Wszyscy, jak na zawołanie, odwrócili się do nowoprzybyłego. W wejściu do jadalni stał Severus. Nie miał wyciągniętej różdżki, ale cała jego postawa sygnalizowała gotowość do działania. Na jego ustach widniał grymas, a wzrok miał skupiony na wilkołaku, który obserwował go spokojnie.
— Odsuń się od niego, Lupin — powtórzył groźnym tonem.
Harry zadrżał na brzmienie tych słów. Obiecywały wiele cierpienia, ale on nie tyle co się bał, a odczuwał pewną… ekscytację.
— Nie robię nic złego — powiedział Remus. Był tak blisko nastolatka, że ten czuł poruszenie jego warg przy swojej skórze.
— Jesteś wilkołakiem. Już dawno trzeba było cię zamknąć, a teraz łaskawie powoli się cofnij. Chcę widzieć twoje ręce… i zęby — dodał po chwili.
— Nie jestem niebezpieczny. — Zrobił krok w tył, unosząc w górę dłonie. — Przynajmniej nie teraz.
—Spójrz w lustro nim coś więcej powiesz.
Harry przyjrzał się oczom mężczyzny. Miały one złoty kolor. Jednak Lupin nie wyglądał na niebezpiecznego. Chłopak był skrępowany tym, że Remus stał tak blisko niego, nie towarzyszyło mu jednak uczucie strachu.
— Może sam byś spojrzał w lustro. — Syriusz natychmiast pojawił się tuż przy Remusie. — Chociaż lepiej nie, jeszcze by pękło, widząc twoją brzydotę.
— Black! — Snape wypluł z odrazą nazwisko swojego szkolnego wroga. — Lepiej byś zatroszczył się o bezpieczeństwo chrześniaka. Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby trzymanie od niego z daleka zarówno siebie, jak i wilkołaka.
— Może jeszcze powinienem go oddać tobie pod opiekę? — prychnął. — Nie sądziłem, że lubisz drobnych brunetów. Czy właśnie dlatego czepiałeś się mnie i Jamesa w szkole? Nie mogłeś nas mieć, a teraz próbujesz wykorzystać uczniów. Trzeba wspomnieć dyrektorowi, że masz bardzo niezdrowe skłonności. — Wyszczerzył się. Nie wiedział, że tymi słowami nie tylko upokarza mistrza eliksirów, ale w pewnym sensie również Harry'ego.
— Syriuszu! — krzyknęła oburzona Molly. — To są bezpodstawne oskarżenia!
— Bezpodstawne? Przecież widzisz, jak się gapi na Harry'ego. — Wskazał na Snape'a, którego wzrok w tej chwili mógł zabijać.
— Nie zauważyłam. Za to ty zachowujesz się jak niewychowany bachor i nie dostrzegasz, że zawstydzasz Harry'ego! — Black spojrzał na chrzestnego, który stał trochę z boku z zarumienionymi policzkami. — To są jego urodziny, więc natychmiast skończ z oskarżeniami.
— Ale… ja… to… Harry…? — Odwrócił się do nastolatka z zagubioną miną. Wciąż zerkał na Snape'a z wściekłością, ale czuł się zdezorientowany naganą Molly. Przecież nie zrobił nic złego.
— Syriuszu, myślę, że najlepiej zrobisz, przepraszając Severusa — odezwała się Minerwa.
— Mowy nie ma! — zaparł się.
— Łapo… — odezwał się Lupin, którego oczy wróciły już do poprzedniej barwy.
— Nie, Remusie. On cię obraził — zaperzył się, gdy i przyjaciel stanął po przeciwnej stronie.
— To moja wina, gdyż zachowałem się niezbyt rozsądnie. Severus miał prawo poddać wątpliwościom mój stan — wyjaśnił spokojnie Remus.
— Ale nikt go tutaj nie zapraszał! — wykrzyczał kolejny argument Syriusz. — To jest mój dom i nie życzę sobie w nim widzieć Smarkerusa.
CZYTASZ
Syreni śpiew
FanfictionJa tylko udostępniam! Syreni ogon, żywa, ale martwa rybka, trochę wymiotów, standardowo porwanie, czyli wszystko, co napalone tygryski w twojej okolicy lubią najbardziej. A, no i oczywiście Severus Snape, tylko co on ma z tym wszystkim wspólnego? ht...