Rozdział 13

161 9 0
                                    

- to co teraz- usiadłam na ziemi patrząc przed siebie. Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie zadane przez Oslo, chciałam jedynie odzyskać moją siostrę która została postrzelona.
- wracajcie do swoich zadań - zarządził Berlin schodząc z balkonu, dopiero teraz zauważyłam że jego jedynie nie było wcześniej. Wahając się trochę, wrócili do swoich zadań, nadal patrząca ja przed siebie wstałam jedynie z podłogi. Usłyszałam najbardziej upierdliwy głos zaraz przed Berlinem.
- Moje kondolencje - powiedział zakładnik który jako pierwszy mi podpadł, był to ten grubszy pracujący w tym miejscu.
- Od ciebie nie chciałam usłyszeć tych słów- powiedziałam szorstko, poszłam w stronę schodów na których położył mi dłoń Berlin, poczułam chłodne dłonie na moim ramieniu. Strzepnęłam jego rękę i poszłam w stronę sejfu.
Wchodząc zobaczyłam leżącą blondynkę o kręconych włosach z raną owiniętą bandażem. Poznałam ją miała na imię Monika, miałam coś właśnie powiedzieć i się wycofać ale ktoś mnie powstrzymał, zatkał mi usta i wszedł dalej zamykając drzwi Sejfu. Czy właśnie plan Berlina pod moją nieobecność się udał ?! Zastanawiałam się na tym z każda sekunda kiedy zabrał dłonie z moich ust, odwróciłam się gwałtownie i zoabczyłam Denvera.
- Czemu to zrobiłeś ! - krzyknęłam a on znowu zatkał mi usta.
- Nic jej nie zrobiłem, żyje...- szepnął, jeszcze raz spojrzałam na dziewczynę w samej bieliźnie- nie będziesz krzyczeć ?- pokiwałam głowa tylko dla tego że nie nawidzę smaku i zapachu papierosów a to właśnie było czuć z jego dłoni. Zabierając dłoń kucnęłam przy dziewczynie.
- kto o tym wie ? - zapytałam Denvera  patrząc na bandaż i obserwując dziewczynę, widać było że oddycha- bo zakładam że jak mnie uciszasz to pewnie nikt poza teraz mną- westchnęłam
- Nairobi jeszcze wie
- kiedy to się stało ?- spojrzałam na niego, szepnął że po godzinie więzienia mnie w namiocie policji.
- Berlin chciał żebym ją zabił.. ale ja upozorowałem  jej śmierć, zostawiłem krew na podłodze w łazience i tak to było- patrzał na nią w dziwny sposób, chwile nawet się zaostrzał wiedziałam że coś między nimi doszło pod moją nieobecność.  Trochę powiedziałam razem z Dneverem, opowiedziałam mu o całym zajściu w namiocie nawet tą z policjantem omijając niektórych rzeczy.
- Dupek, jego jako pierwszego zabije po wyjściu - powiedział wkurzony Denver.
- P-Paryż ?- usłyszałam głos dziewczyny po mojej lewej i gwałtownie wstałam z podłogi.
- dobrze się czujesz ? - zapytałam
- lepiej - uśmiechnęła się na co też odwzajemniłam uśmiechem- wiesz.. wiedziałam że w głębi serca jesteś miła.. tak samo jak twoja siostra, Denver troszkę mi o was opowiedział - spojrzałam na chłopaka który nadal trzymał swój szeroki uśmiech jednak lekko chwiały mu się konciki ust- taka siostra to skarb, wiesz tez przepraszam wtedy za Artura, nie wiem jak mogłam być z takim..- zauważyła że moja mina stała się kamienna wiec zamilkła, dodała tylko z pytaniem- powiedziałam coś źle ?
- moja siostra nie żyje- odrazu przestała na mnie patrzeć, spoglądała tylko na podłogę- nie ma o czym gadać, idę - wyszłam z sejfu udając przy kobiecie że trzymam się dobrze, prawda jednak bywa mylna.
*
Zeszłam do głównej sali, pierwsze co zobaczyłam to tylko Rio pilnujący zakładników a także usłyszałam głośną rozmowę w składziku. Zeszłam tam i zobaczyłam braci, Berlina i Nairobi.
- to był tylko żart- powiedziała dziewczyna
- co z tego ? I tak musi ponieść konsekwencje - powiedział Berlin
- na kilka godzin was zostawić i już wam się coś z głowami robi ?- zapytałam schodząc, wszyscy spojrzeli się na mnie.
- to tylko żart.. - powtórzyła Nairobi cała trzęsąc się i łapiąć za włosy, oczekiwałam jakich kolwiek wyjaśnień jednak na ten moment na to się nie zbierało, zbierało się na kolejna burze kiedy Helsinki się odezwał.
- nie ma go w łóżku ani w muzeum ani w tunelu ani przy prasie
- sam go poszukam- ruszył w moją stronę jednak Nairobi zastąpiła mu drogę
- zaczekaj, Przemyśl to nie możesz go zabić bo włożył twoją marynarkę !- mówiła czarnowłosa, zrozumiałam że chodzi o Denvera który założył jego marynarkę na festiwalu gdzie wyszliśmy ja, Rio, Tokio i Nairobi - tylko śmieć by to zrobił a ty jesteś facetem z klasą
- co z moją godnością ?- powiedział Berlin, kobieta nie zrozumiała co ma na myśli- musze dbać o reputacje, moi partnerzy z lazurowego Wybrzeża słyszeli co o mnie mówią w mediach.
- o czym wy mówicie ? - zapytałam zagradzając drogę widząc ze są bliżej mnie.
- uznali go za pedofila, przez marynarkę która zalzoyl Denver odkryli jego ślady w samochodzie- wyjaśnił Oslo.
- Denver splamił mój honor a ja takich ludzi każe, chodzi o szacunek. Rozumiecie ?- patrzył na mnie i Nairobi.
- nie zepsuj naszego planu Berlin- powiedziałam schodząc o jeden schodek niżej.
- Helsinki - odezwał się a on jak na rozkaz zatrzymał Nairobi przed podejściem do Berlina.
- nie ruszaj się - odezwał się Helsinki do mojej przyjaciółki.
- ty idziesz z nami, bo znowu cię coś ominie- złapał mnie w trakcie mówienie i pociągnął za sobą, koło mnie szedł Oslo. Obróciłam się i widziałam tylko nadal pogubioną Nairobi a Helsinki dogonił nas ostrzegając Nairobi tylko żeby się nie ruszała.
*
Będąc przy toalecie dziewczyn, spojrzałam tylko na mój nadgarstek gojący się od złapania Berlina, spojrzałam na rodzeństwo które trzymało swoją broń i byli gotowi na strzelenie. Między czasie przed sobą zobaczyłam Denvera wychodzący z damskiej toalety.
- Denver, szukałem cię - powiedział Berlin stając twarzą w twarz z chłopakiem- wcześniej nie miałem okazji z tobą porozmawiać kiedy nasza kochana księżniczka uciekła i przez jej wybryk jej siostra zginęła - popatrzał na mnie a potem spowortem na chłopka- moja twarz jest na wszystkich kanałach, wiesz jak mnie nazywają ? Nie ? Złodziejem. To nic takiego ale mówią tez ze jestem Alfonsem i że molestuje dzieci. Wszystko przez guzik z mojej marynarki. Pamiętasz ? Najwyraźniej zostawiłeś guzik w aucie kiedy pożyczyłeś moją marynarkę. Jestem absolutnie pewniej ze w nim nie byłem, wiesz co to znaczy ? Spieprzyłem mi życie - wybiegła Nairobi za mną na co Oslo zareagował bronią i mierzył do niej, dziewczyna podniosła ręce
- przepraszam że zgubiłem twój guzik, dam ci dziesięć, piętnaście milionów z mojej działki zgoda ? Mówię serio, pójdziemy z tąd i je dostaniesz. Masz moje słowo
- 15 milionów euro za guzik- śmieje się Berlin
- Nie rób tego - powiedziałam
- co się dzieje ? - zapytał Denver
- ciekawe przyszedłem tu po to by strzelić ci w stopę za twoją głupotę, a teraz chce ci strzelić w łeb nie wiem dlaczego - podeszłam bliżej i szukałam wzorkiem po spodniach Berlina broni żeby ją mu zabrać, chwile potem usłyszeliśmy dźwięk spuszczającej się wody.
- Berlin...- szepnął Denver
- nie wchodzisz tam- powiedziałam tez szepcząc, spojrzał się na mnie.
- masz racje, ty tam wjedz w zasadzie masz się mnie słuchać tak samo jak profesora wiec, przeszukaj kabiny - podał mi pistolet, pokręciłam przecząco głową jednak wtedy zrozumiałam że jak zobaczę tam Monikę mogę powiedzieć że tak naprawdę jej nie ma. Nie wiedziałam na ile ten plan się zda jednak wolałam spróbować. Weszłam do toalety, otworzyłam pierwsza kabinę i nie było tam nikogo, zrobiłam tak aż trzeciej, przy  czwartej się zatrzymując i patrzalam na piątą, zaczęłam od piątej i jej wciąż nie było. Popatrzałam na Denvera lekko się wahając a Berlin wszedł do łazienki wyrywając mi pistolet i otwierając drzwi w której siedziała Monika,
- Przepraszam panią ale chyba pani zmartwychwstała - zaśmiał się Berlin- kazałem ci ją zabić w piątek a dziś jest niedziela, chwalmy pana ! Niedziela zmartwychwstania. Proszę wybaczyć najście pozwolę pani dokończyć- zamknęłam drzwi kabiny i oparłam się o nich plecami. Podszedł mężczyzna do lustra i odkręcił kran z wodą
- mamy tu ciężką sprawę która musimy rozwiązać - wytarł swój kark pod kranem Berlin z uśmiechem na ustach - pytanie tylko  jak ?

Dom z papieru// inna historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz