4.

237 7 2
                                    

Ruszyłam w stronę dormitorium, kiedy zostałam zatrzymana. Regulus trzymał mnie za nadgarstek i patrzył mi w oczy. Uniosłam brwi zdziwiona. Czego ode mnie chciał? 

- Zapomniałaś książki- burknął i podał mi moją zgubę

- Dziękuje - wzięłam ją od niego i ponownie ruszyłam w stronę dormitorium. Po drodze minęłam parę znajomych mi twarzy, którym tylko kiwałam głową. Weszłam do pokoju i rzuciłam torbę pod moje łóżko. Przebrałam się w luźniejsze ubrania i zaczęłam pisać list do rodziców. Opowiedziałam im w nim cały dzisiejszy dzień i wysłałam im go. Poszłam skorzystać z toalety i położyłam się na łóżko.

 Jakiś czas później do dormitorium weszły moje współlokatorki. Lily siłą ściągnęła mnie z posłania i kazała mi się ciepło ubrać. Nie widziałam, dlaczego dopóty nie powiedziała mi że zaczął się sezon quidditcha, a w pierwszym meczy gra Gryffindor i Slytherin. Czyli jak zawsze będę siedziała na trybunach i udawała że mnie to interesuje, ale zawsze robiłam to dla mojego brata i jego najlepszego przyjaciela. Oni na pewno by to dla mnie zrobili.

 Szybko się ubrałam, zawiązałam szali z mojego domu na szyi i byłam gotowa do wyjścia. Moja druga współlokatorka nie szła z nami, ponieważ niby miała dużo pracy domowej. Bzdury po postu jej się nie chciało, ale pewnie na co roczną imprezę organizowaną przez mojego brata i jego przyjaciół już przyjdzie. Ale ja nie lubiłam takich ludzi. 

Było jeszcze sporo czasu do meczu, ale z rudą chciałyśmy zająć, jak najlepsze miejsca. Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie i czekałyśmy na mecz. Kiedy się zaczął nie potrafiłam się na niczym skupić. Raz patrzyłam na Jamesa, potem na Syriusza. I jeszcze niejednokrotnie przewinął mi się młodszy Black, który też był w składnie, ale ślizgonów. Mecz skończył się wygraną naszych, dzięki Jamesowi, który złapał znicz i Syriuszowi, który dobrze bronił. Mimo iż różnica nie byłą wielka, wszyscy gryffoni bardzo się cieszyli. Po wszystkim Huncwoci wyprawili dosyć huczną imprezę. Zawsze byłam ciekawa jakim prawem zabawy były takie głośnie, a i tak żaden z nauczycieli się o tym nie dowiedział. Albo nie chciało im się fatygować.

 Wszystko szło jak zawsze w ich imprezach. Głośna muzyka, alkohol, Remus, który chciałby się uczyć, ale nie może, jedzący Peter, James, który podrywa Lily i Syriusz, który jak zawsze liżący się z jakąś losową dziewczyną. Klasyk. Była zaproszona prawie cała szkołą, z wyjątkiem ślizgonów, niektórzy mogli przyjść, lecz była to bardzo nie liczna grupa. 


Wrzesień i Październik minęły bardzo szybko na lekcjach, imprezach, przeróżnych kawałach, meczach i treningach, częstych rozmowach z przyjaciółmi, wypadach do miasteczka i wiele więcej. Jedyną rzeczą, która się zmieniła to to, że na eliksirach profesor pozmieniał pary, na te same co były na pierwszej lekcji na stałe. Z jedyną różnicą że po trzech lekcjach musiał zmienić na Syriusza, ponieważ dużo razy było już blisko mordobicia. Co oznaczało że na stałe siedziałam z ślizgonem, ale muszę przyznać że był dobry z tego przedmiotu. Dosyć dobrze się dogadywaliśmy, ale tylko na zajęciach. Nigdy poza nimi.

 Siedziałam na błoniach okryta w swój szal w kolorach mojego domu. Obok rudowłosa dziewczyna czytała książkę do transmutacji. Dziewczyna musiała walczyć z długimi włosami, które wiatr zawiewał jej na twarz. Zawsze miała tak idealnie wyprostowane włosy, które idealne jej się układały. Szczęściara.

 Co chwilę słyszałam ciche westchnienie lub warknięcie. Za każdym razem chichotałam pod nosem. Położyłam się na miękkiej trawie patrząc w niebo, gdzie wychodziły już pierwsze gwiazdy. Leżałam tak czując delikatny powiew wiatru na moich zaczerwienionych policzkach. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaśniecie zamykanej książki. Podniosłam się do siadu i spojrzałam w lewo na Lily. Dziewczyna głośno westchnęła i przełknęła ślinę, wzrokiem pokazała miejsce za mną. Odwróciłam się w tamtą stronę i spojrzałam na Jamesa, który pokazał na piegowatą i podniósł ręce. 

Wychowanek Salazara SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz