Zapoznanie Z Innej Strony

157 8 12
                                    

!!!!!!!!!!!!!! W TYM ROZDZIALE MOGĄ BYĆ TROCHE CRINGEOWE I NIECO SEKSISTOWSKIE SCENKI CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Pora zajęć klubowych. Moje postanowienie się prawie ziściło. Wystarczył jeden krok do osiągnięcia celu. Stanęłam przed drzwiami do gabinetu trenera. Zapukałam. Drzwi otworzył mi staruszek. Najwidoczniej zbierał się do klubu.

-Co jest Lii?- zapytał.

-Panie Nekomata, nie szuka Pan może menadżerki, mogła bym panu pomóc w wielu sprawach i...- Mężczyzna nie dał mi dokończyć.

-Bardzo byś mi się przydała, wybrałaś idealną porę, bo miałem zadzwonić do mojego starego przyjaciela, o to, żeby zajął się w tym tygodniu jakimiś sparingami z innymi drużynami, pod moją nieobecność. Więc mi to jak na rękę pasuje.

Bardzo się zdziwiłam taką reakcją pana Nekomaty. Pewnie dowiedział się o tym, że mój tata jest krajowym siatkarzem i nasza szkolna drużyna zdobędzie przy tym jakieś profity. 

-Możesz zacząć od dzisiaj, tylko Cię im przedstawię, wrócę pod koniec treningu.  W razie co masz podręcznik- podał mi jakiś stary podręcznik z zasadami i grą w siatkówkę. 

-Dziękuję, ale to nie będzie jakoś mi potrzebne. Znam się na siatkówce jak nikt inny.

Mężczyzna uśmiechnął się i pokierował w stronę sali. Dzieliły mnie tylko drzwi. Powoli Pan Nekomata je otworzył. 

-Chłopaki!-powiedział starzec.

Cała drużyna siatkarska stanęła w jednym rzędzie. Wtedy zauważyłam jego, czarnowłosego, wysokiego chłopaka. Myślałam, że gorzej nie będzie.

-A więc, jako iż, wiecie o tym, że wyjeżdżam postanowiłem nie zostawić was samych. Macie o to prezent.- Mężczyzna poklepał mnie po plecach- Możesz się przedstawić.

-Ehm...Nazywam się Lii Bokuto, będę waszą menadżerką i niańką pod nieobecność waszego trenera.-uśmiechnęłam się serdecznie. 

-Trenerze, ale my nie potrzebujemy żadnej niańki! Mogę przecież się wszystkim zająć.-odezwał się Kuroo. Wtedy ktoś go kopnął, aby się zamknął.

-Dobra! Nie ważne! Nic nie mówiłem.-zmienił swoje zdanie.

-Nie liczę na żadne kwasy, a teraz pozwólcie, że was opuszczę. Chłopaki rozgrzewka i lecicie!- odparł wychodząc z sali. 

Odprowadziłam go wzrokiem i uśmiechnęłam się. 

-Wiedziałem, że się spotkamy. Dawaj na szybki numerek.

-Wybacz, ale chyba odmówię. Albo raczej stanowczo odmówię.-uśmiechnęłam się.

-Chłopaki! Idźcie biegać tak jak zawsze! Dogonię was!- odparł kapitan.

Kiedy sala była pusta chłopak nie dał mi się nacieszyć swoim debiutem zostania menadżerką.

-A więc...Na czym skończyliśmy?-Chłopak przysunął się do mnie i powoli zaczął ściągać ze mnie górę mundurka.

-Przestań...-powiedziałam cicho.

Nie chciałam, żeby tak wyglądał mój pierwszy raz. Mimo, że bardzo on mi się podobał, nie chciałam się z nikim przekomarzać.

-Niedosłyszałem...Wybacz. Nie oczekuję dużo.Powoli przysunął swoją twarz do mojej i mnie pocałował. 

Był to długi pocałunek. Nagle usiedliśmy na ławce, ja na nim.  Zostalam na staniku i dołu mundurka. A jego usta przesunęły się do mojej szyi pozostawiając na sobie kilka malinek. 

-Kuroo-san... My nie możemy....Co jak wrócą?

-Masz racje! Nikt nie może zobaczyć Twojego boskiego ciała.

Wziął mnie na ręce i zaciągnął do łazienki. Posadził na umywalce i powoli ściągał swoje spodnie. Zarumieniłam się. Czemu? Sama nie wiem. 

-Ej spokojnie skarbie.-szepnął mi do ucha.- nie będzie boleć, chyba.- Puścił mi oczko.

Zaczęłam głośno oddychać, bo to mój pierwszy raz, do tego z chłopakiem, z którym nie miałam na początku dobrych kontaktów. 

-No chibi-chaan, nie denerwuj się. -uśmiechnął się.

-Łatwo Ci się mówi.-powiedziałam obrażona, a w środku naprawdę byłam podniecona.

-Jak to twój pierwszy raz to będziesz w niebie. Nie ma co zwlekać.

Podwinął moją spódniczkę do góry i ściągnął mi majtki. Tu już nie było odwrotu. 
Powoli przysssywal do mnie od dolu. Zaczęłam jęczeć. Chłopak uśmiechnął się i zaczął szybciej sie mną bawić. Dotykał mojego ciała. Mój głos był na totalnym wykończeniu. Widział to i zaczął mnie uspokajać jakże namiętnymi całusami. Mój oddech unormalniał. Nagle zadzwonił jego telefon.
-wybacz!-spojrzał się kto dzwoni-muszę odebrać to pilne!
-Halo, Mika? Skarbie...jak to juz skoczyłaś zdjęcia klubowe? Chcesz tu przyjść? NIE NIE MUSISZ! Przyjdę wieczorem. Będzie jak w niebie uwierz mi. Toć ja kocham tylko ciebie, zadna dziewczyna mnie tak niw kreci!
Wtedy zdałam sobie sprawę, ze jestem tylko jego zabawką. Ubrałam się. On patrzał się na mnie, jakby nie chciał, żebym to robiła. Kiedy miałam juz chwycić za klamkę złapał mnie za rękę. Szarpnęłam ręką i wyszłam z płaczem. Mój kierunek:dom. Dowiedziałam się, że byłam tylko jego odskocznią od nudy i monotonności. Nagle koło mnie pojawił się Suna. Przysunął mnie do siebie, położyłam głowę na jego ramieniu. Nagle usłyszałam Kuroo.
-Lii! Czekaj daj mi wyjaśnić...
-hmm? Co mi chcesz wyjaśnić.
Suna spojrzał się na niego z poirytowaniem.
-to,że... - nie dalam mu dokończyć, bo palił się we mnie gniew.
-że co? Że byłam tylko odskocznią w stosunku seksualnym, że chciałeś 'sprawdzić' swoją menadżerkę?

Suna spojrzał się na mnie i chwycił za rękę.
-Słońce, szkoda nerwów na kogoś takiego jak on. Chodźmy na jakies ciacho. - dał mi buziaka i ruszyliśmy.
Kuroo wyglądał na niezadowolonego z takiego rezultatu.

Prawdziwe Oblicze [Haikyuu x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz