Kenma wszedł do sali gimnastycznej w czwartek po lekcjach już przebrany w trampki, dresy i koszulkę. Ziewnął przeciągając się i poprawił kucyka, który zdążył już się popsuć w trakcie przebuerania chwilę wcześniej. Rozejrzał się po sali i uśmiechnął w duchu mając przed oczami wszystkie wspomnienia.
Poczuł, że ktoś go nagle do siebie przyciągnął i usłyszał przy uchu wrzask i skrzywił się na to, gdy Yamamoto nie przestawał, więc dał mu z łokcia. Kapitan spojrzał na niego z wyrzutem i wymamrotał coś pod nosem. Chwilę czekali aż cały skład się zbierze no i przyjdzie trener, a gdy to już nastąpiło, to mężczyzna stanął przed grupą zawodników i uśmiechnął się.-Co chcecie dzisiaj robić? - zapytał. Nastała cisza i nawet Yamamoto przestał rozmawiać z Levem. Wszyscy z siatkarzy spojrzeli na niego, jak ciele na malowane wrota i nie wiedzieli do końca o co chodzi. Zawsze kazał im biegać i przedstawiał plan na trening, a tymczasem chyba o tym zapomniał - no już, na co macie ochotę?
-Trenerze - odezwał się cicho Kozume - co ma trener dokładnie na myśli?
-W końcu to ostatni trening dla trzecich klas, pomyślałem, że miło by było, gdybyście sami zdecydowali co będziecie robić - no tak. Dotarło to do nich. Wszyscy byli zmęczeni egzaminami, przygotowaniami do studiów, jakieś poprawki i inne, że nawet nie zauważyli, że w tym dniu skończyli zajęcia szkolne i następnego dnia miało się odbyć uroczyste pożegnanie trzecich klas liceum. Na początku był organizowany apel, potem drużyna miała iść razem z trenerem do restauracji.
-Jeśli drodzy koledzy się zgodzą - taketora wyszedł trochę do przodu - byłbym za tym, żebyśmy zagrali zwykły mecz. Każdy chyba jest zmęczony tym rokiem i to może być forma.. rozluźnienia - zerknął na przyjaciół z drużyny, którzy przytaknęli, więc Nekomata poprosił, o dziwo, o krótką rozgrzewkę, a następnie sam przyniósł piłkę.
Kozume nienawidził biegać. Od zawsze, nie zmieniło się to nawet po dołączeniu do drużyny siatkarskiej. Dlatego też strasznie się męczył muszą biegać kilkanaście okrążeń wokół sali gimnastycznej. Potem seria rozciągania i mogli przystąpić do gry.
Wbrew pozorom to ta gra była bardzo przyjemna. Ale nie mogło się obejść bez Yamamoto i jego "KYANMAAA" przez co oberwał za czwartym razem z półki w tył głowy.Kenma nie mógł się przyzwyczaić do myśli, że kończył szkołę, nie chciał opuszczać swojej strefy komfortu, jaką było bycie nastolatkiem i nie martwienie się przyszłością. Naprawdę wolał tego nie robić, ale kiedyś trzeba było. Musiał w najbliższej przyszłości obrać sobie jakiś cel i zacząć coś robic, bo przecież nie zawsze będzie żyć u rodziców i grać w gry od drugiej rano.
Nawet nie zorientował się, jak szybko skończył się czwartek, następnie zaczął piątek, skończył się apel żegnający już absolwentów Nekomy, zaczęła kolacja dla siatkarzy, a chwilę później skończył się dzień. Miał jeszcze weekend, zanim zacznie sobie czegoś szukać. Nie chciał iść na studia, twierdził, że to strata czasu. Miał wystarczające pojęcie na temat komputerów, programowania i tych wszystkich rzeczy, że nie czuł podszeby dodatkowych trzech lat nauki. W sobotę oraz niedzielę zajął się organizowaniem swojego pokoju, w czym pomagał mu tata. Biurko zostało wymienione, podobnie jak łóżko, które było już dwuosobowe, a nawet rodzice sprezentowali mu nowy komputer, więc miał pełne stanowisko, żeby zająć się swoimi rzeczami.
***
Przetarł twarz wsuwając palce pod okulary i ziewnął. Podrapał się po głowie i spojrzał na zegar. Dochodziła czwarta rano już w środę następnego tygodnia, a on dopiero skończył pisać swoje CV. Udało mu się znaleźć firmę, która zajmowała się tworzeniem gier i akurat szukali nowych pracowników. Kenma, jako specjalista od różnego rodzaju gier, mógł się popisać imponującą wiedzą na ich temat, znał również podstawy programowania oraz tworzenia takich rzeczy, miał jakąś wyobraźnię, był nastolatkiem no i.. raczej idealnym kandydatem na to stanowisko. Sprawdził czy napewno zapisał dokument oraz zrobił kopie, a potem wyłączył cały sprzęt, umył się i ułożył w dużym łóżku z nową, granatową pościelą. Możnaby powiedzieć, że prawie znalazł pracę, najpierw oczywiście szkolenie i praktyki, skończył szkołę, wystarczyło zarobić trochę oraz wyprowadzić się z donu.
Te myśli go przerażały, nie chciał myśleć o tym, że musi zacząć być dorosły i odpowiedzialny. To się działo za szybko. Zawsze jednak był otoczony ludźmi, a po ukończeniu szkoły czuł się wyjątkowo samotnie, chociaż minęło dopiero kilka dni. Zawsze była przy nim jedna osoba, która od roku nie utrzymywała z nim kontaktu. A przecież kuroo obiecał. Kenma nawet kilka razy był w Nagoyi, ale nigdy się nie spotkali. Nie słyszał, żeby tetsuro był w Tokyo, a od czasu do czasu spoglądał na jego dom po drugiej stronie ulicy. Nie wiedział czy żyje, czy ma się dobrze, może zdał na prawo jazdy? Może sobie już kogoś znalazł i rozpoczął nowe życie? A może wcale nie studiuje i nadal zajmuje się siatkówką?
Nie wiedział nawet takich prostych rzeczy, a przecież orawie od zawsze byki razem, byli nierozłączni, kenma wiedział, że to była jego druga połówka, a po jego odejściu orzez dobre dwa miesiące nie mógł się pozbierać, prawie zawalił szkołę, ale się udało, na szczęście.Westchnął układając się wygodnie na plecach i spojrzał w sufit, na którym były namalowane specjalną farbą małe punkcik, które miały imitować gwiazdy. Kiedyś razem oglądali je dość często, zwłaszcza w lato, ale w zimę Kozume. Je chciał opuszczać ciepłego domu, więc namalowali swoje niebo na suficie i to była jedna z najlepszych ich decyzji.
CZYTASZ
empty promise | kuroken ff ✓
FanfictionPrzez prawie lata związku byli nierozłączni, jednak Kuroo wyjeżdża na studia. Kenma nie może się pozbierać, bo starszy brunet praktycznie urwał z nim kontakt, a dodatkowo pamiętał o obietnicy, która jak widać, była tylko pustymi słowami.