Takie coś na temat rozdziału...:))
2 Grudnia
Czy kiedykolwiek czuliście że nie jesteście dla nikogo ważni? Jeśli nie to zazdroszczę, bo ja właśnie to teraz czuję, a najgorsze jest to że wiem kto by o mnie pamiętał. Mój tata zawsze o mnie myślał, chciał dla mnie jak najlepiej. Teraz zostałam sama, wiem że mam Steve'a, Petera i Pepper ale oni nie zajmowali tak dużego miejsca w moim sercu. Minęło już tyle miesięcy a ja dalej czuję że nie mam ¾ mojego serca. Od miesiąca mi się nie śnił, boje się że to już się nie stanie... A ja jedyne czego potrzebuje to go zobaczyć i poczuć jego perfumy którymi czasem dla żartów psikał mnie, mimo że wiedział że ich nie lubię, teraz je kocham... Gdy człowiek coś traci, wtedy dopiero to docenia. Dziś jest zwykły dzień, zwykły wtorek, zwykły drugi dzień tygodnia, zwykłe urodziny których nie chcę. Jest właśnie ostatnia lekcja dzisiejszego dnia. Nikt o mnie nie pamiętał, wsumie to i lepiej. Nie chcę urodzin bez Tony'ego. Mam nadzieję że ten dzień minie szybko...
- Hej, Nat.-powiedział szeptem chłopak siedzący obok.- Coś się stało? Czemu jesteś smutna?
- Nic, po prostu myślałam nad tym wszystkim- odpowiedziałam i posłałam mu delikatny uśmiech żeby się nie martwił, mimo że pewnie wiedział że nie mówię mu wszystkiego.
- No dobra, jak nie chcesz to nie mów.- zaczął słuchać nauczycielki za co byłam mu wdzięczna ponieważ nie miałam ochoty rozmawiać o moich problemach.
- Co dzisiaj robisz?- zapytał po paru minutach.
- Wsumie to nic- powiedziałam zapisując notatkę w zeszycie.
- Może pójdziemy do kina? Ostatnio rzadko ze sobą rozmawiamy, a ja nie chcę żeby tak było.
- No nie wiem...- spojrzałam na niego
- Oj no proszę, zgódź się!- powiedział troszkę głośniej na co połowa klasy zwróciła na nas swoją uwagę i resztę lekcji spędziliśmy w ciszy słuchając niesamowitej historii pani od Angielskiego o jej życiu prywatnym.
***
Po ukończonych zajęciach zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam ze szkoły. Pogoda była... zimowa. Padał śnieg więc było ślisko i mroźnie. Ja zdecydowanie należę do tych osób które nie przepadają za zimnem, ale cóż nie można mieć wszystkiego. Gdy przeszłam parę metrów zauważyłam Petera idącego razem z... Liz? Hola hola, co tutaj się dzieje? Czemu ona trzyma dłoń na jego ramieniu, czy ja o czymś nie wiem? On się do niej uśmiechnął?! Nie wiem czy bardziej boli mnie myśl że Peter nic mi o tym nie powiedział, czy to że najładniejsza laska w szkole podrywa chłopaka o którym marzę od 14 roku życia... Teraz jestem pewna, najgorsze urodziny w życiu. Chciałam do niego podejść i zapytać czy dzisiejsze spotkanie nadal aktualne, ale tak było jeszcze przed tym jak zobaczyłam ich razem. Czuję jak coś się łamie i to wcale nie jest ręka Liz, tylko moje serce które teraz straciło kolejną cząstkę.
- Ładnie razem wyglądają- słyszę głos dobiegający obok mnie.
- Bardzo- odpowiadam cicho Nedowi (idk jak się odmienia)
- Nat, masz dzisiaj jakieś plany? Może się spotkamy bo wsumie to nie mam co dzisiaj robić a wolę nudzić się w towarzystwie.- zapytał mnie a ja kiwnęłam głową.
- Ja też nie mam nic w planach, może o 17 pod tą restauracją z tą dobrą pizzą?- posłałam mu ciepły uśmiech. Wolę spędzić czas z Nedem niż z osobą która nie mówi mi prawdy mimo że przyjaźnimy się od dzieciństwa, poza tym pewnie jest już umówiony ze swoją dziewczyną. Na samą myśl o tym robi mi się jednocześnie i smutno i niedobrze.
- Okej, do zobaczenia!- powiedział.
- Do zobaczenia!- zaczęłam iść w stronę mojego auta
- Nat!-krzyknął Ned gdy byłam już przy samochodzie- Wszystkiego najlepszego!
- Dzięki!- odkrzyknęłam i wsiadłam do auta. Zrobiło mi się miło że chociaż jedna osoba o mnie pamiętała.
Dzisiaj zacznę pisać kolejny rozdział ze spotkania Natalie i Neda. Jesteście ciekawi co się stanie?
Tak, tak wiem słaby rozdział...
CZYTASZ
Córka Legendy | Peter Parker
FanfictionMiłość Śmierć I nadzieja Te trzy słowa opisują życie pewnej dziewczyny której świat przewrócił się do góry nogami po pewnej przerażającej sytuacji.