Rozdział 3

213 18 2
                                    

Weszłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni, po drodze wołając rodzicom, że już wróciłam.

- Jak ci minął dzień, skarbie? - zapytała mama.

- Dobrze - odpowiedziałam ostrożnie. - Czemu pytasz?

- Nie możemy po prostu zainteresować się, co nasza córka robi poza domem? - do kuchni wszedł tata.

- Oczywiście, że możecie, ale...nigdy nie pytacie co robię po szkole.

Postanowiłam nie mówić rodzicom o dzisiejszym spotkaniu z nieznajomym. Nie chciałam ich wystraszyć, a już i tak wyglądali na zdenerwowanych. Nagle spochmurniałam. Moi rodzice nawet nie złożyli mi życzeń urodzinowych. Mruknęłam coś, żeby zawołali mnie na obiad i poszłam do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i wyjęłam telefon. Miałam 6 wiadomości od Lucasa i jedną od Matta. Rany! Rozstaliśmy się pięć minut temu, a on już za mną tęskni. Parsknęłam śmiechem. Urocze. Otworzyłam wiadomości i przeczytałam:

Lucas: Pamiętaj, że za 3 godziny spotykamy się przed twoim domem.

Lucas: Mam jużpomysł, gdzie cię zabiorę.

Lucas: EJ,  księżniczko żyjesz tam?

Lucas: No wiesz? Ranisz mnie ;_;

Lucas: Czuję się jakbym Cię nękał, czy coś...

Lucas: Napisz do mnie, kiedy już odczytasz.

Zobaczyłam również drugą wiadomość:

Matt: Wybacz Lucasowi, że tak Cię męczy, ale strasznie się ucieszył, kiedy się zgodziłaś. Mój brat to idiota... -_-"

Szybko odpisałam do obu chłopców:

Do: Lucas

Ja: Nie martw się tak! Pamiętam. Do zobaczenia!  ;*

Do: Matt

Ja: Tak! Twój brat z pewnością sięucieszył...wysłał mi sześć wiadomości! Okey, jestem glodna. Idę na obiad, więc powiedz proszę swojemu bratu, żeby nie pisał już jak jakiś maniak. ;D ;*

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i przebrałam się w luźniejsze ciuchy. Zeszłam po schodach na dół i usiadłam przy stole w jadalni. Do kuchni weszła moja mama i postawiła przede mną mały torcik urodzinowy z jedną świeczką. Nachyliła się i powiedziała:

- Wszyskiego najlepszego!

- Dzięki - uśmiechnęłam się.

Zdmuchnęłam świeczkę i pokroiłam babeczkę na trzy części. Już  miałam zacząć jeść, kiedy weszła mama stawiając przede mną talerz spaghetti i mówiąc, że mam zostawić to na deser. Trochę marudziłam, ale w końcu wzięłam do ręki widelec i zjadłam moją porcję. Podczas posiłku rodzice pytali mnie o różne rzeczy, które dzisiaj się wydarzyły. 

-  A więc - zaczęła mama - masz na dzisiaj jakieś plany?

- No... - nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie byłam przyzwyczajona do takiego zainteresowania, tym co robię - wychodzę.

- A gdzie? Z kim? - zainteresował się mój tata.

- Jeszcze nie wiem gdzie. Mam urodziny. Chyba mogę gdzieś wyjść, prawda?

- Nie odpowiedziałaś, czy idziesz sama?

- Nie - mruknęłam.

- A z kim?

- To nie wasza sprawa! - warknęłam i wstałam, głośno odsuwając przy tym krzesło - Od kiedy tak sie mną interesujecie?! 

Rodzice spojrzeli na siebie niepewnie. Między nami zapadła długa, pełna napięcia cisza. Pierwszy odezwał się tata:

Pomiędzy światłem, a cieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz