37. Absorbująca znajomość

257 10 0
                                    

Na poprawę nastroju Hermiona miała w zwyczaju zaszywanie się w kątach szkolnej biblioteki. Tak też postanowiła zrobić następnego ranka po feralnym dniu i jeszcze gorszym wieczorze. Dla pewności, aby nie spotkać nigdzie Ślizgona, który złamał jej serce wymknęła się z domu wczesnym rankiem, kiedy jeszcze wszyscy spali. Przygotowała sobie także drugie śniadanie w domu. Tym samym oszczędziła sobie odwiedzin w szkolnej stołówce.

Lubiący się wylegiwać do południa chłopak ledwie zwlekł się z łóżka, kiedy przy jego uchu zadźwięczał sygnał budzika. Dodatkowym utrudnieniem stał się fakt, iż do późnej nocy uspokajał swoją przyjaciółkę. Pierwszy raz w życiu obdarzył dziewczynę tak wielkim uczuciem. Pewna przemądrzała Gryfonka stała się ostatnimi czasy jego najbliższą przyjaciółką. Wiele by dał, aby rozgryźć postępowanie Draco. Chciał pomóc Hermionie z czystej sympatii. Kochał ją, chyba jako jedyną kobietę chodzącą zarówno po magicznym jak i mugolskim świecie. Kochał ją jak siostrę, jak prawdziwą rodzinę, której nigdy nie miał. Rozumiał Pottera, który troszczył się o dziewczynę jednak już dawno zaobserwował jak Hermiona reaguje na różne bodźce. Potter popełniał ciągle ten sam karygodny błąd - rozkazywał Hermionie.
Zabini podążając powolnym i leniwym krokiem po korytarzach ich tymczasowej szkoły rozglądał się z zaciekawieniem po rozwieszonych wszędzie afiszach informujących o nadchodzącym balu wiosennym i poprzedzającym go tradycyjnie przedstawieniu teatralnym. Przez chwilę te ciekawostki odwróciły jego uwagę od poszukiwań Hermiony.

Zajęcia w szkole skończyły się stanowczo zbyt szybko. Hermiona oddałaby wiele by zostać w neutralnych murach szkoły choć odrobinę dłużej. Mogła w sumie zaszyć się w swoim pokoju, ale czekało ją jeszcze spotkanie ze spotkanym ostatniego wieczoru chłopakiem. W innych okolicznościach pewnie byłaby zadowolona, teraz chętnie odwołałaby spotkanie. Nie miała jednak numeru kontaktowego do Willa. Nie chciała również postąpić niegrzecznie i najzwyczajniej w świecie go wystawić. O umówionej godzinie udała się do pobliskiego parku, gdzie wpadli na siebie.

- Zły dzień? - zapytał na wstępie chłopak.
- Też miło cię widzieć - powiedziała dziewczyna udając, że pytanie nie padło.
- Rozumiem, jestem zbyt wścibski  - przyznał Will podnosząc dłonie w geście poddania.
- Nie, raczej... - zaczęła dziewczyna choć w połowie wypowiedzi zmieniła zdanie - wiesz, właściwie bardzo zły dzień - dokończyła i opadła na pobliską ławkę.
- Znam to - przytaknął chłopak. - Czyżby znów współlokatorzy?
- Jakbyś zgadł... - westchnęła dziewczyna.
- Chętnie posłucham całości, ale w pobliskiej restauracji - poinformował Will.
- Dobra, chodźmy - wstała szybko Hermiona, ale chłopak ją powstrzymał.
- Właściwie to pojedziemy - wskazał na dwa rowery oparte o drzewo. Hermiona nieco sceptycznie zareagowała na pomysł chłopaka, ale ten nie czekając na odpowiedź dziewczyny wziął ją za rękę i pociągnął w kierunku pojazdów.

Przejażdżka po mieście okazała się bardzo przyjemna. Ominęły ich wszelkie korki i dotarli na miejsce bez opóźnień. Hermiona musiała przyznać, że Will był ciekawą osobą. Miał wiele rzeczy do powiedzenia, obsypywał dziewczynę komplementami, opowiadał o swoich dalekich podróżach. Był inteligentny, wykształcony i potrafił sprawić, że chodź na czas ich spotkania Gryfonka nie myślała o swoim życiu poza parkiem i kawiarnią.

***

Kilka dni później znajomość Hermiony z Willem kwitła w najlepsze. Spotykali się codziennie, kilka razy dziennie. Rano, kiedy Hermiona wychodziła do szkoły już czekał na nią jej rycerz na swoim dwukołowym rumaku. Już po pierwszym spotkaniu dziewczyna otrzymała od niego elegancki miejski rower, z którym się nie rozstawała. Will uważał, że to zdrowy i szybki środek transportu, a na dodatek może towarzyszyć dziewczynie w każdej chwili. Tuż po zajęciach Gryfonka była znów porywana przez chłopaka sprzed szkoły, który odprowadzał ją do pracy i  bezpiecznie do domu wieczorem. 
- Hermiono, masz dziś chwilkę po pracy? - zapytał Zabini, który już trochę się niepokoił o przyjaciółkę, która po odrzuconym uczuciu ze strony Malfoya łatwo popadła w nową znajomość z dopiero co poznanym facetem. Wątpliwości Blaise'a potęgował fakt, że nikt z nich do tej pory nie widział tajemniczego chłopaka, i że Hermiona coraz więcej czasu spędzała w jego domu.
- Przyjedzie po mnie Will, a o co chodzi?
- Chciałbym, żebyś wybrała się ze mną do centrum handlowego, no wiesz, przed balem... - wyjaśnił brunet.
- To jest całkiem dobry pomysł - ucieszyła się Hermiona. - Uprzedzę Willa, żeby się po mnie nie fatygował.
- Nie uważasz, że trochę nas zaniedbujesz? Rzadko cię ostatnio widujemy - zagadnął Blaise.
- Och, Blaise - zaśmiała się Hermiona. - Chyba tylko ty zauważyłeś mój brak...
- Nie wiem jak reszta, ale ja czuję się niedopieszczony... - zrobił minę zbitego szczeniaczka Ślizgon.
- Głuptas - Hermiona zmierzwiła mu włosy - Zadzwonię i będę twoja na całe popołudnie.
- A cóż to za specjalne względy?
- McGonagall nie bez powodu znalazła mi tę pracę - wyjaśniła tajemniczo Hermiona.
- Możesz nieco jaśniej?
- Tam pracują moi prawdziwi rodzice - powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- Są dentystami.... - wyszeptał jakby do siebie chłopak.
- Co mówiłeś?
- Przypomniałem sobie jak kiedyś u Slughorna opowiadałaś o tym co robią twoi rodzice.
- Pamiętasz takie rzeczy? - zdziwiła się Gryfonka.
- Tylko to co mnie interesuje - mrugnął zawadiacko Zabini.
- Jesteś niemożliwy.
- Przepraszam, że o to pytam, ale czy oni, hmm... nie wiem jak to ująć... - męczył się chłopak.
- Chcesz zapytać jakim cudem żyją? - wsparła chłopaka Gryfonka.
- Dokładnie o coś takiego mi chodziło.
- Wymazałam im pamięć - przyznała Hermiona. - Żeby ich chronić.
- To znaczy, że oni teraz...
- ... nie pamiętają kim jestem - dokończyła za Zabiniego Hermiona.
- Przykro mi - powiedział szczerze chłopak.
- Cieszę się, że żyją i mam okazję spędzić z nimi trochę czasu - dziewczyna nieznacznie się uśmiechnęła.

To jeszcze nie koniec - DRAMIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz