8

82 6 2
                                    


Na eliksirach, na których siedziałam z Regulusem zaczęłam z nim rozmawiać. Nie zawsze chłopak odpowiedział miło, a czasem mnie nawet ignorował. Chciałam go bliżej poznać, żeby go zrozumieć. Jego zachowanie, charakter i wiecznie nieprzyjazną miną. 

Siedziałam na trybunach, obok mnie była Lily, a z drugiej strony Remus. Zaraz miał odbyć się mecz Gryffindor-Slytherin. Chłopak co chwile mówił do mnie nerwowo, ale nie rozumiałam jego słów. Kiwałam tylko głową i co chwile szukałam wzrokiem znajomej twarzy. Rudowłosa obok nie przyjmowała się niczym, czytała sobie książkę. Podziwiam ją, był bardzo głośno, a ona potrafiła się skupić. 

-Patrz idą - mruknął Remus, a ja błyskawicznie spojrzałam na boisko. Wyszły dwie drużyny. Odszukałam wzrokiem Jamesa i Syriusza. Szli na samym początku, a w tamtym momencie mój brat targał sobie włosy. Równo z nim szedł Regulus, który miał jeszcze idealnie ułożone włosy. 

Mecz się zaczął z impetem. Jeden z naszych zawodników spadł z miotły i mocno się obił, ale mecz się nie przerwał. Gra była bardzo umiarkowana. Cały czas był albo remis, albo jedno punktowa przewaga. Każdy oglądał go z zaciśniętymi pięściami, ale Lily dalej nie przejęta czytała książkę. 

Przez dosłanie chwile patrzyłam na jeden punkt przez sobą, ale przestraszyłam się kiedy usłyszałam głośny gwizdek, a mecz się skończył. Pierwszą moją myślą było, że ktoś złapał znicz. Więc zaczęłam szukać mojego brata wzrokiem, i go zalazłam. Stał na środku boiska i na kogoś wrzeszczał. Obok niego był Syriusz. Mój brat nie złapał znicza. 

Mój wzrok zaczął przemierzać od zawodnika do zawodnika, aby znaleźć tego ze zniczem. I znalazłam. Na mojej twarzy wypłynęło zdziwienie. Na boisku siedział Regulus cały zdyszany, a w dłoni trzymał złoty znicz. I wszystko wyjaśniało bulwers Jamesa z Syriuszem. Kiedy przeniosłam na nich wzrok mimowolnie się zaśmiałam. 

- Przegrali - odpowiedziała znudzona Lily, a Remus od kiwał jej głową. Cały czas patrzyłam, jak mój brat gestykuluje, a jego twarz była cała czerwona. Drużyna przeciwnika zaczęła już schodzić z boiska, ale Regulus dalej tam siedział. Jego jakiś kolegia pomógł mu wstać i zaprowadził do szatni, bo chłopak kuśtykał. Remus zaczął coś do mnie mówić, ale ja dalej patrzyłam na zmęczoną i skrzywioną minę Blacka. 

- Słuchasz mnie? - spytał lunatyk, a ja się otrzeźwiłam i pokiwałam głową. - to co powiedziałem?

- Masz mnie. Co mówiłeś? - zawstydziłam się i delikatnie skuliłam. Blondyn tylko się i uśmiechnął i zignorował moje pytanie.  Wzruszyłam ramionami i wzrokiem wróciłam na boisko, gdzie przed chwilą stał James. Ale już go nie było, a wszyscy z trybun zaczęli się zbierać. Więc szybko wstałam i nie czekając na moich przyjaciół zaczęłam przepychać się przez tłum. W mojej głowie miałam pewien plan, który mógł nie wypalić, albo wyjść katastrową. Ale raz się żyje prawda?

Zanim przepchałam się przez tłum połowa zawodników była już w drodze do szkoły. James gadał z Syriuszem i kimś z naszej drużyny. Byli już dosyć daleko, ale zobaczyłam ich mokre włosy. Pomału i dyskretnie zobaczyłam czy ktoś jest jeszcze w szatni. Z domu lwa nie było nikogo, ale z węża było jeszcze trojga. Stanęłam pod ścianą i oparłam się o nią. Czekałam, aż tłum wróci do szkoły, a z szatni ślizgonów wyjdą zawodnicy. 

I też tak się stało po piętnastu minutach. Serce biło mi szybko. W ciągu tego czasu, kiedy czekałam miałam ochotę wrócić do dormitorium i wczytać się w książkę. Ale tego nie zrobiłam i cały czas bałam się, że tego pożałuje. 

Na miękkich nogach poszłam do szatni ślizgonów, a moim oczom ukazały się dwie długie ławki, a na jednej z nich siedział Regulus. Chłopak także miał mokre włosy i był ubrany w mocno prześwitujący biały T-shirt i czarne krótkie spodnie. Łokcie podbierał o kolana, a dłońmi zakrywał twarz.

Wychowanek Salazara SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz