2.

664 32 19
                                    

Można sobie puścić muzyczkę do czytania ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Harry jednak zdołał zasnąć jeszcze tej nocy. Obudził się o 8:12. Za oknem deszcz stukał w szyby okien zamku. Chłopak wskoczył w szaty, spakował książki i obudził swojego przyjaciela. 10 minut później razem poszli do WS na śniadanie. Harry był jeszcze bardziej przerażony snem, ponieważ powtórzył się ponownie. Nie wiedział, co o tym myśleć. Tym razem słyszał ich rozmowę, ale nadal nie wiedział, co stało się dalej, czy Malfoy dał mu spokój i odszedł, czy może przywalił mu z pieści w twarz, a może wezwał Voldemorta, żeby to on zajął się chłopcem? Z tych rozmyślań wyrwał go Ron.

- Ty nadal myślisz o tym śnie?

- Ron, dzisiaj znów się powtórzył, tym razem słyszałem co mówił Malfoy. Nadal nie mam pewności, co się dokładnie stało. Sen urwał się w tym samym momencie.

- Kurde stary, daj sobie z tym spokój. Za bardzo o tym myślisz, dlatego ciagle Ci się śni. Zapomnij o tym i będzie git.

- Może i masz racje. - Przyznał Harry i zabrał się za porcje tostów i sok dyniowy.

W tym momencie przyleciały sowy z pocztą. Jedna z nich, sowa śnieżna podleciała do Harrego i zrzuciła list na jego talerz. Po charakterystycznym, skośnym piśmie od razu rozpoznał, że to od Dumbledore'a.
________________________________
Drogi Harry
Następna prywatna lekcja odbędzie się dziś o ósmej wieczorem. Mam Ci do pokazania coś istotnego i mam nadzieję, że mi pomożesz.
Z wyrazami szacunku
Albus Dumbledore
PS. Hasło to kwachy
________________________________

Harry wracał korytarzem z gabinetu Dumbledore'a po prywatnej lekcji, na której dostał od dyrektora zadanie, aby wyciągnąć z profesora Slughorna bardzo istotne wspomnienie dotyczące horkruksów. Bez tego wspomnienia, nie będą mogli kontynuować lekcji. Chłopak szedł korytarzem, myśląc tylko o jednym: jutro jest sobota i nareszcie ma szansę się dobrze wyspać. Nagle usłyszał za sobą kroki. ~Nie, nie, nie! Tylko nie on!~
Mimowolnie obejrzał się za siebie. Przyspieszył kroku. Obiecał sobie, że nie odwróci się za siebie kolejny raz, ale szedł korytarzem i nikogo przed nim nie było. Ciągle słyszał za sobą kroki. Odwrócił wzrok i w tym momencie wpadł na coś, lub na kogoś z taką siłą, że prawie się przewrócił. Podniósł wzrok i zobaczył przed sobą blondyna

- Uważaj jak chodzisz, Draco! - Wyrwało mu się niekontrolowanie.

- I kto to mówi? Może łaskawie patrz przed siebie. - Odpowiedział nadzwyczaj spokojnie.

Harry spojrzał na niego nienawistnym wzrokiem i odepchnął go, aby móc wrócić do pokoju, na co blondyn chwycił go za skraj szaty i przygwoździł do ściany.

- Złość piękności szkodzi, Potter.

- Łapy precz, Malfoy! - chłopak usiłował wyrwać się z silnych ramion Ślizgona

- Zgoda. - Syknął cicho blondyn i uśmiechnął się wrednie. - Do zobaczenia później, Potter. - Dodał i musnął go delikatnie w usta opuszkiem palca. Powoli oddalił się korytarzem, kierując w stronę lochów.
Harry został sam na środku korytarza, w całkowitym szoku. Dotknął delikatnie swoich ust drżącą ręką.
~Spokojnie, zaraz się obudzisz, Harry. Musiałeś zasnąć podczas lekcji wróżbiarstwa, w końcu była tak nudna!~
Ale niestety, chłopak nie obudził się. Chwiejnym krokiem skierował się do siebie.
W pokoju wspólnym było już niewiele osób, bo część spała już smacznie w swoich dormitoriach. Było grubo po północy. Harry wszedł do swojego dormitorium. Na jego nieszczęście Ron jeszcze nie spał.

- Co tak długo? Już myślałem, że ten stary dropsiarz cię tam uwięził.

Harry wciąż miał nogi z waty. Usiadł na swoim łóżku i spojrzał na Rona nieobecnym wzrokiem.

- Co ci się stało?

- Sen...

- Twój sen się spełnił? Dzisiaj? Teraz?! Mów, co on zrobił!

Harry pokręcił przecząco głową, ale nie wypowiedział żadnego słowa. Wstał tylko i zaczął przebierać się w piżamę.

- Harry... Co on ci zrobił? Wiesz, że mi możesz powiedzieć co nie? - spytał zaniepokojonym i lekko przestraszonym głosem.

- Ron, on...

- GADAJ CO?!!

- Nic takiego... Dał mi z liścia w twarz. - powiedział cicho.

- Słucham?!! O takie coś trzęsiesz się jak galaretka?

- Ooon mi mooocno dał z liścia. - Dodał i chwycił się teatralnie za policzek.

- I o to tyle zabiegu? Te sny, przepowiednie, o coś, co dzieje się prawie ciągle? Wy cały czas ze sobą walczycie!

- Jestem już zmęczony, Ron. Idę spać, dobranoc.

- Coś mi tu nie gra stary, ja się dowiem o co chodzi. - Oznajmił niepewnie i też się położył.

Deszcz delikatnie uderzał w szyby okien, usypiając Harrego. Po chwili oboje trafili w objęcia Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!!
Taki krótszy rozdział, ale mam nadzieję, że się podobał, jeśli tak daj gwiazdkę! To bardzo motywuje. Piszcie jakieś propozycje w komentarzach, chętnie skorzystam! 😙😙
🐍🦁
Do następnego! Paaaa✨🐍🦁✨

DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz