1.

450 15 14
                                    


1 Września
Wchodzę do szkoły z nadzieją że zostanę niezauważona, że nikt nie będzie na mnie patrzeć, współczuć oraz rozmawiać na mój temat i na temat mojego ojca.
Od razu gdy jestem już w placówce wchodzę do toalety, stoję przed lustrem i ściągam kaptur który miał uchronić mnie przed wścibskimi oczami nastolatków. W moim odbiciu widzę czarne i długie włosy związane w niechlujnego koka, bladą cerę która nie widziała słońca od ponad miesiąca, cienie pod oczami gdyż nie przespałam ani jednej nocy od tego przeklętego dnia... Moje zielone oczy zachodzą łzami.
- Nie płacz Natalie, jesteś silna, nie pokazuj ludziom tego że się rozpadasz... Nikt nie powinien o tym wiedzieć- powiedziałam sama do siebie z nadzieją że to coś pomoże. Wytarłam łzę która właśnie spływała mi po policzku i wyszłam z toalety kierując się do swojej szafki.
Gdy byłam już przy niej, wyjęłam książki i zauważyłam że Peter mi się przygląda a obok niego stoi Ned, jego najlepszy przyjaciel. Z tego wszystkiego zapomniałam wspomnieć że wcześniej przyjaźniłam się z nim, no właśnie... wcześniej. Teraz nie mam już czasu ani serca dla innych, wolę siedzieć sama i użalać się nad sobą. Jeszcze w czerwcu mogłam przegadać z nim cały dzień, ale w lipcu nie mieliśmy zbytnio dla siebie czasu, a w sierpniu zdarzyło się coś co zmieniło mnie całkowicie.
- Hej Nat, jak się czujesz?- wyrwał mnie z myśli Peter i przytulił a ja nie miałam siły żeby oddać uścisk i patrzyłam na moje buty mówiąc:
- A jak ma być?
- Spotkamy się na następnej przerwie?- zapytał ze smutnym uśmiechem
- Przepraszam, nie mogę...- powiedziałam i szybkim krokiem odeszłam od chłopaka. Nie umiem żyć tak jakby nic się nie stało... wolę odsunąć od siebie wszystkich niż patrzeć na to jak litują się nade mną.
Wchodzę do klasy i zauważam jak wszystkie głosy cichną a ja siadam w ostatniej ławce i wyciągam książki z myślą żeby te lekcje szybko minęły.

5 godzin później wychodzę ze szkoły i wsiadam do auta mojego ojca. Gdy jestem już w środku jedyne co udaje mi się zrobić to rozpłakać się...
- Dlaczego tato? Dlaczego akurat ty...? Tęsknię za Tobą, chciałabym żebyś był teraz obok mnie. Czuję się taka samotna, proszę wróć- mówiłam sama do siebie z jeszcze większymi łzami w oczach, zaczęłam walić w kierownicę uruchamiając w ten sposób klakson. Auto zaczęło wydawać głośny odgłos przez który usłyszałam walenie w szybę. Stał tam Peter, widać było strach w jego oczach a ja gdy go zobaczyłam otarłam łzy i odjechałam. Zdążyłam tylko w lusterko zobaczyć jego zawiedzioną a zarazem przestraszoną minę którą obserwował moje oddalające się auto. Nie wiedziałam co wtedy robię, jedyne czego potrzebowałam to spokoju. Wiedziałam że brązowooki się mną martwi, lecz nie potrafiłam powiedzieć mu tego że jest mi potrzebny, że chcę żeby mnie przytulił i powiedział że wszystko się ułoży.


                                                                                          ***
Weszłam właśnie do domu, mama siedziała w salonie czytając jakąś gazetę, gdy mnie zauważyła zapytała się mnie jak było w szkole, lecz jedyne co byłam w stanie zrobić to pójść do swojego pokoju bez słowa. Ostatnio to właśnie to wychodziło mi najlepiej, milczenie to rzecz która towarzyszy mi już od 2 miesięcy... Ciągłe myśli o tym co by było gdyby tata przeżył, co dalej z moją przyszłością oraz te chore wspomnienia które z początku wywołują u mnie uśmiech a potem łzy.
-Jak się czujesz? Już lepiej?- dostałam wiadomość od bruneta.
Nie chciałam go krzywdzić swoją obecnością więc wolałam nie wtrącać się w jego życie, kiedyś zrozumie że to dla jego dobra. Lecz jest jeszcze jedna rzecz której nikt o mnie nie wie, Parker jest dla mnie strasznie ważny, zawsze gdy cierpiałam to on pojawiał się tuż obok mnie i pozwalał wypłakać mi się w swoje ramię, jego oczy które były wręcz czarne zawsze sprawiały że moje nogi się uginały a uśmiech który towarzyszył mu przez większość swojego dotychczasowego życia powodował u mnie motyle w brzuchu. Tak więc jak można się domyślić kochałam go i utrata jego będzie najgorszą rzeczą jaką się podejmę, ale muszę to zrobić.
Nagle dostałam kolejną wiadomość:
-Nat, jesteś tam? Martwię się o ciebie.
- Jeśli nie odpiszesz to przyjadę do ciebie!
Czemu jest aż tak upierdliwy? Napiszę jakąś krótką wiadomość żeby go spławić, jednak jeśli będzie się jeszcze tak starać to coś czuję że będzie mi ciężko.
- Jest ok;))- napisałam i odłożyłam telefon a sama poszłam wziąć prysznic.
Gdy byłam już umyta jak każdego wieczoru poszłam do garażu taty żeby skończyć jego projekt. Powiedział że gdy skończę szkołę będę mogła tutaj z nim pracować. Pamiętam jak szczęśliwa byłam wtedy na te słowa, od zawsze moim marzeniem była praca z Tonym Starkiem czyli Iron Manem i najwspanialszym tatą. Brakuje mi go cholernie, mam wrażenie że tak naprawdę tylko on mnie rozumiał. Wspierał mnie od zawsze i mogłam porozmawiać z nim o wszystkim, czasem nawet gdy byłam mała to zabierał mnie do swoich przyjaciół i w taki sposób każde popołudnie spędzałam bawiąc się z Kapitanem Ameryką oraz Czarną Wdową w berka... Dlaczego nie mogę cofnąć się do tamtych czasów? Dlaczego znów nie mogę być tą małą dziewczynką której jedyne zmartwienie to była mała ilość zabawek w szafie.
- Nie jest już za późno?- Wyrywa mnie z moich myśli głos mojej rodzicielki która przyglądała się mi z lekkim uśmiechem.
- Nigdy nie jest za późno by wziąć się do pracy- odpowiadam i uśmiecham się lekko bo przypominają mi się podobne słowa które wypowiedział mój tata.
- Zrobić ci kakao?- pyta i kładzie swoje dłonie na moje ramiona co sprawia że lekko się spinam ponieważ nie lubiłam takich sytuacji. Byłam dość nietypowa ponieważ nie lubiłam i nie umiałam okazywać czułości... Nikomu tego nie powiedziałam ale myślę że po moim zachowaniu łatwo można to wywnioskować.
- Nie, dziękuję- odpowiadam nie patrząc nawet na kobietę stojącą za mną.
- Okej, ale nie siedź długo- odrzekła i wyszła z pomieszczenia.
Kochałam Pepper jak córka kocha swoją matkę, lecz to z ojcem byłam zżyta bardziej, mogło by się wydawać że przecież był Avengersem i rzadko przebywał w domu, lecz to nie prawda bo to właśnie on zajmował się mną każdego dnia a moja mama pracowała w firmie przez co wracała wieczorem i nie miała już dla mnie czasu. Jednak ja jej za nic nie obwiniam bo przecież to nie jej wina że miała taką pracę a nie inną.

***
Dochodziła godzina 3 nad ranem a ja dopiero teraz, gdy poczułam duże zmęczenie poszłam do swojego pokoju się położyć. Jutro a raczej dzisiaj jest sobota więc nic nie stoi na przeszkodzie by spać cały dzień. Gdy byłam już w swoim ciepłym łóżeczku, jedyne co miałam w głowie to jak zwykle mój ojciec. Chciałabym chociaż przez sekundę o tym nie myśleć, za każdym razem gdy wspomnienia wracają czuję jak na moim sercu powstaje jakiś dziwny kamień który obciążał je i powodował że normalne funkcjonowanie było wręcz niemożliwe a noce stawały się dłużyć przez co nie przespałam żadnej z nich. I tak właśnie wyglądało moje życie od ponad 2 miesięcy.

Córka Legendy | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz