7. Nienawidzę cię!

17 1 0
                                    

*14.09, rano*
Pov. Isa
Szczerze mówiąc jak tylko się obudziłam myślałam o co mamy się rzekomo pokłócić, żeby nie wzbudzić przy okazji podejrzeń. Jak się ubrałam, zostało mi jeszcze 15 minut więc napisałam list i wysłałam Harry'emu.

                Harry!
Musimy szybko jeszcze teraz wymyślić o co mamy się posprzeczać, bo jak będzie na szybko mogą nie uwierzyć. Spotkajmy się po śniadaniu w bibliotece, ale weź na wszelki wypadek pelerynę niewidkę.
I.M

Jak zeszłam widziałam że przyszła poczta i sowa Harry'ego spuściła mu mój list. W każdym bądź razie zasiadłam przy stole obok brata i zjadłam owsiankę.

Pov. Harry
Dziś mieliśmy pozornie wrócić do nienawiści przynajmniej w oczach innych. Zmartwiło mnie to w sumie bo nawet nie ustaliliśmy co zrobimy ale wiedziałem że Is na coś wpadnie.

Jak zszedłem na śniadanie przyszła poczta. W sumie nie spodziewałem się niczego, bo od kogo mógłbym coś dostać. Ale jednak jak upadł mi przed twarzą zwinięty w rulonik niespecjalnie duży kawałek pergaminu, zdziwiłem się. Rozwinąłem go i zobaczyłem że jest od Isy, i poinformowała mnie że musimy się spotkać. Oczywiście nie obeszło się bez pytań.
R: Co dostałeś?
Ha: To od Syriusza.
H: Skoro napisał do ciebie to musi być coś ważnego.
Ha: Tylko się pyta o samopoczucie, nic takiego.
R: A to okej.- I rudy kontynuował jedzenie z resztą tak jak ja. Odrazu poszedłem do biblioteki tak jak prosiła z peleryną. Zauważyłem ją na samym końca biblioteki w takim jakby zaułku do którego rzadko kto zaglądał.

Pov. Isa
Dosłownie moment temu doszłam do miejsca gdzie miałam się spotkać z wybrańcem. Stałam i czekałam przez chwile i nagle zobaczyłam go obok siebie.
I: Ile można?- Zapytałam troszkę podirytowana
Ha: Ron mnie pytał od kogo dostałem list i musiałem im wcisnąć że to od Syriusza. Ale uwierzyli.
I: Lepiej żeby o nic cie nie podejrzewali. Okej a teraz najważniejsze, przez co mamy się rzekomo znienawidzić?
Ha: Może zróbmy tak...

Plan już mieliśmy teraz tylko dobrze go wykonać.
Wbiegłam przed sale do eliksirów który mieliśmy mieć z Gryfonami, idealna okazja...
I: Nie odzywaj się do mnie Potter!- Teraz za mną wbiegł Harry. 
Ha: Jesteś dokładnie taka sama jak on, jak ja mogłem się dać omotać!
I: Jestem jego siostrą czego się po mnie spodziewałeś?!- I oczywiście wszystkie pary oczu z automatu powędrowały na nas.
Ha: Byłaś miła przynajmniej tak się wydawało.
I: Ojoj chyba zapomniałeś jak mam na nazwisko, gra aktorska to moje hobby!
Ha: Ale myślałem że się przyjaźnimy, a ty mnie po prostu oszukałaś!
I: Myślisz że mogłabym polubić kogoś takiego jak ty? Nie ośmieszaj się.- Teraz każdy dosłownie uwierzył w moje słowa co tylko pokazuje jak świetnie udaje.
Ha: Nienawidzę cię!
I: Ha i z wzajemnością.- Teraz trzeba było włożyć maskę obojętności i po sprawie. Problem w tym że dalej wszyscy się gapili na nas, więc posłałam groźne spojrzenie i gotowe.

Jak weszliśmy do sali usiadłam obok Draco. Trochę się na mnie patrzał z niedowierzaniem. Chyba nawet on uwierzył, a jak on to inni tym bardziej.
D: Co to było?
I: O serio myślałeś że go polubiłam? Biedaczek nawet sobie nie zdawał sprawy z tego jaka jestem. No cóż chciałam sprawdzić jak to przeżyje, a muszę przyznać że było bardzo zabawnie.
D: Myślałem że serio go lubisz, dobra jesteś.
I: Wiem.
D: Tyle że go zabolało to trochę bardziej haha. Co on myślał w dniu gdy był przekonany że się przyjaźnicie.- I na tym skończyliśmy rozmawiać bo Snape chyba nas usłyszał ale jeszcze nic nie zrobił.

Po skończonych lekcjach szłam na obiad i przy tym Harry na mnie wpadł, a skoro się nienawidzimy trzeba coś zrobić.
I: Uważaj jak chodzisz Potter.- Warknęłam. W odpowiedzi dostałam tylko spojrzenie w stronę mojej kieszeni. Włożyłam rękę i poczułam zgnieciony kawałek papieru. Trzeba przyznać zagranie godne Harry'ego. Rozwinęłam świstek.

Spotkajmy się po obiedzie na wieży astronomicznej"
H.P

Gdy przeczytałam mini liścik uśmiechnęłam się sama do siebie uważając, by nikt nie zauważył. Przy stole usiadłam obok Blaise'a bo dawno z nim nie rozmawiałam.
B: Gratuluje.- Powiedział jakbym conajmniej wygrała w loterii.
I: Czego niby?
B: Tego że Potter uwierzył w waszą przyjaźń. Jego mina po tym była całkiem wymowna i myśle że to zabolało. Ale w końcu to Potter powinien to przeżyć, z resztą wiedział na co się pisze.
I: Dzięki. A jak tam u ciebie?
B: W sumie nic, jak zwykle uczennice hogwartu zastanawiają się jakim cudem jestem taki przystojny.- Momentalnie wybuchłam śmiechem tak samo jak on. Nie mogliśmy się opanować jakieś 5 minut.

Pov. Harry
Przy stole wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Dopiero potem ogarnąłem że niewiedzieli tego że się przyjaźniłem z Is i musieli poczuć się dziwnie z tym że jej zaufałem a teraz ta kłótnia. Pomimo tego usiadłem i zacząłem jeść obiad, a po chwili obok mnie usiadł Ron a na przeciw Hermiona.
H: Harry wszystko dobrze?- Nie mogłem odpowiedzieć że tak bo mówiłem im że jej zaufałem i polubiłem, więc jak zwykle trzeba odstawić jakąś szopkę.
Ha: Tak, po za tym że moja przyjaciółka mnie zostawiła ponieważ tylko ją ciekawiło czy uwierzę że możemy się przyjaźnić.
R: Nie przejmuj się, w końcu to Malfoy czego się spodziewałeś?
Ha: Serio była miła i godna zaufania tak przynajmniej myślałem.

Jak już dotarłem na wieże już tam była. Jak zwykle ostatnio uśmiechnięta, cieszę się że chociaż tu nie musimy odstawiać jakichś akcji.
Ha: Jak dobrze cię widzieć.
I: Nawzajem, a tak po za tym Draco uwierzył w nasze przedstawienie więc wydaje mi się że było całkiem nieźle.
Ha: Nie sądziłem że nasza umiejetność nienawidzenia się jest aż tak rozwinięta, ale to lata praktyki.
I: Tak niestety... żałuje tego. Gdybym poznała cie wcześniej uniknęłabym wielu przykrych sytuacji.
Ha: Muszę uciekać.
I: Ja też muszę się już zbierać bo zauważą że mnie nie ma.- I pożegnałam go buziakiem w policzek.
————————————
Następnego rozdziału można się spodziewać za 2-3 dni.

„The opposites complement each other" Ślizgonka i GryfonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz