*07.09, po południu*
Pov. Isa
Jako że zostały nam dwa dni żeby skończyć projekt właśnie za chwile ma przyjść do mnie Harry. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy od tego czasu, często chodziliśmy na spacery, robiliśmy zadania i takie tam. Postanowiłam trochę ogarnąć i jak skończyłam usłyszałam pukanie do dormitorium, więc poszłam otworzyć i był to oczywiście Harry. Jako że niósł książki i prawie nic nie widział, jak zrobił krok nie zauważył progu i się potknął, a upadł na mnie bo nie zdążyłam się odsunąć. Momentalnie po prostu zaczęliśmy się śmiać jak wariaci, gdy nagle wszedł Draco i Blaise.
B: Co tu się stało jeśli można wiedzieć?
D: Dołączam się do pytania.
I: Harry niósł książki i nie zauważył progu a ja nie zdążyłam się odsunąć.- I znowu zaczęłam się śmiać a Harry ze mną, a chłopaki patrzyli się na nas ja na psychopatów.
Ha: Okej idziemy?
I: Wiadomo
B: Gdzie idziecie?
I: Mamy projekt do skończenia, a teraz żegnam.
Wtedy weszliśmy do mojego dormitorium, a mój towarzysz odłożył książki na biurko. Zaczęliśmy koło 16:30 i zeszło nam jakieś 1.5 godziny więc nie aż tak źle.
Ha: Idziemy gdzieś?
I: Jasne!!- I wyszliśmy na zewnątrz. Spacerując i rozmawiając, zauważyłam że się zachmurzyło, ale byliśmy dość daleko zamku więc to zignorowałam.
Ha: W sumie czemu mnie nienawidziłaś?
I: Wiesz, zawsze z mojej strony wyglądało to tak jakbyś zbieram oklaski za coś czego nie zrobiłeś, a ja tylko się przyglądałam temu i moja nienawiść rosła coraz bardziej. Wiem trochę dziwne ale to było słabe patrzeć jak ktoś kto cie odrzucił nie znając cie wychodzi na gwiazdę szkolną.
Ha: Pewnie też bym się tak czuł.- I właśnie teraz usłyszeliśmy grzmot, co nie zwiastowało niczego dobrego.
I: Harry, bo chyba idzie burza.
Ha: Rzeczywiście, musimy wracać.- A dokładnie w tym momencie lunęło. Ale tak mocno że ledwo widziałam gdzie idę.
Ha: Is, wszystko okej?!
I: Tak, ale okropnie mi zimno!- Tak wiało że po prostu musieliśmy wrzeszczeć żeby coś usłyszeć.
Ha: Trzymaj moją kurtkę!
I: Nie, przemokniesz i będziesz chory!
Ha: Nie gadaj głupot tylko wkładaj bo jeszcze ty będziesz chora!- I nałożył na mnie swoją kurtkę, a wtedy dalej się przedzieraliśmy przez ściany deszczu. Jak w końcu udało nam się jakimś cudem dojść, i tak byliśmy cali mokrzy i zmarznięci, a mi po prostu zrobiło się słabo i upadłam na ziemie a dalej nic nie pamietam.Pov. Harry
Gdy Isa zasłabła bardzo się zestresowałem.
Ha: Is, obudź się, proszę!!!- Ale że było późno musieliśmy już być w dormitoriach, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do lochów Slytherinu. Zapukałem a ku mojemu zdziwieniu otworzyła mi Pansy.
(P- Pansy)
P: O ciebie się tu nie spodziewałam, a tym bardziej że wniesiesz nie przytomną Isę. No nic wchodź zawołam Draco i Blaise'a.- I Pansy poszła po nich a ja położyłem Is na kanapie i usiadłem obok niej.
D: Oo Potter co jej się stało?
Ha: Jak byliśmy na spacerze zaczęło lać, więc próbowaliśmy dojść do zamku i jak byliśmy pod drzwiami po prostu zasłabła.
B: No pewnie z zimna.
D: Raczej tak. No trudno przeżyje tylko będzie nieźle chora z resztą ty też. Zanim pójdziesz zanieś ją do pokoju.- Wtedy wziąłem ją i położyłem do łóżka, a ona się przebudziła i nie wiedziała o co chodzi więc tylko dałem jej buzi w czoło.
Ha: Idź spać, wyjaśnię ci jutro. Dobranoc.- I wróciłem w końcu do wieży gdzie spotkałem Ron'a. Jak zobaczył mnie całego mokrego napewno się zdziwił.
Ha: Nie pytaj jestem zbyt zmęczony.- On kiwnął głową, natomiast ja poszedłem pod prysznic, ubrałem piżamę i się położyłem spać
———————————————
Krótszy dziś ale spokojnie wenę mam. Buziaczki Autorka😘
CZYTASZ
„The opposites complement each other" Ślizgonka i Gryfon
Fanfiction„Młoda dziewczyna, Isabelle Malfoy, stawia czoła czemuś czego nie znała, czemuś czego nie czuła." Mam nadziej że się spodoba. Rozdziały będą dodawane różnie, ponieważ pisze jak się nudzę.