25. Spisek gryfońsko - ślizgoński

301 9 0
                                    

Popołudnie było dla Hermiony bardzo pracowite zważywszy, że panna Weasley nie znosiła sprzeciwu przyjaciółki i realizowała konsekwentnie wszystkie swoje plany w stosunku do bezbronnej pani Prefekt.
- Ginny, czy to konieczne? - negocjowała każdą czynność Hermiona.
- Kochana, wszystko co robimy to absolutna podstawa - zapewniała Ginny kończąc staranny aczkolwiek subtelny i naturalny makijaż - Możesz spojrzeć - zdecydowała podając lusterko Hermionie.
- Ładnie - przyznała Hermiona.
- Cieszę się, że ci się podoba. Swoją drogą mogłabyś częściej się malować - zauważyła rudowłosa - Od wyprawy po horkruksy z chłopakami zupełnie przestałaś zajmować się dziewczęcymi sprawami.
- Oj, Ginny. Inne rzeczy były ważniejsze - tłumaczyła Hermiona, choć musiała przyznać rację przyjaciółce. Dyskretnie oceniła swoje paznokcie, które domagały się dopieszczenia.
- Sama widzisz - zauważyła obserwację brunetki Ginny - Ale nic się nie martw na to też coś poradzimy.
- Jestem ci bardzo wdzięczna. Chociaż bardzo długo to trwa, a pragnę ci przypomnieć, że ty też musisz się przygotować na wyjście z Harrym - poinformowała Granger mając na uwadze prośbę przyjaciela.
- O mnie się nie martw. Chociaż na pewno trwałoby to znacznie krócej, gdyby nie te natrętne płatki - mówiła dziewczyna odganiając wirujące płatki róż.
- Zabini jest zabawny, musisz go poznać. Myślę, że dogadalibyście się - zauważyła Hermiona.
- Żebyś wiedziała jak bardzo - powiedziała cicho Ginny.
- Co tam mówiłaś? - zainteresowała się Hermiona.
- Nic, nic. Przedstawisz mi go kiedyś przy jakiejś okazji, a teraz spójrz co dla ciebie przygotowałam. Myślę, że powinno być doskonałe na tą "nie-randkę" - zaznaczyła Weasley - no i w twoim stylu.
- Ginny! - zareagowała głośno Hermiona.
- Nie podoba ci się? - zdziwiła się Ginny - Byłam pewna, że ci się spodoba, ale może jeszcze zdążę znaleźć coś inne... - mówiła pospiesznie przyjaciółka pani Prefekt.
- Jest cudowne - przerwała poszukiwania przyjaciółki Hermiona.
- Ależ mnie wystraszyłaś - powiedziała Ginny opadając z wyczerpania na posłanie. - To szybko się przebieraj i zobaczymy co da się zrobić z włosami.
Hermiona już znikała w łazience, kiedy jeszcze na moment wyjrzała do przyjaciółki, która korzystając z okazji robiła sobie wieczorowy makijaż.
- Ginny, a zdążymy jeszcze coś z tym zrobić? - zapytała Hermiona machając swoją dłonią.
- Jak się pospieszysz to powinnyśmy - powiedziała zadowolona Weasley upinając swoje rude włosy.
Po kilku minutach Hermiona wyszła z łazienki już ubrana i musiała przyznać, że była zadowolona z efektu, którego dopełniła swobodna fryzura. W ostatniej chwili skończyły malować paznokcie na delikatny pudrowy róż.
- Muszę przyznać, że wyglądasz ślicznie. Aż zazdroszczę temu szczęściarzowi - mówiła Ginny, do przyjaciółki, która przeglądała się lustrze oglądając efekt. - I zostaw tę spódnicę - skarciła Hermionę widząc, że ta chce na siłę wydłużyć granatową spódniczkę.
- Mogłaby być dłuższa - poinformowała niepewnie Hermiona.
- Nie wymyślaj. Nie jesteś zakonnicą - zauważyła Ruda.
- Nie będzie mi zimno? A co jeśli się wywrócę w tych butach? - zapytała coraz bardziej poddenerwowana Hermiona.
- To na pewno twój wielbiciel złapie cię w swoje silne ramiona - opowiadała Hermionie swoją wizję Ginny.
- Skąd wiesz, że będzie miał silne ramiona? A może to tylko żart i nikt nie przyjdzie? - w Hermionie narastały wątpliwości. - O nie, ja nigdzie nie idę.
- Kochana, rusz tyłek i wychodź stąd  - powiedziała pewnie Ginny podając przyjaciółce płaszcz i torebkę.
- Czy ty mnie właśnie wyganiasz z mojego własnego dormitorium? - zapytała Hermiona śmiejąc się i zakładając biały płaszcz.
- Coś w tym stylu - mrugnęła ruda - Pewnie mój braciszek na ciebie już czeka także idź, bo się spóźnisz. Tylko nie daj mu satysfakcji.

Hermiona odważnym krokiem maszerowała do Magicznych Dowcipów Weasley'ów. Jak tylko przekroczyła próg sklepu we wnętrzu odezwał się dzwoneczek obwieszczający właścicielowi przybycie kolejnego klienta. Kiedy Hermiona zamknęła za sobą drzwi tuż przed nią pojawił się George.
- Witaj Hermiono - powitał ją z uśmiechem. - Pięknie wyglądasz. Nie powiesz mi chyba, że wystroiłaś się tak dla mojego głupkowatego braciszka?
- Cześć George. Mam dzisiaj spotkanie także trochę mi się spieszy. Możesz mi powiedzieć, gdzie jest Ron?
- Powinien być w głębi sklepu - poinformował rudy chłopak. - Baw się dobrze i zajrzyj czasem do mnie.
- Oczywiście dziękuję - grzecznie pożegnała się dziewczyna i ruszyła na poszukiwania swojego byłego przyjaciela i chłopaka. Dostrzegła go rozstawiającego pudełka z nową dostawą.
- Witaj Ron - zwróciła na siebie jego uwagę.
- O Hermiono - powiedział uśmiechając się do niej szeroko - Już jesteś. Może pójdziemy coś zjeść i porozmawiamy? - zaproponował Weasley.
- Nie mam zbyt wiele czasu. Usiądźmy gdzieś tutaj i powiedzmy sobie to co już dawno powinno zostać wypowiedziane - mówiła spokojnie dziewczyna.
- Dobrze, jak wolisz - powiedział lekko zawiedziony chłopak i wskazał miejsce Hermionie. - Gdzie się dzisiaj tak spieszysz? - zapytał nie mogąc poskromić swojej ciekawości.
- Mam spotkanie.
- Ale Hermiono, dzisiaj są walentynki - zauważył rudy. - Przecież ty nie chodzisz na randki.
- Ronaldzie to moja prywatna sprawa - oburzyła się Hermiona. - Harry mówił, że nalegałeś na spotkanie, więc jestem.
- Chciałem przeprosić. Zachowałem się okropnie i.... już sam nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Jest tyle rzeczy, którymi cię zraniłem. najpierw ta zazdrość, zerwanie, niefortunne spotkanie - na te słowa Hermiona prychnęła i przewróciła oczami - i wyjec - zakończył chłopak.
- Trochę się tego nazbierała. Sądziłam, że jak nam nie wyjdzie to przynajmniej zostaniemy przyjaciółmi - powiedziała poważnie Hermiona.
- Bardzo bym tego chciał. Wybaczysz mi? - dopytywał się chłopak ujmując Hermionę za rękę.
- Ron, - zaczęła Hermiona i wyswobodziła się z uścisku chłopaka - wybaczam ci.
- Naprawdę? - pytał zaskoczony chłopak - Hermiono, jesteś aniołem. Może teraz pójdziemy to uczcić?
- Przykro mi Ron, ale mówiłam ci, że jestem umówiona. Właściwie to powinnam już iść - powiedziała dziewczyna i wstała.
- Przecież już się pogodziliśmy, nie musisz udawać, że masz coś do zrobienia.
- Ronaldzie! - zdenerwowała się Hermiona, ale nie podniosła głosu - Do twojej wiadomości mam randkę. Tak randkę. I to w walentynki. Możemy się nadal przyjaźnić, więc nie zepsuj tego - powiedziała i wyszła ze sklepu, kierując się w stronę herbaciarni Madame Puddifoot. Musiała przyznać, że pomimo prowokacji ze strony chłopaka zdołała zachowywać się spokojnie. Teraz, kiedy zmierzała na umówione spotkanie zastanawiała się co za chłopak z własnej woli chciał się umówić w takim miejscu. Chyba nie sądził, że Hermionie się to spodoba? Nie lubiła takich słodkich miejsc, gdzie roiło się od całujących się zakochanych par.
Hermiona dotarła na miejsce pięć minut przed czasem i zajęła stolik w pobliżu kominka. Zamówiła sobie filiżankę gorącej herbaty z miodem i ogrzewała się po wieczornej wędrówce.

To jeszcze nie koniec - DRAMIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz