Rozdział 6

313 19 0
                                        


Przez następne dwa miesiące spotykaliśmy się. Chodziliśmy na naszą łąkę I nazwaliśmy to cudowne miejsce Łąką Miłości. Raz nawet Lou sam upiekł małe ciasto I ozdobił jest pięknymi kwiatami. Ale jedną z najlepszych rzeczy, która mnie spotkała był mój pierwszy pocałunek. Tak Louis Partridge mnie pocałował.
Siedzieliśmy wtedy I wpatrywaliśmy się w piękny staw, w pewnym momencie chłopak złapał mnie za rękę, co zwróciło moją uwagę. Przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Pierwszy raz czułam się tak, na rękach w pierwszym momencie pojawiła mi sie gęsią skórka, A po plecach przeszedł dreszcz. Oboje się bardzo zarumieniliśmy. Chwilę później nastała nniezręczna cisza, Ale była ona spowodowana bardziej że szczęścia. Zebraliśmy rzeczy I zaczęliśmy pakować je do koszyków.

Wtedy to się stało...

Wpadliśmy z Lou na pomysł aby w końcu powiedzieć o nas naszym rodzicom. Nie wiedzieliśmy czy to słuszne czy nie. Zaryzykowaliśmy.

Po powrocie z łąki najpierw poszliśmy do rodziców Louis'a. Podobno byli mniej surowi niż moja mama, poza tym ona wraca dopiero jutro. Bałam się w ogóle wejść do domu Lou, ale musiałam. Serce mi tak biło ze strachu, że aż czułam jakbym miała je w swoim brzuchu.
Weszliśmy, w korytarzu nikogo nie było.- Prawdopodobnie siedzą teraz w jadalni- szepnął do mnie Lou. Idąc w stronę pomieszczenia słychać już było rozmowy I śmiech rodziców Louis'a.

Otworzyliśmy drzwi I weszliśmy do środka. Pan Partridge dosłownie zamarzł kiedy mnie zobaczył, tak samo podobna była reakcja Pani Partridge. Oboje zaniemówili na mój widok.- Louis'ie Partridge czemu przyprowadzasz córkę sam wiesz kogo do naszego domu?- powiedział z podniesionym głosem tata Louis'a. Lou zaczął wszystko tłumaczyć co się działo przez ostatnie ponad 2 miesiące. Jego ojciec nadal wydawał się nie wierzyć w to co mówi jego syn, za to jego mama słuchała z uwagą i uśmiecham na twarzy.-Wow jestem pod wrażeniem, że po pierwsze się tak dogadaliście, A po drugie że umieliście to tak ukryć, co z drugiej strony nie jest dobrym zachowaniem. No ale było minęło A teraz Victorio- skąd mama Louis'a znała moje imię to ja nie wiem- czy chciałabyś może dosiąść się do nas do stołu I opowiedzieć trochę o sobie ? Akurat jest czas na deser, może się skusisz?- spytała bardzo miło. Zgodziłam się z wielką chęcią I zaczęłam mówić o sobie. Kiedy Lou wyszedł do kuchni jego mama się spytała jak mnie traktuje I jaki jest. Powiedziałam, jakie piękne kwiaty mi kupił, że zabiera mnie w cudowne miejsca I że jest naprawdę kochany.- Pani Partridge,-Żadna pani Partridge mów mi po prostu Charlotte-przerwała mi jego mama- A więc Charlotte, z Lou postanowiliśmy powiedzieć swoim rodzicom, aby już tego nie ukrywać. Państwo na to miło zareagowali, lecz moja mama mogłaby nie co gorzej to odebrać. Wraca jutro do domu I czy jest szansa aby pani nam jakoś pomogła?- spytałam, ponieważ naprawdę bałam się reakcji mojej mamy.-Kochana, my I twoja mama nie za bardzo się lubimy jak już zauważyłaś, myślę że zobaczenie mnie mogło by pogorszyć Ale jeżeli chcesz abym wam pomogła to to zrobię.- odpowiedziała spokojnym głosem I złapała mnie za rękę.- Bardzo dziękuję Pani , znaczy Charlotte. A jeżeli to nie problem to czy by mogła pani nam opowiedzieć co się takiego stało, że moja matka was tak nie lubi?- kobieta zaczęła opowiadać. Dowiedziałam się, że kiedy  byli jeszcze młodzi mama Louis'a zrobiła bankiet dla przyjaciół, ale nie zaprosiła mojej mamy, ponieważ podobno miała wyjeżdżać A kiedy okazało się że nie było już za późno. Moja mama była okropnie zła, przez co rozwijały się nowe kłótnie chociażby o to że państwo Partridge obcina swoje krzewy A Ich gałązki spadają do swojego ogrodu.

***
Minął już jakiś czas I zaczęło się ściemniać. - już czas abym wracała do domu- powiedziałam gdy siedzieliśmy w salonie. Pożegnałam się z Rodzicami Lou A chłopak doprowadził mnie aż pod moje drzwi. -  Vicky, damy radę na pewno twoja mama nie będzie aż taka zła, przecież powinna się cieszyć że jesteś szczęśliwa.- uśmiechnęłam się A on mnie pocałował. Uwielbiam jak to robi tak z zaskoczenia. Przy nim czuje się bezpiecznie I wiem, że nic mi nie grozi. Pożegnałam się jeszcze raz i wróciłam do domu. Przedemną stała blada jak ściana gosposia Dorota. - Victorio czy chcesz mi o czymś powiedzieć? Przecież wiesz, że twoja mama będzie zła, że z nim się spotykasz. - powiedziała ze strachem, że moja mama będzie na nią zła. Odpowiedziałam wszystko, jak się to zaczęło o rodzicach Louis'a I że naprawdę jestem przy nim szczęśliwa, I że mamy plan powiedzieć mojej mamie prawdę. Dorota słuchała mnie z zainteresowaniem.- Dobrze Victorio rozumiem, narazie nie mów swojej mamie, poczekaj jakiś czas. Teraz będzie zmęczona po podróży I będzie miała inne rzeczy do zrobienia, A ty będziesz mogła z nim się spotykać. Ja ją trochę przygotuje do tej wiadomości A narazie niech to będzie nasz mały sekret- powiedziała z uśmiechem. Przytuliłam ją I bardzo podziękowałam. Poszłam do siebie do pokoju nadal z myślą o tym co się stało. Napisałam list do Lou, o tym co się zadziało z gosposią I że jutro spędzę dzień z mamą. Zobaczyłam go siedzącego przy oknie, więc próbowałam zwrócić jego uwagę. Wzięłam lampkę I zaczęłam ją wyłączać I włączać dopóki nie spojrzy. Odwrócił się po chwili i pokazałam że przywiąuję list do parapetu,  aby zwisał za liśćmi, ponieważ tak go nikt inny nie zobaczy. On zrozumiał I kiwnął głową. Później poszłam już się położyć do snu po tym fantastycznym dniu.

I Love You || L.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz