W końcu po wyczerpujących próbach stworzenia czegoś przytulnego, dziewczęcego i jednocześnie praktycznego Hermiona mogła z dumą przyznać, że uzyskała zamierzony efekt. Sypialnia oddawała jej charakter i sprawiała, że nie miało się ochoty stamtąd wychodzić. Olbrzymie okno z widokiem na park otoczone finezyjnymi, sięgającymi miękkiego dywanu, zasłonami wpuszczało do sypialni wiele światła. Siedzisko przygotowane na parapecie okna stało się dla Hermiony najważniejszym miejscem w domu, z którego mogła teraz obserwować swoje dzieło. Centralne miejsce, jak w każdej porządnej sypialni zajmowało wielkie łóżko z baldachimem stwarzającym romantyczny nastrój. Półprzezroczysta tkanina odgradzała osobę śpiącą od realnego świata i nie pozwalała przedostać się do wewnątrz demonom szarej rzeczywistości. Hermiona nie byłaby sobą gdyby nie zaopatrzyła się w ogromne biurko oraz obszerny regał na książki, który już pękał w szwach. Jedną ze ścian szczelnie zakrywała olbrzymia szafa oraz piękne zdobione lustro. Pomieszczenie nie było przytłaczające, ani przesłodzone. Hermionie trzeba było przyznać, że ma poczucie smaku i gust dekoratorski. Pokój sprawiał, że Hermiona czuła się dobrze. Od dawna nie mogła tego o sobie powiedzieć. W Londynie spodobało się jej bardziej niż przypuszczała. Poznała kilka nowych osób w szkole, spędzała popołudnia z rodzicami, a teraz pokój w jej ulubionych barwach lawendy, fioletu, bieli i wrzosu powodował, że przenosiła się do swojego rodzinnego domu. Kiedy znajdowała się tutaj wydawało jej się jakby cofnęła się w czasie. Cały świat magii nigdy nie istniał wraz z niebezpieczeństwami jak również dobrymi i cudownymi rzeczami jakich dzięki niemu doznała. Rozmyślania Hermiony przerwało jednak delikatne pukanie do drzwi.
- Hermiono możemy? - zapytał Harry wchodząc do nowego pokoju Hermiony wraz z Nevillem.
- Jasne wchodźcie. Jak wam się podoba? - na wstępie zapytała dziewczyna.
- No... - nie wiedział co powiedzieć Neville.
- Przesadziłam? - zawstydziła się Gryfonka.
- Nie, po prostu tu jest tak... - nie potrafił wyrazić swoich myśli Harry. - przytulnie. Pięknie - dodał chłopak wyglądając przez okno.
- Dziękuję. Chyba jednak przesadziłam, bo nie mam ochoty stąd nigdy wychodzić - zaśmiała się Hermiona.- Hej słyszysz to? - zapytał ciekawski Zabini.
- Niby co? - nie był ani trochę zainteresowany rozmową blondyn.
- Chyba pozostali dobrze się bez nas bawią - oburzył się Blaise.
- No i?
- Słyszałeś co mówiłem? Bez nas, BEZ NAS... - po tych słowach Draco westchnął i odłożył książkę. Wiedział co się święci. Znał przyjaciela na tyle dobrze, że jeżeli w jednym zdaniu nie występują razem słowa 'zabawa' i 'Zabini' to należy to jak najszybciej zmienić. Właściwie cieszył się z takiego obrotu sprawy, ponieważ miał już dość tych nudnych mugolskich matematycznych wzorów. Akurat on nie musiał przygotowywać się do testu zaliczeniowego, bo numerologię miał w małym paluszku, a to czego tu uczyli opanował już dawno na pierwszym roku.
- No to w drogę... - westchnął blondyn wstając z łóżka i chwytając swoje do połowy nadpite kremowe piwo.- Stary, albo mi się wydaje, albo tego tu nie było... - zastanawiał się poważnie Zabini stojąc przed drzwiami sypialni Hermiony.
- Co ty gadasz? - zbagatelizował przypuszczenia przyjaciela blondyn i zapukał do drzwi, zza których wyraźnie dobiegały rozmowy.
- Co jest? - zza drzwi wychyliła się Hermiona.
- Można ciszej? - prychnął Draco - nie mieszkacie tu same.
- Chciałeś powiedzieć sami, Greengrass tu nie ma.
- To gdzie jest? - odruchowo zapytał blondyn. Nie żeby go to szczególnie obchodziło, ale było już po zmroku.
- Pewnie u siebie - odpowiedziała Hermiona i zatrzasnęła drzwi.
- Jak to u siebie? - zapytał sam siebie Malfoy.
- Widzisz! Mówiłem, że tego tu nie było - Zabini był wyraźnie podekscytowany. - Ma różdżkę i przed nami to ukrywa - Zabini po swoim genialnym odkryciu bezceremonialnie wpakował się do pokoju Granger.
- Hermiono, jak mogłaś nie zaprosić sąsiadów na parapetówkę - mówił rozradowany Zabini.
- Ale tu nie ma żadnej parapetówki. I co to za wtargnięcie?! - oburzyła się dziewczyna widząc dwóch nieproszonych gości.
- Nudziło nam się... - westchnął brunet - a poza tym odkryliśmy tu mały przekręt - dodał już szepcząc konspiracyjnie, jednak na tyle głośno, żeby wszyscy zgromadzeni mogli go usłyszeć.
- Hermiono, przepiękny okaz fruwokwiatu masz w łazience. Jeśli chcesz mogę o niego profesjonalnie zadbać - zaproponował Neville wychodząc z niewielkiego pomieszczenia przylegającego do pokoju.
- Łazienki powiadasz?! - uniósł brwi jeszcze wyżej Zabini.
- Owszem... - westchnęła dziewczyna wiedząc, że teraz będą mieć razem z Harrym przechlapane.
- Dobrze wiedzieć - odpowiedział tylko Blaise i rozsiadł się wygodnie na dywanie. - To w czym wam przeszkodziliśmy? - udawał jakby nie było tematu Zabini mrugając porozumiewawczo do Hermiony.
- Ekhm... - wtrącił się Draco.
- Możesz zostać - powiedziała spokojnie Hermiona.
- Draco zakwaszasz atmosferę - zwrócił uwagę drugi Ślizgon.
- Wybacz.
Rozmowa toczyła się jako tako, podtrzymywana na wszelkie sposoby przez Zabiniego lecz na dłuższą metę niewiele to dało. Pierwszy nie wytrzymał napięcia Neville, tuż za nim wyszedł Malfoy. Zabini i Potter wyszli w końcu prawie wypchnięci przez szatynkę, która miała dość ich dogryzania sobie. Hermiona zupełnie nie rozumiała sytuacji. Jeszcze niedawno jakoś się wszyscy dogadywali, a tymczasem Harry był wrogo nastawiony do obu Ślizgonów i dało się to wyczuć w każdym słowie. Gryfonka nie ukrywała, że przymierzała się do poważnej rozmowy z przyjacielem.
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec - DRAMIONE
FanficWielka Bitwa dobiegła końca. Lord Voldemort został ostatecznie pokonany. Hermiona Granger powraca do Hogwartu, aby ukończyć magiczną edukację w towarzystwie Harry'ego Pottera oraz Ginny Weasley. Nieszczęśliwe zakochanie w byłym przyjacielu, Ronie We...