Kolejnego dnia obudziłam się w swoim łóżku. Nawet nie wiem jak się w nim znalazłam. Wczorajszy dzień był najgorszym dniem w moim życiu. Miało być tak pięknie moje osiemnaste urodziny. Niestety tragedie chodzą po ludziach dopadło to także mnie. Po ubraniu się zeszłam na dół gdzie w kuchni była już moja mama a w salonie tata z chłopakami czyli ja wstałam ostatnia.
- Witaj kochanie siadaj bo zrobiłam twoje ulubione danie.
- Nie chce mamo.
- Nawet mnie nie denerwuj. Teraz nie dbasz tylko o siebie. Dlatego musisz jeść aby twoje dziecko było zdrowe. Proszę na początek ziołowa herbata na uspokojenie twoich nerwów.
- Dziękuje nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła.
- Pewnie zagłodziłabyś się.
- Zapewne.
Po chwili przed mną stanął talerz z omletem z owocami. Po 20 minutach mordęgi z jedzeniem od razu ruszyliśmy do szpitala. Przy sali Konrada siedzieli jego rodzice. Gdy jego mama mnie zauważyła od razu wstała i mnie przytuliła a ja się na nowo rozpłakałam.
- Laura kochanie jak się czujesz? - pyta.
- W porządku daje radę. Muszę być dla niego silna.
- A on był taki szczęśliwy że pojedzie na twoje urodziny. Chciał się z tobą pogodzić.
- Ja też chciałam się pogodzić i powiedzieć mu coś ważnego. - mówię.
- Czy coś się stało? - pyta.
- Razem z Konradem będziemy rodzicami. - mówię.
- Naprawdę? pyta.
- Tak miałam mu powiedzieć po feriach że zostanie tatą a teraz tu leży.
- Teraz ma dla kogo zdrowieć ma ciebie i to maleństwo.
I tak zaczęła się moja katorga oraz rutyna. Jadłam śniadanie a potem jechałam do szpitala i tam razem z rodzicami Konrada czekaliśmy na lepsze wieści oraz jedliśmy obiad. Około siedemnastej wracałam do domu jadłam kolację i kładłam się spać. Tak wyglądały moje dwa tygodnie. Lekarze w kółko powtarzali że stan jest stabilny lecz musimy czekać aż sam się wybudzi. Pytaliśmy czy oni tego nie mogą zrobić lecz ich odpowiedź nadal była taka sama. Potrzeba czasu. Nie pojawiłam się po feriach w szkole. Nawet nie nadrabiałam zaległości. Czekała mnie matura lecz w tamtej chwili nie była ona najważniejsza. Chłopacy z zespołu doszli do siebie po kilku dniach spędzonych na oddzielę. Jak co dzień siedzę przy łóżku ukochanego i opowiadam mu o naszym dziecku. Niedawno znowu byłam u lekarza i wykazało że wszystko jest w porządku. Cieszyłam się że chociaż ono jest zdrowe teraz tylko on do nas dołączy i wszystko będzie w porządku tak jak sobie wymarzyłam. Nagle maszyna zaczęła pikać a Konrad zaczynał się dusić. Lekarze szybko wbiegli do sali i kazali mi wyjść. Nie wiem co się dzieje. Tak bardzo się boje. A oni nie chcą mi nawet powiedzieć o co chodzi. Jeśli on umrze to będzie moja wina. Nagle z sali wychodzi lekarz prowadzący.
- Pani chłopak się obudził. Dlatego zaczął się dusić przez rurkę którą miał w buzi. Może pani wejść do niego.
- Na prawdę się obudził?
- Tak czeka teraz na panią.
- Dobrze już idę.
Wchodząc do sali nie wiedziałam czego się spodziewać. Cały czas przy nim siedziałam a teraz boję się wejść. Gdy widzę go z otworzonymi oczami z moich oczu zaczynają płynąć łzy.
- Proszę nie płacz już jest po wszystkim. - mówi.
- Po prostu cieszę się że jesteś. Tak bardzo się o ciebie bałam.
- Już tu jestem. Chodź przytul się do mnie proszę.
Podchodzę do jego łóżka i rzucam się w jego ramiona w których tak dawno nie byłam. Moje łzy lecą coraz bardziej a on szepta wszystkie uspokajające słowa. Właśnie tego mi brakowało.
- Już dobrze jestem przy tobie. mówi.
- Konrad ja muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Czy coś się stało? - pyta.
- Właściwie to tak.
- Masz kogoś? Chcesz mnie zostawić?
- Co? Nie oczywiście że nie.
- Czyli wrócimy do siebie?
- Tak. Ale jest jeszcze coś.
- Ja.. je..stem
- Kochanie powiedz to .
- Jestem w ciąży.
- Co?
- To co słyszałeś. Zostaniemy rodzicami. - mówię.
Z torebki wyciągam test oraz dwa zdjęcia USG. Podaje mu je a po jego policzkach ciekną łzy.
- Będę tatą?
- Tak ja na prawdę nie wiem jak to się stało ale kocham tego małego bąbelka w moim brzuchu.
- To przecież cudownie.
Kochani witam was w kolejnym rozdziale!! Konrad żyje i wie że będzie ojcem. Zbliżamy się do końca tego opowiadania. Do zobaczenia w kolejny czwartek !!!!
Pozdrawiam Wiktoliaaa
CZYTASZ
Moja przygoda z felivers. K. J./Zakończone
FanfictionDziewczyna o imieniu Laura przeprowadza się wraz swoimi kuzynkami do jednego z Warszawskich domów nawet wie kto mieszka za płotem. Jej kochana ciocia Lipka pomaga jej we wszystkim jak tylko może ale jak można pomóc zbuntowanej nastolatce z wadą serc...