2

1K 83 16
                                    

-KENMA! - do biura wpadł nagle rudowłosy, a za nim brunetka, której rozsypały się papiery na całej podłodze.

-P-przepraszam Kozume-San. Nie mogłam go zatrzymać i-i..

-Nie szkodzi Yoko - przerwał jej 20-latek i kiwnął głową z małym uśmiechem. Pomógł jej pozbierać dokumenty i zamknął za kobieta szklane drzwi. Obserwował jeszcze jak zniknie zz pola widzenia, a niestety biuro kenmy było prawie całe oszklone, nawet wewnętrzna ściana, i dopiero wtedy usiadł przy biurku wypuszczając powietrze oraz zapisał projekt, a dopiero po tym skupił swoją uwagę na Shouyou, który prawie skakał w miejscu. Nie, żeby to była jakaś szczególna nowość, ale mogło to przysporzyć człowiekowi oczopląsu. Kenma zdjął okulary i oparł łokcie na blacie, a na dłoniach oparł twarz - Więc o co chodz...

-Nie zgadniesz! - krzyknął znowu rzucając swoją sportową torbę na kanapę pod wielkim oknem, które zajmowało zewnętrzną ścianę. Długowłosy rzucił mu zirytowane spojrzenie i przymknął oczy widząc, że młodszy kolega znowu zaczyna mieć jakiś napad energii, przez co oparł się o fotel przed biurkiem i pochylił w przód z szerokim usmeichem od ucha do ucha - jest tu.

-Co masz na myśli? - powiedział Kozume narszcząc brwi, gdy patrzył na Hinatę. Ten był cicho i tylko czekał, jak programista załapie o co chodzi. Nie zajęło to wybitnie długo. Kenma rozszerzył szeroko oczy i wyprostował się rozchylając usta.

-T-tu? - zapytał głupio nie wiedząc, o które "tu" mu chodzi. Czy "tu" w sensie biura, czy "tu" w mieście.

-W Tokyo! Baka! Kageyama do mnie dzwonił, bo minęli się na lotnisku!

- Hej kenma.. Nie płacz - powiedział wycierając dłonią jego policzki - Przecież nie wyprowadzam się na Marsa, ne?

-Kuroo.. - szepnął nie mogąc wukrztusić z siebie więcej i przylgnął do jego koszulki, poczuł wokół siebie ramiona i rozkleił się na dobre mocząc czarny materiał. Nie chciał, tak bardzo nie chciał, żeby tetsuro wyjeżdżał. Nie był gotowy na takie rozstanie, nigdy nie mógł być i nigdy nie będzie.

- Dam ci wszyatko kenma, nigdy cię nie zostawię - szepnął czarnowłosy całując go w czubek głowy i sam zamknął oczy czując, że może się rozpłakać - Jesteś dla mnie najważniejszy.

-Kocham cię Kuroo.. - farbowany blondyn powiedział to tak cicho, że sam nie był pewny czy faktycznie to powiedział.

-Ja ciebie też Kenma, cholernie mocno.. - kenma tylko nie wiedział, że to był ostatni raz, gdy usłyszy te słowa na długi czas.

-KENMA! - Shouyou zamachał rękoma przed jego twarzą - zbladłeś coś.

-J-ja. Hinata, dziękuję, pozwolisz, że wrócę do pracy. M-mam dużo dokumentów, projekty..t-to nie zrobi się samo - szybko założył okulary przeglądając kartki papieru, które nawet nie były niczym zapisane ani zadrukowane. Hinata dostrzegł jak jego ręce zaczęły się trząść, a na drewniany blat zaczęły skapywać łzy.

-Płaczesz- zauważył młodszy uważnie obserwując jego zachowanie.

-Huh? - momentalnie zaprzestał przeglądania czystych kartek i sięgnął palcami do swojego policzka - oczy mnie trochę bolą.

-Nie pójdziesz do niego?

-Mam dużo pracy - powiedział cicho ruszając myszką, żeby komputer znowu zaczął działać i zajął się swoimi zadaniami, ignorując rudowłosego. Hinata tylko westchnął i wziął swoją torbę.

-Myślę, że teraz zachowujesz się jak dzieciak - powiedział otwierając drzwi i stanął w progu chwilę wcześniej biorąc swoje rzeczy - głupia decyzja.

empty promise | kuroken ff ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz