Rozdział 10

37 3 6
                                    


-Od kiedy tu jesteś? - zapytałam.

-O wiele za długo - odparł Aaron. Jego głos odbijał się echem w mojej głowie. Zauważyłam, że nawet nie otwiera ust, kiedy mówi, a mimo to rozumiałam go doskonale.

Siedziałam na podłodze na przeciwko mojego rozmówcy, trzymając kraty, zagradzające mu drogę do upragnionej wolności. Było mi przeraźliwie zimno i zastanawiałam się jak on to wszystko wytrzymuje. Następnie przypomniałam sobie, że jest cieniem i zapewne nie czuje niczego.

-Jak...? - zaczęłam ale nie widziałam o co dokładnie chcę spytać. Jak tu trafił? Jakim cudem stał się tym czym jest? Postawiłam na to pierwsze.

-Skąd się tu wziąłeś?

-Pracowałem jako szpieg dla mojego króla. Moim zadaniem było dowiedzieć się czegoś więcej o planach naszego wroga. Niestety zostałem złapany i więziony tutaj.

-Kto... Kto jest twoim królem? - zapytałam.

Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.

-Oprócz Gabriela jest tylko jeden król - powiedział jakby to było oczywiste.

-No tak - przypomniałam sobie słowa rodziców. Chodziło mu o mojego tatę.

Wciąż nie mogłam w to do końca uwierzyć. Myśl, że moi, jak mi się wydawało, najzwyklejsi rodzice, władali dwoma potężnymi królestwami, wydawała się zbyt szalona, aby była prawdziwa.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że mój nowy znajomy, o ile mogę go tak nazwać, patrzy na mnie z ciekawością.

-Do jakiego królestwa należysz? - zapytał.

-To... dość skomplikowane.

-Skomplikowane?

Nie byłam pewna ile mogłam mu powiedzieć. Chłopak wiedział o wiele więcej niż ja i mógł odpowiedzieć na moje pytania, może nawet pomóc stąd uciec. Z drugiej strony, poznałam go dopiero niecałą godzinę temu i nie byłam pewna czy mogę mu ufać.

-Sama nie jestem tego pewna – odparłam po chwili.

Aaron postanowił porzucić temat, ale czułam, że lekko się zdziwił.

-Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Niewiele osób potrafi zrobić to co ty – powiedział z zamyśleniem.

-Co masz na myśli 'zrobić to co ja'?

Spojrzał na mnie jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

-Widziałaś co się ze mną stało. To...

W tym momencie usłyszałam kroki na schodach.

-Szybko, – syknął chłopak – schowaj się.

Bez zbędnych pytań, zanurkowałam w stronę jednej z cel, modląc się, żeby była otwarta. Popchnęłam ją i bezszelestnie weszłam do środka. Westchnęłam z ulgą, kiedy drzwi nie zaskrzypiały. Dzięki komukolwiek kto zajmuje się tu oliwieniem.

Huh, to chyba nie najlepszy czas na żarciki, pomyślałam.

Kroki stawały się coraz głośniejsze i już po kilku sekundach zobaczyłam Gabriela. Za nim podążały trzy inne postacie, zapewne jego strażnicy. Zadrżałam. Co by zrobił, gdyby dowiedział się, że tu jestem? Skrzywdziłby mnie? Zamknął tutaj? Zabiłby mnie? Uznałam, że nie warto się nad tym zastanawiać i skupiłam się na oddychaniu jak najciszej.

Nie było to jednak łatwe, ponieważ kiedy owe trzy postacie wyszły z cienia, rozpoznałam w nich Matta. Był zakuty w kajdanki, a jego ciemne oczy wpatrywały się w plecy swojego porywacza z taką nienawiścią, że nawet ja nie mogłam nie zadrżeć. Pozostałe dwie postacie były, tak jak podejrzewałam, strażnikami. Szli po obu stronach chłopaka, miecze w rękach na wypadek, gdyby próbował się wyrwać. Nie żeby była ku temu potrzeba. Chłopak wyglądał na straszliwie osłabionego; jego skóra była jeszcze bledsza niż zwykle, oczy przekrwione i zamglone. Przeczuwałam, że nie spał od kilku dni. Poczułam jak ściska mi się żołądek. Matt był moim przyjacielem od kiedy pamiętam i nienawidziłam patrzeć jak cierpi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 15, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pomiędzy światłem, a cieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz