Dzień mijał mi błyskawicznie. Ostatnimi moimi zajęciami były eliksiry. Wchodząc do klasy zobaczyłam że prawie wszyscy są już na swoich miejscach. Usiadłam obok już prawie śpiącego Syriusza, który jak mnie zobaczył z pod lekko otworzonych powiek się uśmiechnął. Slughorn zaczął opowiadać nam o eliksirach i wyjaśniał co będziemy robić na dzisiejszej lekcji.
-Dziś chciałbym was dobrać w dwójki, lecz z tą różnicą że osoba z hufflepuff będzie z osobą z ravenclaw, tak samo z Gryffinforem i Slytherin. Już wiedziałam że z tego nie wyniknie nic dobrego. Profesor specjalnie wybrał domy, które między sobą konkurują. Horacy omówił co będzie na dzisiejszej lekcji i zaczął wybierać, kto z kim będzie.
- Syriusz Black z Severusem Snapem - powiedział, a chłopak otworzył szeroko oczy i spojrzał na swojego dzisiejszego partnera. To nie ma prawa dobrze się skończyć.
- Nie ma takiej opcji, nie będzie z nim- warknął brunet
- -10 punktów dla gryffindoru, proszę cie żebyś nie dyskutował i dosiadł się do Severusa- odparł swoim jak zawsze spokojnym i zrównoważonym tonem, jakby go to kompletnie nie ruszyło
- Powodzenia- szepnęłam chłopakowi na ucho zanim jeszcze odszedł
- Martyna Potter z niech pomyśle, o już wiem Regulusem Blackiem - powiedział, a ja przełknęłam głośno ślinę. Syriusz jak to usłyszał stanął w miejscu, lecz po chwili dalej ruszył do swojego partnera. Ja wzięłam wszystkie moje książki i usiadłam obok ślizgona. Nawet się z nim nie przywitałam, ponieważ wzięłam się od razu do pracy. Przecież nie musieliśmy rozmawiać, ale chłopak chyba nie był tego zdania, bo po krótkiej chwili odezwał się.
- Cześć- mruknął smętnym głosem. Mogłam się domyślić po jego wyglądzie, że nie tryska humorem
- Nie musimy rozmawiać, tylko pracować- burknęłam na jego zaczepkę do rozmowy i spojrzałam w jego oczy, były przenikliwe i jaskrawo zielone w przeciwieństwie do brata, który miał je ciemnobrązowe.
- Tak, ale nie zmienia to faktu że pracujemy razem, więc lepiej by było jakbyśmy się jakkolwiek kontaktowali - mruknął ciszej i już o wiele bardziej ponuro, przez co mogłam stwierdzić, że ma ładny głos. Taki uspokajający. Podobnie jak jego brat. Dobra muszę przestać ich porównywać.
Pokiwałam tylko głową i zabrałam się do prace z pomocą nowego znajomego. Nie rozmawialiśmy jakoś dużo, tylko wtedy kiedy było trzeba. Moją prace przerwało głośnie szurnięcie krzesła. Odwróciłam oczy od naszego eliksiru i spojrzałam na miejsce, na którym przed chwilą siedział Syriusz, który w tym momencie wymachiwała rękami na Snapa. No chyba ta dwója się już tak dobrze nie dogadywała. Patrzyłam jeszcze na scenkę, która odgrywała się przede mną, a potem wróciłam do pracy. Skończyliśmy jako jedni z pierwszych. Zostaliśmy pochwaleni za dobrze wykonaną prace i dostaliśmy pozwolenie na wyjście z klasy.
Wyszliśmy z niej ramie w ramię. Przed wyjściem spojrzałam na Syriusza. Jego twarz była cała czerwona, na czole, szyi oraz rękach pojawiły się gigantyczne żyły. Był bardzo zdenerwowany, bardzo. To na prawdę nie wyjdzie na dobre.

CZYTASZ
Wychowanek Salazara Slytherin
Teen FictionPiękna piętnastoletnia Martyna uczęszcza do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. 5 lat temu trafiła do Gryffindoru gdzie reszta jej rodziny trafiała prze setki lat. Razem z bratem Jamesem i jego przyjaciółmi tworzą paczkę huncwotów. Wszyscy z...