4.

138 12 7
                                    

(Zakochałam się w tym tańcu, więc błagam obejrzyjcie filmik z góry!)


30 Września

 
Czuliście kiedykolwiek zmęczenie fizyczne tak mocne że nogi odmawiały posłuszeństwa, lecz rozum mówił Ci „Dasz radę!" „Pokaż że nie jesteś słaba!" „Not pain Not gain!" ja czułam to właśnie dzisiaj. Nigdy nie sądziłam że ten chłopak umie tak wykończyć człowieka... Czuję nawet najmniejszy mięsień w moim ciele, ale jestem szczęśliwa, od 2 miesięcy czekałam na chwilę gdy to powiem i w końcu się udało! Od dzisiaj obiecałam sobie że będę jeść jak najzdrowiej i zrobię wszystko żeby tata był ze mnie dumny. Nie oszukujmy się... Nienawidzę ćwiczyć i pocić się, ale gdy ma się do tego dobre towarzystwo to wszystko jest o wiele lepsze. Poczułam w końcu jakąś motywację po tych wszystkich latach obżerania się i czekania na zbawienie...

- Więc... Tak wygląda twój codzienny trening?- zapytałam leżąc na miękkim ringu i wycierając dłonią kropelki potu z mojego czoła. Chłopak stał nade mną i przyglądał się mi.
- Tsaa, powiedzmy.- odpowiedział i zaczął chichotać.
- Jak to powiedzmy?
- Nat, zrobiliśmy dopiero 5 ćwiczeń a ty już leżysz cała mokra.- odpowiedział po czym zaczął śmiać się jeszcze bardziej, na co ja tylko rzuciłam mu wkurzony wzrok.
- Przepraszam panie pajączku że nie mam nad ludzkich sił a mój brzuch wygląda jak bym spodziewała się dziecka.
- Nie przesadzaj.... Jak już to jak piłka do nogi.- lekko się oburzyłam na jego słowa, a on posłał mi buziaczka w powietrzu. Czasem ten człowiek tak mnie denerwuje, że nie raz wyszłam z siebie, ale są rzeczy ważne i ważniejsze a on jest moim trenerem, więc wypowiem się na jego temat kiedy indziej.
- Dobra dawaj resztę ćwiczeń bo to była tylko rozgrzewka!- wstałam i klasnęłam dwa razy w dłonie, żeby pokazać mu że jestem gotowa. Chłopak jedyne co zrobił to pokręcił z rozbawienia głową i rzucił mi jedno z tych nieziemskich uśmiechów, a ja poczułam jeszcze więcej energii.


                                                                                          ***
- Błagam kończmy już!- błagam go na kolanach jakby miał się nade mną zlitować, lecz nawet to na niego nie działa. Chłopak kręci głową na znak sprzeciwu, a ja wydaję z siebie dźwięk który miał oznaczać złość, ale przez zmęczenie nie jestem pewna czy właśnie tak to wyszło.- Czy ty nie masz serca człowieku? Zlituj się nade mną!! Mam dość! Jestem cała mokra i zmęczona, do tego czuję że zaraz zemdleje...- próbowałam dalej go przekonać.
- Kobieto, zrobiliśmy dopiero 10 ćwiczeń. Ja w 10 minut robię takich 30 a my tutaj siedzimy już godzinę!- powiedział na co ja tylko przekręciłam oczami i ćwiczyłam dalej nie odzywając się już do niego ani słowem.
Ciszę przerwał nam telefon chłopaka którego musiał odebrać. Po paru minutach rozmowy brunet podszedł do mnie i powiedział:
- Tym razem ci się upiekło, muszę już iść, ale jutro musimy dokończyć to co zaczęliśmy
- Tak jest szefie.- mruknęłam zdenerwowana, może parę minut minęło, ale ja dalej nie odpuściłam mu tego że nie zgodził się na koniec treningu kiedy o to prosiłam.
- Co powiedziałaś?- zapytał podejrzliwie i uniósł jedną brew.
- Nie nic.- odpowiedziałam wypierając się wszystkiego.
- No ja myślę, bo jak chcesz to możemy jutro zacząć ćwiczyć od samego początku.- powiedział patrząc się na mnie z lekką irytacją, ja jedynie pokręciłam szybko głową na znak sprzeciwu. Peter udał się w stronę drzwi a ja patrzyłam się na jego oddalającą sylwetkę.
- Peter!- krzyknęłam żeby chłopak usłyszał mnie jeszcze za nim wyjdzie z pomieszczenia. Odwrócił się na moje słowo, a ja posłałam mu ciepły uśmiech, mówiąc:
- Uważaj na siebie!- na te słowa również posłał mi ciepły uśmiech
- Zawsze.- odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia.



Rozdział krótki, ale pomysłu nie miałam. Mam nadzieję że wam się spodoba! Love ya! xx


Córka Legendy | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz