4

1.4K 102 8
                                    

Nagisa z głośnym jękiem przekręcił się na bok i skulił do pozycji embrionalnej. Owinął się rękami w pasie i westchnął czując cisnące mu się do oczu łzy bólu. Cholerną ruja! Gdy y tylko był oznaczony nie miałby żadnego problemu. Wszytko byłoby dobrze. A tak musi cierpieć. Karma nie dał się przekonać aby zostać w domu i zająć się omegą mimo, że szef sam mu to proponował. W dalszym ciągu brnął w przekonanie, że bez niego sobie nie poradzą zupełnie jakby szukał taniej wymówki aby nie musieć spędzać upału razem z partnerem. Może to i lepiej? Gdyby alfa tu był na pewno do czegoś by między nimi doszło, a uprawianie seksu bez uczuć to nie to samo. Jeszcze nie daj Bóg Nagisa został by zapłodniony. Dzieci nie robi się na zgodę. Z resztą ciąża teraz wcale, a wcale by im nie pomogła. Wręcz przeciwnie. Akabane zaczął by go jeszcze bardziej unikać. Duszący zapach konwalii unosił się w zamkniętym pokoju. Mimo zażycia tłumików jego feromony były niepokojąco mocne. Czyżby to był już ten wiek, w którym organizm i instynkt robią wszystko byleby tylko począć dziecko? Najwidoczniej. Przecież jest już po dwudziestce i zbliża się do trzydziestki. Kiedy będzie lepszy czas niż nie teraz? Mają pracę, dom, są w sile wieku. Czego można chcieć więcej? To, że się nie dogadują dla instynktu nic nie znaczy. Nagisa westchnął zerkając na zamknięte na klucz drzwi i zasłonięte firankami okno. Oby tylko nikt z zewnątrz nie poczuł jego zapachu. Chyba by sobie nie wybaczył gdyby przez własną nieuwagę rzuciła się na niego inna alfa. Karma pewnie też by mu nie wybaczył. Ta ruja była inna. Silniejsza, boleśniejsza, dłuższa. Już drugi dzień, a on nadal odczuwa wszystko jak pierwszego dnia pierwszego w życiu upału. Cierpi. Z jego oczu mimowolnie leją się łzy, jego ciało płonie, a każdy najmniejszy dotyk czegokolwiek nawet delikatnej jedwabnej koszuli drażni i boli jakby jeżdżono mu papierem ściernym po podrażnionej skórze. Leżał już zupełnie nagi. Na podłodze leżały pomięte ubrania oraz koszule ukochanego. Omega nerwowo przytykał sobie do nosa poduszkę przesiąkniętą zapachem wyższego. Mimo, że od dawna nie spali nawet w jednym łóżku pościel nadal pachniała piżmem i czerwonym pieprzem. Ostry zapach alfy uspokajał go mimo, że większość innych omega wprowadzał w strach i niepokój. Po jego udach lała się lepkość mocząc pościel. Zupełnie zbędna. Nie będzie uprawiać seksu. Nie z Karmą. Nie z kimkolwiek innym. Po prostu nie. Nie będzie mieć dzieci, mimo, że do tego został stworzony. Wszystkie mięśnie bolały, a brzuch w szczególności. Gdyby nie leki pewnie teraz byłoby jeszcze gorzej. Może powinni się rozstać. Nawet rocznica i upał nie są na tyle ważne aby Akabane spędził z nim chodź chwilę. Po co to ciągnąć? Niebieskooki zdecydowany wygarnąć wszytko partnerowi sięgnął po telefon leżący na szafce. Drżącymi dłońmi wybrał numer ukochanego i przyłożył komorę do ucha. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci. Po chwili sygnał się urwał, a w słuchawce dało się słyszeć tylko ciszę i miarowy oddech alfy.

- Karma... Karma... Gdzie jesteś..? - szepnął błagalnie zsuwając dłoń na swojego drżącego z podniecenia penisa. Chciał usłyszeć jego głos. Chciał żeby Karma tu był. Żeby szeptał mu do ucha tym niskim chrapliwym tonem doprowadzając go na skraj wytrzymałości

- Jestem w pracy. Nie mogę teraz rozmawiać - alfa chciał szybko uciąć rozmowę i wrócić do zajmowania się pracą, ale słysząc drżący głos ukochanego i ciche jęki dochodzące że słuchawki spiął się nieznacznie i szybko udał się w stronę łazienki licząc, że tam, a właściwie na korytarzu przed nią będzie mógł w spokoju porozmawiać ze swoją omegą

- Mam upał. Wróć do mnie. Potrzebuje cię - niższy westchnął cicho i odgarnął mokre od potu sklejone kosmyki niebieskiej grzywki. Telefon wysunął mu się z dłoni i upadł na poduszkę tu przy jego uchu gdy jego ciałem wstrząsnęła nowa fala podniecenia. Jego oddech przyspieszył, a dłoń jakby automatycznie przesunęła się na pośladki.

- Jestem w innym mieście. Nie mogę teraz wrócić - opór alfy z każdą chwilą się zmniejszał, a dobiegające że słuchawki jęki najprawdopodobniej masturbującej się omegi w niczym mu nie pomagały. Rudzielec przetarł twarz dłonią i oparł się o pobliską ścianę. Nie mógł tam teraz być... A może nie chciał? Sam już nie  wiedział. Wiedział za to, że coś jest nie tak. Coś się między nimi popsuło, a on nie wie jak to naprawić i to denerwowało go najbardziej. Nie po to tyle lat walczył o swoją słodką, uroczą i wrażliwą omegę żeby teraz go tak po prostu stracić. Nie może na to pozwolić. Tylko co powinien zrobić skoro już prawie każda ich rozmowa kończy się kłótnią. Nagisa ostatnimi czasy nawet jego złośliwe żarty odbiera jako atak, a przecież to nie tak ma być.

- Kochanie... Potrzebuje cię - ciche sapnięcia wydobyło się z ust omegi gdy w jego wnętrzu znalazł się kolejny palec. Chciał poczuć w sobie coś o wiele większego niż tylko nędzne dwa palce. Potrzebował tego. Potrzebował Karmy

- Wrócę za kilka dni. Przejdzie ci - alfa z trudem wydusił z siebie słowa sprzeciwu głośno przełykając gule rosnącą w gardle. Teraz już za późno. Nie pora na wahanie się. Mógł rozmyślać czy to dobry pomysł jak jeszcze był w domu, ale teraz jest na drugim końcu wyspy, a powrót do domu zająłby mu kilka godzin nawet gdyby jechał shinkansenem

- Potrzebuje alfy! - Nagisa pełen desperacji warknął do telefonu przyspieszając ruchy palców w swoim wnętrzu

- Nie krzycz - złotooki zrezygnowany poprosił cicho licząc, że omega uspokoi się słysząc jego opanowany głos, ale tak nie było. Nagisa tylko jeszcze bardziej się rozjuszył słysząc spoko w tonie wyższego. Po raz kolejny jego chęci nie wystarczyły. Znowu coś poszło nie tak. I tak było już od kilku miesięcy. Gdyby nie tlące się gdzieś tam w środku uczucie już dawno dałby sobie spokój i znalazł inną omegę

- Znajdę sobie inną alfę! Asano mieszka blisko. On się mną zajmie! - niebieskooki krzyknął zwijając się z bólu. Może faktycznie powinien poprosić sąsiada o odwiedziny. Co prawda w czasach szkolnych nie lubili się, ale Shiota zawsze miał wrażenie, że to przez poglądy ojca Asano. Poza tym mężczyzna był alfą, a lepiej będzie jeżeli zajmie się nik ktoś kto chociaż zna...

- Poczekaj. Oi. Nagisa nie rób nic głupiego! - Karma warknął pod nosem gdy połączenie zostało zerwane. Miał nadzieję, że partnerowi nic się nie stanie. Nadzieja to jedyne co mu zostało. Mocno uderzył dłonią w ścianę wsuwając telefon do kieszeni i gdy poczuł przeżywający jego dłoń ból uspokoił się nieco

"Kryzys" [Karmagisa omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz