• taniec •

22 2 0
                                    

Kolejny taniec stał się przekleństwem,
jakby na wzór zamkniętej już dawno pułapki
Krótki ślizg podczas obrotu, przynoszący świadomość okalających krat klatki
I oddech błąkający się na zaciśniętej krtani, gdy te ręce na talii...
Serce wybija takt dorównując perkusji dudniącej w oddali
Krople deszczu rozlewają się pod twoimi stopami
Ludzie integralni gwarem wraz z deszczowymi szumami
Rozmięknięty świat wychylający się zza upalnej wilgoci
Cieżkość odchodząca w zapomnienie, gdy woda prądem nogi ponosi
Bliskość będąca kilometrem chęci, przynoszącym milimetr zmieszania
Zbyt śliskie podłoże do obcasów stawiania
Wiatr porywa w wir, gdy obracasz mnie z łatwością
Powracający oddech zdrajca, pokrywający policzki czerwonością
Blask świateł migocząc zalotnie puszczający niewinne oczy
Niebiezpieczny koniec utworu, który nieugięcie kroczy
Głowa przesiąknięta kroplami rozpuszczająca pytanie
Czy będzie jeszcze jeden taniec?

ZagwozdkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz