Rozdział 6.

1.3K 61 21
                                    

Leon Demirow

Odchylam się na krześle i zastanawiam się co mam robić. Dobrze wiem, że już dawno powinienem wyjść, ale nie mogę zostawić Tiny w takim stanie. Sam widok jej w biurze pijanej jest nie do zniesienia, a jak moja siostra by się dowiedziała, to chyba byłaby masakra. Dlatego między innymi siedzę już nie wiem która godzinę na niewygodnym krześle i pilnuje jej, żeby nie zaliczyła zgona. Chociaż pewnie i tak go zaliczy, skoro doprowadziła się do takiego stanu.

Wzdycham ciężko i spoglądam na nią, jak śpi sobie spokojnie na kanapie. Wczoraj wieczorem Lauren poprosiła mnie żebym skontrolował klub, bo dostała informacje, że ktoś w nim jest. I tym kimś okazała się być Tina. Nie wykluczone, że Lauren specjalnie wysłała akurat mnie. Przecież ma jeszcze swojego zastępcę Gerarda, więc czemu to akurat ja musiałem to zrobić? Odpowiedź jest tylko jedna i właśnie leży pijana na sofie, przykryta kocem, a przy tym ma otwartą buzię i trochę pochrapuje.

Przez całą noc myślałem co mogło być powodem tego, że Tina doprowadziła się do takiego stanu. Ostatecznie nie potrafiłem znaleźć przyczyny. Mam nadzieję, że Tina wytłumaczy to co się stało, a przede wszystkim wytłumaczy to, czemu nie pojechała do domu tylko do firmy. Przecież tutaj roi się od pracowników. Gdyby ktoś ją zobaczył, to by było bardzo źle i to mogę zagwarantować.

Poza tym wciąż mnie dziwi fakt, że jej kochaś jej nie szuka, a przecież jest już grubo po dziewiątej rano. Wciąż cala ta ich relacja strasznie mnie ciekawi, bo coś mi po prostu nie pasuje. Przecieram zmęczony oczy, a potem spoglądam na swój złoty zegarek, powoli tracąc cierpliwość. Przecież ona może tak spać cały dzień, a ja nie mam zamiaru siedzieć tutaj cały dzień. Mam też swoje obowiązki.

Nie myśląc dłużej wstaje od biurka i zaczynam powoli chodzić po pomieszczeniu. Moje plecy bolą niesamowicie od tego cholernie niewygodnego krzesła, ale to chyba mój najmniejszy problem. Kiedy podchodzę do okna, słyszę jak Tina cicho mruczy, co jest tak cholernie seksowne. Na chwilę zamykam oczy i oddycham głęboko, próbując uspokoić swojego przyjaciela na dole.

Chryste, to był chyba zły pomysł, aby tu przyjeżdżać.

Odwracam się w jej stronę i zauważam, że kobieta łapie się za głowę i powoli wstaje z kanapy. Zakładam ręce na piersi i patrzę na nią srogim spojrzeniem. Tina robi niezadowolona minę, a potem patrzy na mnie zamglonym wzrokiem. Widać, że światło padające przez okno strasznie ją drażni, a jej głowa zapewne niemiłosiernie boli. Tak to właśnie jest, jak się nie umie pić z umiarem.

- Co ty tu robisz? - pyta zachrypniętym głosem, a mi się robi gorąco.

Kurwa czy ona musi być tak seksowna, nawet w takiej sytuacji? Powinienem być na nią zły, a nie napalony jak jakiś niewyżyty nastolatek.

- Pytanie powinno brzmieć, co ty tu robisz. - wskazuje na nią, a ona jęczy i łapie się za głowę.

- Jak tutaj dotarłam?

- To jest dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi. – mówię, a ona powoli przytakuje. – Weź tabletki, bo już od razu widać, że masz kaca jak stąd do Meksyku.

- Gorzej. – odpowiada i się krzywi. – A więc odpowiesz na moje pytanie?

- Które, bo zadałaś ich wiele w przeciągu tych kilku minut. – dogryzam jej, na co ona warczy zirytowana.

- Jesteś tak wielkim idiotą... - szepcze, przez co prycham.

- Nie tylko to mam wielkie. - uśmiecham się przebiegle i kontynuuję. - Lauren poprosiła mnie, żebym zobaczył kto się włamuje do jej klubu. Tym włamywaczem byłaś ty. Nie pamiętasz?

Ponad Życie Mafioza |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz